JazdaMiejska.pl | moto magazyn

Ułańska fantazja poniosła aż za daleko

Data publikacji: 2010-09-29

Hubert Ptaszek był bardzo bliski drugiego finału rundy WSK Master Series 2010. Choć torunianin sukcesu pozbawił się praktycznie na własne życzenie, to jednak z kolejnego wyjazdu do Włoch jest bardzo zadowolony.

Zaczęło się nie najgorzej, ale bynajmniej bez fajerwerków. Zawodnik Karo BHZ Racing/Chmielewski Artur Racing w kategorii KF2 uzyskał 29. wynik kwalifikacji. Potem przyszedł czas trzech biegów eliminacyjnych. Udział w dwóch pierwszych z nich siedemnastoletni mieszkaniec Torunia zakończył... poza torem.
- Po prostu chyba za bardzo poniosła mnie fantazja - ocenia z dystansem do siebie młody kartingowiec. - W tej sytuacji to jedynie sam do siebie mogę mieć pretensje.

Podczas jednego z feralnych zdarzeń uszkodzeniu uległ drążek kierowniczy i starszy z braci Ptaszków po prostu nie był w stanie kontynuować jazdy. Szczególnie dobrze dla Huberta zaczął się pierwszy z nieudanych biegów. Torunianin krótko po starcie zyskał kilka pozycji. Na dystansie mijał kolejnych rywali, przesuwając się z jedenastego na bardzo wysokie piąte miejsce. Niestety, na trzecim okrążeniu szybka jazda się zakończyła.

- Pojechałem bardzo ryzykownie - mówi zawodnik z Torunia. - Nie zmieściłem się w zakręcie. Przód udało mi się jakoś uratować, ale uciekł tył i przez to wyścig dla mnie szybko się zakończył.

Zdecydowanie ostrożniej, a przez to bardziej asekuracyjnie Hubert Ptaszek pojechał w ostatnim, trzecim z biegów eliminacyjnych. Zakończył ten start na czternastym miejscu. Ten jeden wyścig to było jednak zbyt mało, żeby móc myśleć o bezpośredniej kwalifikacji do finału zawodów. Starszy z rodzinnego teamu braci Ptaszków swojej szansy musiał szukać w repasażach. Słabszy moment tym razem przytrafił się bezbłędnie pracującemu do tego momentu silnikowi karta. Torunianin był trzecim zawodnikiem z kolei, którzy nie zakwalifikował się do decydującego starcia na torze. Mimo splotu tych kilku niesprzyjających okoliczności jest zadowolony z kolejnego startu we Włoszech.

- To dla mnie bardzo cenna lekcja - otwarcie podkreśla w rozmowie z nami. - Ja w tej chwili startując na tamtych torach nie myślę o wygrywaniu. Bardzo zależy mi na doświadczeniu, które, jak mam nadzieję, w przyszłości stopniowo będzie procentowało coraz lepszą jazdą.

Zawodnikowi BTM-u bardzo spodobał się obiekt w Val Vibrata, zarówno pod kątem efektownego położenia, bogatej infrastruktury, jak i specyfiki toru.
- Jest ciekawy, bardziej techniczny choćby od tego ze Sieny, w której ostatnio się ścigaliśmy - stwierdza nastolatek z Torunia.

Lepszy występ tym razem zanotował inny z Polaków, Jakub Dalewski. Zielonogórzanin dobrze zna cały szereg włoskich torów, na których przecież startuje już kolejny sezon. Występ w Sienie był dla niego nie udany. Drugą runda WSK Master Series zakończył na zdecydowanie lepszym, bo trzynastym miejscu.

Już za dwa tygodnie dla braci Huberta i Patryka Ptaszków rozpocznie się prawdziwy maraton kartingowy. Najpierw starszy z nich stanie na starcie ostatniej, trzeciej tegorocznej rundy Master Series w Castelletto di Branduzzo. Potem czekają go intensywne treningi na włoskiej ziemi. Chwilę później dołączy do niego Patryk. W końcu obaj wystąpią w światowym finale kategorii ROK.

Autor: Tomasz Niejadlik

Komentarz do artykułu
Brak komentarzy.
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA