JazdaMiejska.pl | moto magazyn
Robert Kubica wypadek Skoda Fabia

(Nie)mądry Polak po szkodzie

Data publikacji: 2011-02-14

Od wypadku Roberta Kubicy minął już ponad tydzień. Serwisy informacyjne często podają opinie specjalistów dotyczące samego zajścia. Niestety w sporej części przypadków wyraz specjaliści należałoby umieścić w cudzysłowie.

Łukasz CzachorZapewne wielu z was, miłośników i znawców sportów motorowych, irytuje, gdy "specjaliści" nie znają różnicy pomiędzy kierowcami wyścigowymi, a rajdowymi. Wypowiedzi wielu z nich tylko niepotrzebnie wprowadzają zamęt w całą tą przykrą sytuację. Jestem pewien, że wśród was, czytelników JazdyMiejskiej, znajdzie się wielu, których zdenerwuje też to, że czepiam się takich szczegółów. Jednak taka jest istota pisania felietonów - szukanie dziury w całym. Sama dziura jest w tym przypadku dość łatwa do odszukania.

Zawsze gdy polskimi mediami zawładnie jakieś wydarzenie wielkiej wagi, każdy reporter gorączkowo szuka "specjalisty", który wypowie się w danej sprawie. Przyjrzyjmy się na przykład temu, co dzieje się wokół katastrofy smoleńskiej. Niemalże codziennie otrzymujemy porcję nowych, zaskakujących "faktów". Liczymy na burzę mózgów, a otrzymujemy... pranie mózgów. Czy to wynik braku profesjonalizmu, czy wręcz celowe wprowadzanie dezinformacji? Trudno powiedzieć.

Wróćmy jednak do wypadku, nie bójmy się użyć tego określenia, najlepszego polskiego kierowcy. Nie uważam się za specjalistę w dziedzinie sportów motorowych, a tym bardziej wypadków samochodowych. Jedyne więc co mogę zaoferować, to opinia zwykłego kierowcy i oczywiście fana motoryzacji. Fora internetowe pełne są wpisów, które wprost obrażają Roberta. Wygląda wręcz na to, że nasz jedynak w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej na świecie, uznawany jest za dobro narodowe i to naród będzie decydował jak tym dobrem rozporządzać. Wielu internautów uważa, że Kubica nie powinien startować w rajdach. Uznają to za zbyt niebezpieczne, a także bezsensowne biorąc pod uwagę to, że nazwisko Polaka rzadko znajduje się na górze tabeli wyników. Początkowo pomyślałem: faktycznie może to rzeczywiście niepotrzebne ryzyko. Jednak po dłuższym przemyśleniu sprawy doszedłem do kilku wniosków.

Otóż niektórych rzeczy po prostu nie da się uniknąć. Jedni wierzą w przeznaczenie, inni widzą tu wpływ Boga. Coś w tym jest. Pamiętacie śmierć Janusza Kuliga? 13 lutego obchodziliśmy jej siódmą rocznicę. Ten Rajdowy Mistrz Polski zginął nie na trasie rajdu, lecz na zwykłej drodze publicznej, a dokładniej na "strzeżonym" przejeździe kolejowym. Czy to nie ironia losu? Ktoś kto ryzykuje życie pędząc 160-180km/h wąskimi drogami, niemal ocierając się o drzewa ginie w taki sposób? Tak więc Robert miał pełne prawo realizować swoje pasje. Owszem rajdy to niebezpieczny sport, ale jazda po polskich drogach także do bezpiecznych nie należy, a nigdy nie zastanawiałem się nad wyrzuceniem prawa jazdy do kosza. Mamy tu do czynienia z syndromem nadopiekuńczej matki, która nie pozwala dziecku bawić się na podwórku, gdyż piaskownica w jej mniemaniu jest równie niebezpieczna jak pierwsza linia frontu, a w co drugich krzakach czai się pedofil.

Jedno jest jednak pewne - nadmierna ostrożność nie gwarantuje bezpieczeństwa. Możemy cały czas jeździć po naszym pięknych drogach zgodnie z przepisami i trafić na zaspanego kierowcę tira który wbije nas w przydrożne drzewo. Możemy nie pozwalać naszej nastoletniej córce wybierać się na pełne przemocy dyskoteki, a zginie potrącona przez kierowcę przejeżdżającego na bardzo późnym pomarańczowym świetle. Realizujmy więc swoje pasje. Pamiętajmy też, że nie ma zajęcia całkowicie bezpiecznego. No i oczywiście trzymajmy kciuki za zdrowie naszego Roberta i za jego wielki powrót.

Fot. Roberto Ruscello / AP

Autor: Łukasz Czachor

Komentarz do artykułu

Fifi napisał(a) dnia: 2011-02-15

łukasz bardzo dobrze powiedziane ;)

podpisuje się pod tym rękami i nogami !!!

rally napisał(a) dnia: 2011-02-15

Świetna sugestia. Znalazłem też pełniejszy materiał z wypowiedzią Hołka:http://sport.tvp.pl/motorowe/f1/wideo/holowczyc-my-balansujemy-na-granicy/3925085 Widzę, że utworzyły się tu jakby dwa obozy. Z tego co można wywnioskować po wypowiedzi Hołowczyca to jest on raczej podobnego zdania do Łukasza, Jana S czy też Beaty. Każdy ma swoje zdanie i każdy po części ma rację. Polecam wywiad telewizyjny zawarty w linku:) pozdrawiam i cieszę się, że w dyskusji pojawiły się rozsądne argumenty zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Pozdrawiam

Jakub napisał(a) dnia: 2011-02-15

+ również życzę Panu Robertowi powrótu do zdrowia i szybkiego powrótu na tor.

gógl napisał(a) dnia: 2011-02-15

A ja dla odmiany dodam link z opinią Hołowczyca o wypadku Kubicy. Wydaje mi się, ze facet ma zdrowe podejście: http://www.sport.pl/F1/1,96296,9064066,Wypadek_Kubicy__Holowczyc__Nie_mozna_mu_wypominac.html

F1 fan napisał(a) dnia: 2011-02-15

Spinać: słowo używane zazwyczaj w celu uspokojenia drugiej osoby, bądź też pokazania jej naszej pewności. Źródło: Miejski słownik slangu i mowy potocznej

Jakub napisał(a) dnia: 2011-02-15

'F1 fan' ... nie znam takiego słowa spinasz.
Wyraziłem swoje zdanie. Po to jest udostępnione komentowanie żeby każdy mógł wyrażać swoje indywidualne zdanie.
Niestety jak wiadać żyjemy w komuniźmie i tak owego swojego zdania wyrazić nie można, bo człowiek od razu spotyka się z brakiem kultury i wyzwizkami. Współczuję...
Podtrzymuję swoje stanowisko w tej sprawie,czy komuś to się podoba czy nie.

' Kierowca ' i ' Beata' - bardzo mądre słowa. O taką wypowiedz właśnie mi chodziło.

Kierowca napisał(a) dnia: 2011-02-15

I jeszcze jedno... Chłopaki (zwłaszcza Jakubie i Offco) wyluzujcie trochę, bo robi się za ostro, za dużo tych inwektywów i pyskówki jak na te porządne forum. Czy ktoś jest kubicomaniakiem, czy też nie, wszyscy powinniśmy życzyć Kubicy powrotu do zdrowia. Ja również przyłączam się do tych życzeń.

Beata napisał(a) dnia: 2011-02-15

Bractwo Rajdowe Ciurzyński Paweł A czy dlatego że na nartach ludzie się "łamią" i czasami giną mamy komuś zabronic jeździc,giną na naszych ulicach-to nie chodzic? Jakaś paranoja się zaczęła przez dziennikarzy i "fachowców z Bożej łaski" !! Robert jest dorosły i gdyby organizatorzy dobrze zabezpieczyli os, sprawdzili dokładnie, nic by się nie stało. A dodatkowo karetka, brak nożyc itd,,,czyli burdello. Przerabialismy to z Bublewiczem. Robert, jesli chce niech jeździ. To naprawdę jego sprawa i pracodawcy.



My możemy się cieszyc i byc mu wdzięczni że choc w ten sposób ludzie słyszą o RAJDACH nie koniecznie tylko o F1.
Jestem absolutnie za, jak chce niech jeździ !! Życie i tak kończy się śmiercią, niech każdy żyje jak chce i jak mu pasuje byle nie robił krzywdy innym. A Robert nikomu nie zrobił-to jemu zrobiono przez bałagan !!

kierowca napisał(a) dnia: 2011-02-15

Ale dyskusja się wywiązała.
To co Łukaszu wypisujesz, to jest, niestety, demagogia i to w dodatku podparta słabymi argumentami. Słyszałeś kiedyś o minimalizacji ryzyka (dotyczy ona prawie każdej sfery naszego życia). Jeśli stosujesz się do pewnych zasad i wymogów bezpieczeństwa (w pracy, na drodze, w kontaktach z ludźmi, etc.) to istnieje większe prawdopodobieństwo, że krzywda Cię nie spotka, niż w sytuacji gdybyś w ogóle do tych reguł się nie stosował.



Kierowca wsiadający za kierownicę (tak podczas wyścigu, na rajdzie, jak i na zwykłej drodze publicznej) ZAWSZE powinien starać się robić wszystko, aby maksymalnie zminimalizować ryzyko zdarzenia drogowego. Śp. nieodżałowany Janusz Kulig jest raczej zaprzeczeniem Twojej tezy niż jej potwierdzeniem. Faktycznie, zginął na przejeździe kolejowym i to do tego tzw. strzeżonym. Winę z jednej strony niewątpliwie ponosi drużniczka, która nie opuściła szlabanów, ale winny był i sam on. Na niemal każdym kursie na prawo jazdy przyszłych kierowców uporczywie uczy się, że przy że pokonywaniu jakiegokolwiek torowiska kierowca ma zachować szczególną ostrożność (wynika to z kodeksu drogowego!). Janusz złamał tą złotą zasadę. Miał pecha, bo trafił na nadjeżdżający pociąg i tą drużniczkę... Tak, z pewnością, ale gdyby nie naruszył normy bezpieczeństwa, żyłby do dziś. To jest niebezpieczeństwo, które bardzo często dotyka mistrzów kierownicy - wychodzą z założenia, że jak żadna krzywda nie spotkała ich tam, gdzie z pozoru jest niebezpieczniej (wyścig, rajd), to mogą lekceważyć przepisy na drogach publicznych.



Stare zdarzenia z udziałem Hołka (parking), czy Kuzaja (autostrada), albo kolegi niektórych z nas, który to w sierpniu 2009r. zginął jadąc na quadzie przy ul. Olsztyńskiej w Toruniu pokazują, że łamanie zasad (czasami tych z pozoru błahych) może może kończyć się różnie. Stąd też ostrożność, czujność zawsze powinna być zachowana. Nie chodzi tu o jakąś przesadną ostrożność. Piszesz o syndromie nadopiekuńczej matki. Nadopiekuńczość ("trzymanie pod kloszem") z pewnością nie jest dobra, ale jak sam kiedyś będziesz rodzicem zrozumiesz, co to znaczy profilaktyka w opiece i wychowaniu. Zrozumiesz, ile krzywdy zaoszczędziłeś swojemu dziecku, starannie się nim opiekując i dbając o jego bezpieczeństwo. Zgadzam się z Tobą, że ostrożność nie gwarantuje bezpieczeństwa. Oczywiście, że tak, ale z pewnością mu SPRZYJA!



Wracając na chwilę do Roberta. Oczywiście, że ten człowiek może wszystko. Podobnie, jak ja, czy Wy - Łukaszu, Kubo, Janie i inni. Jest wolnym człowiekiem, ma wolną wolę. Nawet, gdyby RK chciał zgłosić się do wojska, iść na wojnę - to jego życie i jego sprawa. Trochę bez sensu jest dywagowanie, czy zrobił dobrze, czy źle. Z punktu widzenia jakiejś samorealizacji, zaspakajania własnych potrzeb, pewnie dobrze, bo pomagało mu to być szczęśliwym. Z obiektywnego punktu widzenia jego kariery w F1 z pewnością źle, bo niepodważalnym faktem jest, że kolejny sezon ma już w zasadzie z głowy. Pamiętajcie, że wiecznie żył nie będzie. Jeśli nawet w pełni sprawny wróci na tor pod koniec tego roku, czy na początku przyszłego, to pamiętajcie, że w wieku 27 lat będzie już prawdopodobnie na półmetku swojej kariery w poważnych cyklach wyścigowych.



Inna sprawa, czy tą sprawność ręki w 100% odzyska. Tutaj nawet absolutnie minimalny uszczerbek może nieco przeszkadzać w ściganiu. Każdy, kto tak naprawdę miał do czynienia z wyczynowym sportem wie, że kariera sportowca jest budowana mozolnie, planowo, przez kawał młodego życia, a szczyt formy przypada najczęściej na zaledwie kilka lat. Rezygnuje się z wielu pasji i przyjemności, niestety, przy okazji często cierpi też rodzina. Profesjonalne uprawianie sportu wiąże się z wieloma wyrzeczeniami i poświęceniem, na które wielu zwykłych ludzi nie byłoby się w stanie zdecydować. Prawie wszystko na pewien czas trzeba podporządkować temu jednemu celowi. Daleko posunięta asceza. Dopiero po "zrobieniu" wyniku można przejść na sportową emeryturę i wtedy trochę sobie odbić. Tak w swoim sportowym życiu postępują prawie wszyscy najwięksi mistrzowie (np. Adam Małysz, Justyna Kowalczyk i zagraniczne megagwiazdy). Czy Kubica tak postąpił? Na to pytanie niech każdy z nas sam sobie w duchu odpowie. Janie piszesz o wykorzystywaniu talentu. No, w tej sytuacji to leżący w szpitalu Robert z pewnością go nie wykorzystuje. Tak przy okazji, nie trzeba być sławnym i bogatym, nie trzeba ścigać się w F1, żeby coś w życiu osiągnąć, żeby czuć się naprawdę spełnionym człowiekiem. Pozdrawiam

misiek napisał(a) dnia: 2011-02-15

Zgadzam się z poniższym komentarzem i z autorem tekstu. Trzymam kciuki za Roberta;)

F1 fan napisał(a) dnia: 2011-02-15

Ludzie czy wy nie potraficie wyciągnąć żadnych wniosków z powyższego tekstu? Po co się spinasz Jakubie? Po co obrażasz Roberta? To co on robi to tylko i wyłącznie jego sprawa. Powrotu do zdrowia Robert!!!

Jakub napisał(a) dnia: 2011-02-15

Zważaj na słowa 'Offca'. Jeżeli brak Ci kultury to nie wypowiadaj się publicznie.
Leszczem możesz być ty. Wyrażam swoje zdanie i dla twojej wiadomości nie mam kompleksów.
Łatwo ulegacie panującym trendom ' Kubicomani '.
Pozdrawiam

Offca napisał(a) dnia: 2011-02-15

Jakub, z ciebie taki znawca motosportu jak ze mnie tancerka egzotyczna. Plujesz ogniem pełnym ignorancji, akurat po to, aby RK mógł rozwijać swój talent rodzice SPRZEDALI dom, przenosząc się w znacznie skromniejsze warunki, stawiajac wszystko na jednej szali.
Pisać o Kubicy, że jest rozpieszczony itd to następna złośliwość, albowiem jest zdecydowanie jednym z najbardziej zrównoważonych i realistycznych ludzi jakich znam.
A już twoje tezy, ze każdy, kto ma kasę, może byc mistrzem w rajdach............Wiesz, od 1979 roku słyszałam to tyle razy, że mnie to wręcz masochistycznie bawi. To teksty od zakompleksionych leszczy, którzy byli, są i będą tylko leszczami.

Jakub napisał(a) dnia: 2011-02-15

Też bym miał talent gdyby stary od małego opłacał by mi treningi. Proste...

Jan S. napisał(a) dnia: 2011-02-15

No widzisz. Mamy pecha. Ale dlaczego, ktoś jest bogaty i go stać na zabawe o której my możemy tylko pomarzyć, ma być przez nas znienawidzony? Typowa polaczkowatość sie objawia w Twoim poście. Ktoś ma lepiej od nas to stos z nim! Życze Ci, zebyś osiągnął chociaż w 1% tyle co RK, bo nie jest on tylko bogatym gówniarzem. On ma talent i potrafi go wspaniale wykorzystać!

Jakub napisał(a) dnia: 2011-02-15

Nie muszę się opanowywać. Nie lubię RK. Jest rozpieszczonym dzieciakiem z bogatego domu. Taki to super start w dorosłe życie i może zrobić karierę bez żadnego problemu. A my tacy szarzy ludzie co możemy osiągnąć bez pieniędzy ? ...nic. To jest moje stanowisko w tej sprawie i go nigdy nie zmienię.

Jan S napisał(a) dnia: 2011-02-15

Świetny tekst! ps Kuba - co ty w ogole piszesz.. motoryzacja to jego pasja. Jest wspaniałym kierowcą, o czym świadczą jego wyniki nie tylko w f1, ale i w rajdach. Załoze sie, ze jakbyś miał tą "kase" to sam byś startował w czym tylko sie da...

Jakub napisał(a) dnia: 2011-02-15

Kolego mam większe pojęcia na temat rajdów niż Ty. To jest chore że zawodnik F1, zamiast odpoczywać przez sezonem pcha się nie potrzebnie w rajdy. Ale niestety kasa nie którym odbija do głowy, chcą za dużo i mamy efekt.

Ekspert napisał(a) dnia: 2011-02-15

W tekście jest błąd... w tym roku była nie szósta, a SIÓDMA rocznica tragicznego wypadku ŚP. Janusz Kuliga.

kkk napisał(a) dnia: 2011-02-15

Człowieku zastanów się co piszesz! Jaka kasa? Jakbyś miał pojęcie o rajdach i całym motorsporcie to byś wiedział że każda okazja do ścigania czy to wyścigi czy rajdy jest dla zawodnika mega treningiem koncentracji i nie tylko. Poza tym adrenalina.

Jakub napisał(a) dnia: 2011-02-15

Ktoś ma za dużo pieniędzy i chciał ' przykozaczyć ' w rajdach. Mamy tego efekt... Rajdy to nie F1

Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA