JazdaMiejska.pl | moto magazyn

Kubica na półmetku, czyli chyba miałem rację

Data publikacji: 2010-07-15

Głupio jest mówić: "A nie mówiłem?!", ale w tym przypadku muszę tak powiedzieć. Czas na obiecane podsumowanie pierwszej połowy tegorocznego sezonu Formuły1.

Gdy w marcu pisałem o szansach Roberta Kubicy w tegorocznym cyklu, nie zabrakło tych, którzy, delikatnie mówiąc, nieco bardziej optymistycznie ode mnie patrzyli w najbliższą przyszłość. Po ukazaniu się na naszym portalu poprzedniego felietonu, jeden z moich kolegów za pośrednictwem komentarzy wdał się ze mną nawet w krótką polemikę, przekonując, że po prostu się mylę. Potwierdzeniem mojego rzekomego błędu miały być dwa pierwsze wyścigi, w których Kubica walczył o zwycięstwo. Cóż, jedna jaskółka (czytaj: drugie miejsce w Grand Prix Australii) wiosny nie czyni, więc pozostałem przy swoim zdaniu i zaproponowałem, że podsumujemy sobie starty dopiero w połowie cyklu. No, to do dzieła!

Tomasz NiejadlikTomasz Niejadlik - redaktor portalu JazdaMiejska.pl

Naszym zdaniem

Przed sezonem pisałem, że polski jedynak w F1 nie będzie miał większych kłopotów z zakwalifikowaniem się do pierwszej dziesiątki mistrzostw, jednak o walce o tytuły radziłem zapomnieć. I co? Sprawdziło się. Prywatnie liczyłem, że Kubica na półmetku będzie gdzieś na miejscach 6-8. Po 10. z 19. wyścigów jest siódmy. Jedyne, co mnie odrobinę zaskoczyło, ale z czego jednocześnie mocno się cieszę, to fakt, że przez pierwsze kilka wyścigów strata krakowianina do ścisłej czołówki była naprawdę bardzo niewielka. Ostatnio jednak dosyć mocno wzrosła. Wiem, wiem... Zaraz ktoś odpowie, że piszę te słowa, tuż po Grand Prix Wielkiej Brytanii, w którym Robert miał pecha. Fakt, wyścigu nie ukończył, ale pamiętajcie Państwo, że do tego momentu to on był największym szczęściarzem w całej stawce, bo przed startem na torze Silverstone Circuit, jako jedyny miał na koncie ukończone wszystkie wyścigi. Pech wcześniej dotykał innych, musiał dotknąć i jego. Czyli zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa, który w przypadku Formuły1 w ostatnich latach jest dla wszystkich bez wyjątku bezlitosny.

Skoro już jesteśmy przy GP Wielkiej Brytanii, to jeszcze jedna rzecz. Chodzi o oblicze Fernando Alonso. Na forach internetowych poświęconych "jedynce" niemal wbrew wszystkim pisałem, że ten facet według mnie jest frustratem, który od momentu, gdy zdobywał mistrzostwa świata, nie umie przegrywać. Wśród polskich pasjonatów F1 powstał nawet mit, w którym Hiszpan jawi się jako wielki geniusz toru, dżentelmen i serdeczny przyjaciel Roberta Kubicy. Zawsze to Hamilton był ten zły, a Alonso, to ten który miał rację. Pomijam konflikt z ciemnoskórym Brytyjczykiem, bo tam wyraźnie obaj nie pozostawali sobie dłużni, ale skupmy się na ostatnich miesiącach. Najpierw, na co wielokrotnie zwracałem uwagę, Fernando szuka ucieczki z katastrofalnie słabego w minionym sezonie Renault. Idzie do Ferrari, na swoje miejsce rekomendując Kubicę. Ten "serdeczny przyjaciel" przekonuje krakowianina, że w francuskim teamie będzie miał szansę na tytuły. Skoro "renówka" w jego oczach była aż tak perspektywiczna, to dlaczego z niej tak zdecydowanie odchodził???

Powiedzmy sobie uczciwie, marzący o kolejnych tytułach Alonso, miał nadzieję, że uwolniony z BMW Sauber Kubica nie trafi do równie szybkiego zespołu jak Ferrari i wstydu nam wszystkim nie przyniesie, ale jemu też nie będzie psuł krwi (Hiszpan doskonale wie, jakim wielki talentem jest polski kierowca). Ferrari w tym sezonie nie zachwyca i frustracja Alonso staje się coraz bardziej widoczna. Najpierw sam o mały włos w chamski sposób nie rozbił przy zjeździe do alei serwisowej swojego kolegi z zespołu Felipe Massy. Potem za skórę zachodził kolejnym kierowcom, którzy zaczęli się uskarżać na faule ze strony byłego mistrza. To w jak niedopuszczalny sposób wyprzedził Kubicę podczas wyścigu na torze Silverstone, nie chcąc później oddać mu należnej pozycji, za co został ukarany przez sędziów, pewnie Państwo widzieliście. Co ciekawe, winą za zaistniałą na torze sytuację, w komentarzach do swoich mechaników obarczał Polaka. To przykre, ale honor i sportowe postawy w przypadku Hiszpana coraz częściej są w cieniu chęci wygrywania.

Wróćmy jednak do tegorocznych wyników teamu Renault. Liczyłem na piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów i się nie przeliczyłem. Pisałem o widocznym rozwoju Force India i najwidoczniej ten zespół rozwija się nadal. W marcowym felietonie wspomniałem, że według niektórych polskich "fachowców" Red Bulle w tym sezonie będą nieco słabsze od McLarena, Ferrari i Mercedesa. Ja podkreślałem, że drużyna prowadzona przez Christiana Hornera może być poważnym pretendentem do tytułów. Obecnie w klasyfikacjach kierowców i konstruktorów prowadzi McLaren-Mercedes, ale nie wykluczone, że w drugiej połowie sezonu to się odwróci. Przyznam jednak szczerze, że prywatnie wolałbym, aby do tego nie doszło. Być może jestem zbyt romantyczny, ale zawsze wolałem kibicować typowym markom motoryzacyjnym, niż jakimś producentom soczków, jogurtów czy napoi. Rywalizacja Ferrari z teamami mercedesowskimi, Renault, nieistniejącymi BMW Sauber Toyotą czy Hondą, czy nawet słabiutkim obecnie Lotusem, który w tym sezonie wrócił do ścigania, to tak, ale Red Bull? To może kiedyś w Polsce powstanie Kubuś Racing Team albo Cisowianka Perlage Racing? Oby nie...

Co do Renault, to zakładam, że ten zespół może nadal się rozwijać i nawet jeszcze bardziej zbliżyć się do czołówki. Problem w tym, że dogonić kogoś czasami wcale nie jest tak trudno, wyprzedzenie bywa z reguły dużo trudniejsze. Dlatego raz jeszcze potwierdzę swoje wcześniejsze słowa: nie wierzę w tytuł Kubicy w Renault, ani w tym roku, ani w kolejnych. Szkoda, bo wiem, że Roberta na ten tytuł umiejętnościami, mentalnie i zaangażowaniem po prostu stać. No, może kiedyś trafi do teamu, który stworzy mu ku temu warunki.

W partnera Kubicy, Witalija Pietrowa przed sezonem nie wierzyłem i też się nie przeliczyłem. Podobnie nie wierzyłem w reaktywację Michaela Schumachera. Od początku uznawałem, że stary mistrz robi błąd powracając do "jedynki", choć uczciwie przyznaję, że aż takiej katastrofy to się nie spodziewałem. Schumiego objeżdżają nie tylko Alonso, czy Hamilton, ale nawet przeciętnie uzdolniony kolega z zespołu, Nico Rosberg. Dzisiaj władze Mercedesa już widzą, jak poważny błąd popełniły, kontraktując starego czempiona. Nadal myślę, że Niemiec po tym sezonie, najpóźniej po kolejnym, już na zawsze wycofa się ze startów w F1. W innym przypadku będzie tylko się kompromitował i jego stary blask będzie coraz bardziej blednął.

W marcu napisałem, że bez względu na to, czy ktoś jest pierwszym, czy teoretycznie drugim kierowcą w Ferrari bądź McLarenie, to pewnie i tak będzie szybszy od pierwszego w Renault Kubicy. No, tu na razie w jednym przypadku chyba odrobinę się pomyliłem, bo o ile Hamilton i Buton są w klasyfikacji indywidualnej wyraźnie przez Polakiem, o tyle spośród kierowców Ferrari, to na razie jedynie Alonso mu trochę odjeżdża. Massa na półmetku ma na koncie o siedem punktów mniej od krakowianina. Postawa Brazylijczyka, to obok występów Schumiego na razie chyba największe rozczarowanie bieżącego sezonu.

Pisałem też, że podczas tegorocznego sezonu nie będziemy świadkami tak przygniatającej przewagi dwóch teamów, jak to miało miejsce w poprzedni latach. I w sumie miałem rację, choć widać, że przewaga RBR i McLarena powoli zaczyna coraz wyraźniej się zaznaczać. Szkoda, ale nie mamy na to wpływu...

Czyli jak Krzychu (zwracam się tutaj do polemizującego wcześniej wspominanego kolegi), chyba w 90 procentach trafiłem z tymi przewidywaniami? A uwierz mi w jedno, że ja Robertowi też kibicuję, ale musimy być realistami i czasami trochę krytycznie oceniać to, co widzimy. Przypomnę, że w barwach BMW Sauber Kubica sezon w klasyfikacji generalnej kończył nawet na 6. i 4. miejscu. Jeśli w tym sezonie uda mu się załapać do pierwszej szóstki mistrzostw, to będzie spory sukces, jednak postępu w porównaniu z minionymi latami spędzonymi w "beemce" (z wyjątkiem ubiegłego roku), pod kątem wyniku sportowego po prostu nie widać. Na kolejne podsumowanie zapraszam po ostatnim grand prix sezonu.

Tomasz Niejadlik

Autor: Tomasz Niejadlik

Komentarz do artykułu
Brak komentarzy.
SZUKAJ W SERWISIE!
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA