JazdaMiejska.pl | moto magazyn

Tylko mistrzowie nie dojechali

Data publikacji: 2010-05-04

Inauguracja sezonu turystycznego na Motoarenie generalnie wypadła udanie. Dużych emocji dostarczyły zwłaszcza wyścigi aut na torze żużlowym. Niestety, nie zabrakło też sporego zgrzytu.

MotoarenaSzumnie zapowiadany Auto Speedway Race odbył się na samo zakończenie inauguracji. Zanim na tor wjechali uczestnicy wyścigu, na parkingu przed stadionem rywalizowali amatorzy. W próbie sprawnościowej konkursowej jazdy samochodowej o Puchar Motoareny wzięli udział zarówno posiadacze współczesnych "cywilnych" aut, jak i właściciele zabytków, które tego dnia zagościły na motoryzacyjnym pikniku. Dlatego na starcie tuż obok Opla Omegi czy Skody Felicji stanęły Rolls-Royce, Mercedes W123 czy Citroen 2CV. W zawodach najszybsza okazała się jedyna kobieta w stawce, Marta Ptaszek, jadąca Mini Cooperem 1,6. Zbieżność nazwisk z najbardziej utytułowanym toruńskim zawodnikiem rallycrossowym nie jest bynajmniej przypadkowa. Zwyciężczyni jest córką Jacka Ptaszka. Dodajmy, że również bracia pani Marty z sukcesami realizują się w sportach motorowych.
- To są geny - skomentował swoją minimalną porażkę w walce o puchar Michał Budzyński ze Świecia. - Przegrać z taką dziewczyną to nie wstyd. Tym bardziej, że dla dużej Omegi na tym placu było dość ciasno. Mini Cooperem zdecydowanie łatwiej tu manewrować.
Na marginesie dodajmy, że również pan Michał ma na swoim koncie sukcesy w rallycrossie, osiągane kilka lat temu. Trzeci był Tomasz Kozłowski. Jego piękny Rolls-Royce zrobił furorę wśród publiczności nie tylko podczas wystawy aut, ale i w trakcie wspominanej próby sportowej. Mimo słusznych gabarytów, wielkiej masy własnej, samochód z niebywałą lekkością przyspieszał na placu. Dynamikę zapewnił potężny silnik o pojemności 6750ccm. Widzowie docenili także kunszt kierowcy, strojem i manierami przypominającego angielskiego lorda.
- To niebywałe. Ten Rolls jest niemal jak czołg, ale dzięki umiejętnościom tego człowieka auto kręci się między tymi pachołkami niemal jak baletnica - ocenił pewien starszy jegomość, wyraźnie zainteresowany zabytkowymi pojazdami, które pojawiły się 2 maja w niedzielne popołudnie pod Motoareną.

Na pikniku poza wspominanym Rollsem pojawiły się też m.in. stare motocykle i kilka Citroenów 2CV. Można było też zobaczyć legendarne już Mercedesy z ostatnich kilku dekad: W110 (tzw. skrzydlak), W115 ("ósemka") i W123 (jeszcze, póki co, czasami spotykana na naszych drogach "beczka"). Vis-a-vis stanęły zdecydowanie bardziej współczesne modele "gwiazd", w tym m.in. CLS 500.

Na parkingu obok samochodów można było z bliska przyjrzeć się niezwykłym 80-letnim silnikom wykorzystywanym przed wieloma laty w rolnictwie. Dodajmy, że w sumie nie tylko przyjrzeć się, ale i posłuchać niepowtarzalnego dźwięku starych maszyn Deutza.

Kulminacją motoryzacyjnych atrakcji miały być wspominane wyścigi na dochodzenie. Niestety, tu nie wszystko poszło po myśli organizatorów. Zgodnie z tym co pisaliśmy w zapowiedzi imprezy, do udziału w zawodach zaproszonych zostało ośmiu bynajmniej nie przypadkowych kierowców. Zaproszenia przyjęło paru utytułowanych zawodników z regionu. Niektórzy jeszcze dzień przed wyścigami na torze potwierdzali swoje przybycie. Ostatecznie z oczekiwanej ósemki dojechało? dwóch, z czego jeden wycofał się z rywalizacji już po zakończeniu sesji treningowej. Organizatorzy Auto Speedway Race 2010 nie ukrywali swojego rozgoryczenia.
- Gdybyśmy tą imprezę robili wyłącznie dla siebie, to by tak nie bolało, ale przede wszystkim kibiców żal - mówili po zawodach działacze Automobilklubu Toruńskiego. - To, tak jakby z tych ludzi ktoś zakpił. Niektórzy przyszli tutaj specjalnie ze względu na zapowiadaną obecność tych kierowców. Najgorsze jest to, że nikt nas choćby telefonicznie nie powiadomił o zmianach swoich planów. My jeszcze w piątek z żalem odmawialiśmy innym dobrym zawodnikom z regionu, którzy sami się do nas zgłaszali z chęcią uczestnictwa w zawodach. Mieliśmy komplet uzgodniony z zarządcą obiektu, dlatego chętnym byliśmy w stanie zaproponować jedynie role rezerwowych na wypadek nieobecności kogoś z zaproszonych. Nawet ci, którzy tak spontanicznie do nas się zgłaszali, chyba nie spodziewali się, że może dojść do takiej sytuacji. Gdyby nie dotarł jeden, dwóch, trzech, ale aż tylu? O mały włos to zawaliło całych zawodów.

Skonsternowany był też Marcin Nawrocki, "jedynak" z zaproszonej grupy, który w pełni uczestniczył w niedzielnych wyścigach.
- Nie rozumiem czegoś takiego - stwierdził "Evil". - Ja miałem wstępnie inne plany na weekend, ale jak dowiedziałem się, że jest możliwość pościgać się na Motoarenie, to od razu je zmieniłem. A jak się z kimś umawiam, to jestem.
Rozdarty pomiędzy Toruniem a Płockiem zawodnik Automobilklubu Bydgoskiego tuż po zakończeniu Auto Speedway Race był bodajże najszczęśliwszym człowiekiem w Grodzie Kopernika.
- Zawsze marzyłem, żeby kiedyś ścigać się samochodem na tym torze - podkreślał w rozmowie z nami Marcin Nawrocki.
Dla właściciela przeszło stukonnego małego fiata dzień był tym bardziej udany, że udało mu się wygrać całą sportową rywalizację na torze. Zaznaczmy tutaj, że organizatorom w pośpiechu udało się zebrać kilku mniej doświadczonych zawodników, którzy w swoich cywilnych samochodach zdecydowali się wziąć udział w wyścigach. Tuner Fiatów 126 do startu podszedł bardzo poważnie. Przed zawodami do swojego Malucha specjalnie założył ogumienie na szutrową nawierzchnię. Lekkie, krótkie autko nie miało takich kłopotów z zachowaniem toru jazdy jak dużo mocniejsze, ale i zdecydowanie cięższe tylnonapędowce konkurentów.

Zwycięstwo Evila, choć z przebiegu całych zawodów wydaje się być w pełni zasłużone, to jednak było bardzo szczęśliwe. Do półfinałowego wyścigu z powodu drobnego defektu nie wyjechał typowany na jednego z faworytów w tym gronie Radosław Zakrzewski (Mercedes-Benz CLK 200Kompressor). Kierowca malucha w ten sposób automatycznie awansował do finału. Odwołanie złożone już po oficjalnym zakończeniu zawodów wykazało, że w parze półfinałowej z Zakrzewskim powinien znaleźć się Rafał Frąk (Mercedes-Benz C124 300-Ce). Gdyby tak się stało w drugim półfinale Marcin Nawrocki zmierzyłby się ze wspominanym wcześniej Michałem Budzyńskim, którego efektowna jazda w konkursowej próbie dla amatorów, spowodowała, że zaproponowano mu udział w wyścigach na torze żużlowym. Tymczasem ta dwójka spotkała się ze sobą w finale. Kierowca Opla Omegi 2,5 V6 do ostatnich metrów efektownie walczył o zwycięstwo z Nawrockim, jednak zawodnik AB okazał się na finiszu minimalnie szybszy. Zaraz po zakończeniu finału awarii uległ układ chłodzenia w nieprzeciętnie mocnym maluchu. Gdyby więc układ par półfinałowych był inny, zwycięzcą mógłby automatycznie okazać się Frąk, który miał bardzo dobre czasy w kwalifikacjach, jednak słabo zaprezentował się w półfinałowym starciu z Budzyńskim. Pechowemu kierowcy Mercedesa już po zawodach przyznano specjalne wyróżnienie za najlepszy tego dnia drift na torze. Mimo kolejnej nieznacznej przegranej szczęścia nie krył z kolei Michał Budzyński.

Bardzo zadowoleni z ambitnej postawy dość przypadkowych zawodników i posiadacza charakterystycznego małego fiata byli też sami organizatorzy pierwszej edycji Auto Speedway Race. Pierwszej, ale prawdopodobnie nieostatniej, bo kierownictwo Motoareny bardzo pochlebnie oceniło niedzielne wyścigi. Szefostwo obiektu i władze MOSiR-u wyraziły chęć organizowania w tym miejscu kolejnych tego typu zmagań. W tym tygodniu będą w tej sprawie rozmawiały z przedstawicielami Automobilklubu Toruńskiego. Do tematu powrócimy.

Autor: Tomasz Niejadlik

Galeria fot. Tomasz Niejadlik  - 1  - 2  - 3  - 4  - 5  - 6  - 7  - 8  - 9  - 10  - 11  - 12  - 13  - 14  - 15  - 16  - 17  - 18  - 19  - 20  - 21  - 22  - 23  - 24  - 25  - 26  - 27  - 28  - 29  - 30

Dodaj komentarz do artykułu

Treść *
Autor *
Kontakt ( tylko do wiadomości Redakcji )
* - pole wymagane

Uwaga! Redakcja nie odpowiada za treści i tematy publikowane w dziale "Komentarze".
Redakcja ma prawo usunąć komentarz jeśli uzna go za niezgodny z prawem, obraźliwy lub szkodliwy.
Komentarz przez Ciebie dodany zostanie opublikowany niezwłocznie po zaakceptowaniu przez Redaktora.

Komentarz do artykułu

Michał B. napisał(a) dnia: 2010-05-05

Dla chetnych kilka fotek z tego dnia :



http://picasaweb.google.com/115800638035010328597/Motoarena?feat=directlink

Michał B. napisał(a) dnia: 2010-05-05

Tomq

Nie ma sprawy :)

jak tylko bedzie jakas imprezka i możliwość rozbudzenia tych przysypiających na codzień kucyków daj znac - jesli czynniki zewnętrzne pozwolą chetnie sie zjawie ( kontakt macie )

Na początku dnia Mówiłem do Asi ( mojej żonki ) " jejka żeby tak można było polatać po tym torze - marzenie"

Na koniec dnia Asia powiedziała " marzenia trzeba ostrożnie wypowiadać , bo mogą sie spełnić :) ) i z tego powodu to chyba nie Evil ( Marcin Nawrocki ) tylko ja byłem" bodajże najszczęśliwszym człowiekiem w Grodzie Kopernika."

Tomq napisał(a) dnia: 2010-05-05

.bry wszystkim.

Ale dyskusja się wywiązała :) Aż miło, bo generalnie jest tu naprawdę pozytywnie... Michał, z tego co widzę, to w w kilku kwestiach zgadzają się wszyscy tu piszący. Pomysł okazał się trafiony, było sporo niezłej zabawy, Wy - kierowcy - daliście publice fajne widowisko i dlatego trzeba będzie to kiedyś jeszcze powtórzyć (oby nie raz), przy czym tym razem w szerszym gronie. My, organizatorzy, dzięki Wam też mieliśmy frajdę. Wielkie DZIĘX! Pzdr



PS. Co do tego defektu CLK, to bynajmniej nie było tam jakiegoś zaniechania ze strony Radka. Chłopak naprawę poważnie chciał się ścigać, a to potrafi robić. Jak się kiedyś spotkamy, to Ci wszystko wyjaśnię, OK?

Michał B. napisał(a) dnia: 2010-05-05

Widze ze co wypowiedz to inne zdania. Wielka frajda było dla mnie przypomniec sobie stare dobre czasy gdy o wiele słabszymi autami niz omega walczyłem o miejsca na podium badz gratulacje od wspolzawodnikow. Rosło we mnie gdy kierowca " maluszka " pogratulowal mi swietnej jazdy i miło było wymienic sie z kierowca czarnego Mesia informacjami na tema aut i pracy na nawierzchni - szkoda ze w Omedze nie mam szpery było by weselej.



To ze zawodowcy zaproszeni zawiedli - moze i dobrze bo była dla nas wszystkich frajda.Szkoda ze Mercedes-Benz CLK 200Kompressor nie wyjechał - bynajmniej nie z powody defektu jak napisano w artykule. Ale przeciez w tej sytuacji nie o to chodziło !!! Chodziło o zabawe i zdrowa rozumiane współzawodnictwo .Pozdrawiam Uczestników i Organizatorów . Dziekuje za możliwość pojechania na MotoArenie i za dobra zabawe :)

ktoś inny napisał(a) dnia: 2010-05-04

Masz rację Ktosiu, kibice faktycznie trochę zawiedli. Z jedną rzeczą, o której piszesz, nie mogę się jednak do końca zgodzić. Info o imprezie na motoarenie i program tych wszystkich wydarzeń przewinął się niemal przez wszystkie lokalne media. Było we wspominanych przez Ciebie Nowościach i było w Radiu Gra, które sprawowało patronat medialny nad tą całą inauguracją. Myślę, że to nie tylko kwestia reklamy, ale i mentalności torunian. W tym mieście możesz zrobić badziewiarską, sztampową imprezę, taki wiejski piknik, ale jak dasz info o udziale jakiejś tam gwiazdki to ludzie przyjdą. Zrobisz super imprezkę, ale bez takiego konkretnego gwoździa programu to zapomnij, nie przyjdą, chyba, że dobrze robisz swoje już od kilku lat i wtedy reklama rozchodzi się z ust do ust (powolna forma, ale najskuteczniejsza). Jest jeszcze trzecia opcja: profesjonalny, gruby marketing za bardzo dużą kasę (billboardy, telewizja itp.). W Toruniu ludziom generalnie nie chce się zbyt dużo ruszać poza centrum, to dodatkowy kłopot. Majówka z BMW to nieco inny temat. Imprezy beemek w Toruniu odbywają się w mieście już od kilkunastu lat i nie ma co jednego z drugim porównywać. Tłum to już robią sami uczestnicy i ich pasażerowie, a część miasta zawsze zajrzy tam, gdzie jest tłumnie.



Jest jeszcze jedna rzecz. Jakbyś organizował na Motoarenie mecz piłki nożnej czy siatkówki, to każdy by wiedział czego może się tam spodziewać, jak to w ogóle wygląda. Myślę, że wyścigi samochodowe na żużlu to dla wielu jeszcze trudna do wyobrażenia abstrakcja. Jak kiedyś zobaczą, to może się do tego przekonają. Ale macie rację wszyscy, coś na tej Motoarenie nareszcie zaczyna się dziać. Tak 3mać, a kiedyś może naprawdę doczekamy się tam poważnych widowisk.

Pozdro

ktos napisał(a) dnia: 2010-05-04

z tego co widac to nie tylko zawodnicy zawiedli, ale takze kibice... a tyle mialo sie dziac na moto-arenie.

Miały byc koncerty, pikniki, zawody drwali itp. Mysle ze zawiodla reklama. Bylo by jakies info w nowosciach czy w radio gra(tak jak np majowka z bmw) to wiecej osob by przyjechalo, tym bardziej ze pogoda byla naprawde udana. Jedyny plus to to ze cos zaczyna sie tam dziac.

pozdrawiam

PełneBoki napisał(a) dnia: 2010-05-04

Kierowcy z Motoareny to nie byli do końca tacy "zwykli cywile". Nawrocki się ściga, Zakrzewski też się czasami gdzieś pojawia, o kolesiu z Omegi można przeczytać, że kiedyś startował w rallycrossie... Zgadzam się jednak z autorem artykułu i Widzem, że chłopaki całkiem nieźle sobie poradzili, choć do prawdziwej profeski jeszcze sporo brakuje. Gdyby przyjechali zapowiadani kierowcy, to różnice pomiędzy ich autami i umiejętnościami mimo wszystko mogły być większe niż w przypadku startujących w niedzielę. A tak mieliśmy prawdziwą walkę.

Jeśli chodzi o tego "sportowego mercedesa" to Widzu te auto ma bodajże 180 KM, więc jak na obecne warunki Mercedesa to zaledwie średniak. Ta Omega miała trochę więcej koników pod maską. Co do tego objechania, to nie jest tak do końca, jak piszesz. Z tego co wiem merc miał najlepszy czas jednego okrążenia w kwalifikacjach i najszybszy przejazd całej sesji kwalifikacyjnej. Tam podobno trochę namieszała pani sędzina. Gość za kierownicą coupety mógł się bardziej popisać w półfinale, gdzie Omega faktycznie wyraźnie wygrała.

Przydałoby się trochę lepsze latanie bokami po łukach, ale Opel i Mercedesy coś tam jednak pokazały. Maluchowi złamać było się dużo trudniej. Czarny 124 coupe faktycznie zaliczył parę jakotakich amatorskich wyłamań, choć jemu akurat było najłatwiej, bo ten merc ma szperę.

Ogólnie jednak szacunek dla wszystkich, którzy wzięli w tym udział ze strony organizatorów i zawodników. Mam nadzieję, że to faktycznie przedsmak tego, co nas czeka na Motoarenie w kolejnych miesiącach i latach.

Przyłączam się Widzu do apelu - oby częściej :)

Widz napisał(a) dnia: 2010-05-03

No niestety jakos tych zawodników nie było widac - no i dobrze ze sie nie zjawili .

Za to zwyczajni cywile mieli okazje wyprobowac torowej jazdy i wydaje mi sie ze dali calkiem niezły pokaz panowania nad autem. hmm Opel Omega w wyscigu na dochodzenie mimo widocznych problemow technicznych ( jakis wybuch i ogromna chmora dymu ) objechal pieknego sportowego mercedesa i o mały wlos wygrałby z przerobionym ponad 100 konnym maluchem - przygotowanym do takich sportow , Naprawde gratulacje dla tego młodego człowieka.

Sama impreza fajna , sporo zabawy sportu i mozliwosci zapoznania sie z historia motoryzacji.

Dziekujemu za zorganizowanie takiej imprezy - oby czesciej.

SZUKAJ W SERWISIE!
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA