Każdy fan sportów motorowych pewnie nie jeden raz słyszał o Nürburgring, Green Hell (Zielone piekło) czy o "Pętli Północnej". Tor wybudowany w latach dwudziestych ubiegłego wieku, wokół gór Eifel koło miejscowości Nürburg (tak naprawdę w okolicy jest więcej miejscowości). Miejsce na tyle magiczne, że kierowcy zjeżdzają się tutaj naprawdę z odległych miejsc, aby tylko przejechać chociaż jedno okrążenie. Podczas mojego jednodniowego pobytu oprócz Polaków (o czym w dalszej części), spotkałem także Anglików, Niemców, Francuzów, Włochów, a nawet Rosjan i Azjatów.

Północna Pętla, która liczy obecnie ponad 20 km (tak, jedno okrążenie ma ponad 20 kilometrów!), łączy się ze współczesnym torem na którym odbywają się wyścigi F1. Sama długość okrążenia już robi wrażenie. Do tego doliczmy jeszcze różnice poziomów, strome zjazdy i podjazdy oraz hopy czy miejsca ,gdzie siły grawitacji wbijają twoją głowę w dół twojego ciała.

Odkąd zacząłem się interesować F1 i DTM ze złotych czasów lat 80tych i początku 90tych, chciałem przyjechać na Nürburgring chociaż zobaczyć, jak to wygląda. Już nawet samo oglądanie wyścigów na Północnej Pętli robi wrażenie. Marzenie to w końcu udało się spełnić. O ile przyjazd na tor był liczony w set kilometrach, to koszta również należy liczyć w setkach, ale nie Złotych tylko Euro. O czym niestety miałem okazję się przekonać na własnej skórze.

Co jakiś czas organizowane są tutaj jazdy turystyczne, gdzie każdy może zarejestrowanym samochodem przejechać się po tym legendarnym torze. Z takiej możliwości skorzystałem i ja.

Początkowo miałem zamiar pokonać tylko jedno okrążenie, ale biorąc pod uwagę fakt, że jestem tutaj po raz pierwszy i bardzo możliwe, że po raz ostatni (ze względu na odległość z Polski), postanowiłem wykupić 4 okrążenia. Po dotarciu na miejscie nie wiedziałem gdzie patrzeć, bo oprócz marek samochodów znanych mi z "ulicy", były też te egzotyczne (czyt. drogie) wersje Ferrari czy Lotusa, ale też te mniej znane jak Artega czy Wiessman. Trzeba przyznać, że niektóre to sztuka na kołach. Po opłaceniu 95E za 4 okrążenia i wysłuchaniu krótkiej instrukcji (bez większych problemów można się komunikować w języku angielskim), siadam za kierownicę i jedziemy. Nie stać mnie było już na wynajem sportowego samochodu, to też musiał mi wystarczyć mój własny, czyli Mercedes C Klasa W202 combi silnik 2,3l, wersja SPORT.

Pierwsze dwa okrążenia poświęcam wyłacznie na zapoznanie się z torem i zrobieniu paru zdjęć z jazdy - czego oczywiście nie wolno robić!!! Na trzecim kółku już gdzieś się włącza ABS czy kontrola trakcji. O tym, jak tor jest bardzo wymagający dla samochodu, niech świadczy fakt, że po zjechaniu do boksu felg aluminiowych nie można było dotknąć, a z hamulców leciał dymek, o zapachu nie wspominając. Kierowcy też nie jest łatwo - krótkie i szybkie zakręty mieszają się z nawrotami nawet o 180 stopni z nawierzchnią pochyloną, która spycha z fotela. Po krótkiej przerwie chcę wykonać ostatnie okrążenie. Niestety tor został zamknięty z powodu wypadku motocyklisty.

Tak naprawdę, to cały czas lawety ściągały z toru jakiś samochód lub motocykl, ale tym razem tor został zamknięty na ok. 2 godziny. Dłuższą przerwę wykorzystałem na zwiedzenie toru F1 i bardzo ładnej leśno-górskiej okolicy. Po powrocie ruszam do czwartego okrążenia, po czym chciałem pojechać zrobić zdjęcia innym jeźdżacym po torze.  Niestety w zakręcie Wehrselfen, w okolicy 7 km, troche za szybko pojechalem i tyłem otarłem się o ochronną bandę. Efekt - przebita opona, porysowany tył i bok samochodu. Zaraz przyjechała obsługa toru, po chwili była też laweta. Po wszystkim musiałem zapłacić 98E za interwencję oraz 180E za ściągnięcie samochodu z toru. Na tym moje wydatki się nie skończyły, bo jeszcze trzeba gdzieś w sobotę o godzinie 18:00 kupić nową oponę i ją założyć. Na szczęście z pomocą przyszli Polacy. Dzięki Szymonowi Sołtysikawi i jego ekipie Top Gear Polska udało się przetransportować mój samochód do wypożyczalni Rent 4 Ring, gdzie za kolejne 80E założyli mi zjechane slicki i mogłem wrócić do domu. Jeszcze raz wielkie dzięki Panowie!

Każdy, kto ma zamiar się tutaj wybrać, niezależnie czy chce przejechać 1 czy 4 okrążenia, powinien koniecznie przeczytać polską stronę o Nürburgring autorstwa Pana Marcina Pawłowskiego: www.nurburgring.org.pl.

Wszystko, co tam jest napisane, jest prawdą. Pod każdym słowem, każdym stwierdzeniem podpiszę się dwa razy. Moja przygoda niech będzie dla Was tego potwierdzeniem. Mimo wszystko powiem, że warto było.

Galeria fot. Filip Markowski