Dar życia w cieniu tragedii
W sobotę 10 kwietnia odbyły się finały prowadzonej w całym kraju akcji "Motoserce 2010". W ostatnich tygodniach również motocykliści z naszego regionu oddawali krew na rzecz potrzebujących.
W ubiegłym roku w całej Polsce zebrano łącznie 1331 litrów krwi. Koordynatorzy przedsięwzięcia przed tegorocznym finałem głęboko liczyli na to, że wynik ten zostanie wyraźnie pobity. W naszym województwie wydarzenia tegorocznej akcji zaplanowano w Bydgoszczy, Toruniu, Golubiu-Dobrzyniu, Grudziądzu, Inowrocławiu i we Włocławku.
My tym razem pojawiliśmy się na toruńskim Rynku Nowomiejskim.
Hasło "Krew darem życia" zjednoczyło m.in. motocyklistów z BMW Veteran Club FG, No Chance FG i Viator FG. Wśród torunian pojawili się także mieszkańcy okolicznych gmin i powiatów. Nie zabrakło także pasjonatów "dwuśladów". Na Rynku zaparkowały m.in. auta BMW i zabytkowe Mercedesy. Zobaczyć można było także kultowego Citroena 2 CV.
Tegoroczne finały "Motoserca" w całym kraju miały jednak zdecydowanie mniej huczny przebieg niż pierwotnie planowano. Powód był oczywisty: katastrofa rządowego Tu-154, która przyniosła śmierć wielu czołowych przedstawicieli życia publicznego, w tym prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Zastanawiano się nawet nad odwołaniem finału akcji. Ostatecznie zdecydowano się przedsięwzięcie dokończyć.
- My zbieramy krew właśnie po to, żeby ratować ludzkie życie - mówi Sławomir "Stiopa" Szczepankiewicz. - Dzięki temu niektórzy mają możliwość przeżycia ciężkich wypadków. W świetle dzisiejszej tragedii ta akcja w świadomości wielu ludzi nabiera chyba jeszcze większego znaczenia.
Przeszło sto motocykli na Rynku Nowomiejskim pojawiło się dwie godziny po ogłoszeniu wiadomości o tragicznej śmierci wielu osób. Dlatego też motocykliści na plac wjeżdżali ze zdecydowanie mniejszą pompą niż zazwyczaj.
- Było zdecydowanie ciszej niż chcieliśmy, ale inaczej po prostu nie wypadało - podkreśla Daniel, jeden z uczestników akcji.
Mimo tego Sławek Szczepankiewicz przekonuje, że tragiczna świadomość dopiero za jakiś czas w pełni dotrze do serc i umysłów wielu ludzi.
- Tak naprawdę chyba na razie nie wszyscy przyjęli do siebie tą wiadomość - tłumaczy Stiopa. - Jest to tak wielkie i tragiczne wydarzenie, że niektórym jeszcze nie zdążyło w pełni przebić się do świadomości. Sytuacja jest naprawdę bardzo szczególna i będzie to stopniowo docierało do wielu. To straszna tragedia dla nas wszystkich.
Pogoda w pełni dopasowała się do żałobnego nastroju. Krótko po przyjeździe motocyklistów na Rynek zaczął padać deszcz.
- Nawet niebo płacze, ale może to i dobrze, że płacze po tej katastrofie, bo każdemu ciężko na sercu - skwitował nasz rozmówca.
W związku z tragicznymi wydarzeniami w Smoleńsku odwołano cały szereg imprez rozrywkowych, które miały towarzyszyć tegorocznym finałom "Motoserca". Główny cel imprezy jednak skrzętnie realizowano. Zorganizowany w byłym zborze ewangelickim punkt krwiodawstwa zapełnił się chętnymi do oddania krwi.
- Motocykliści to wbrew niektórym panującym stereotypom naprawdę wrażliwi ludzie - zapewnia Stiopa. - Chętnie spieszymy w niesieniu pomocy innym. Tak jest choćby w przypadku oddawania krwi.
Zdaniem organizatorów ilość litrów życiodajnej substancji mogłaby być jeszcze zdecydowanie wyższa, gdyby krwiodawcami mogliby być wszyscy chętni.
- Jest wielu chętnych do oddawania krwi, ale niektórzy nie mogą to zrobić, bo cierpią na różne przypadłości zdrowotne, przechodzili choroby takie jak np. żółtaczka - wyjaśnia Sławek Szczepankiewicz. - Tu trzeba okazać się aktualnymi wynikami. W ubiegłym roku było tak, że na czterech chętnych tylko jedna osoba mogła oddać krew.
Toruńscy motocykliści już planują kolejną akcję dobroczynną. W najbliższym czasie zamierzają wybrać się z poświąteczną wizytą do podopiecznych chełmżyńskiego domu dziecka.
Uwaga! Redakcja nie odpowiada za treści i tematy publikowane w dziale "Komentarze".
Redakcja ma prawo usunąć komentarz jeśli uzna go za niezgodny z prawem, obraźliwy lub szkodliwy.
Komentarz przez Ciebie dodany zostanie opublikowany niezwłocznie po zaakceptowaniu przez Redaktora.