Lokalizacja zawodów: Brodnica, kujawsko-pomorskie

W klasyfikacji generalnej 15. Rajdu Brodnickiego kandydat do zwycięstwa był tylko jeden. Zbigniew Staniszewski, bo o nim tutaj rzecz jasna mowa, po raz kolejny nie pozostawił złudzeń dlaczego przez wielu jest nazywany "polskim królem szutrów". Olsztynianin mający na swoim koncie liczne sukcesy, w tym m.in. w słynnym warszawskim Rajdzie Barbórka i rundzie mistrzostw Europy (Rajd Polski), na Pojezierze Brodnickie nie przyjechał jednak po to, by ścigać się z rywalami. W dużej mierze zrobił to dla kibiców. Była to dla niego również doskonała okazja do potrenowania przez zbliżającą się wielkimi krokami najważniejszą rajdową imprezą w naszym kraju, kolejnym Rajdem Polski. Co więcej, kierowana przez pana Zbyszka firma "Staniszewscy", zajmująca się produkcją betonu, od ubiegłego roku jest głównym sponsorem Rajdu Brodnickiego.

- Super, że ktoś taki, jak Zbigniew Staniszewski, w tak dużym stopniu angażuje się w "Brodnicę" - mówi jeden z kujawsko-pomorskich rajdowców. - W Pucharze Polski Automobilklubów i Klubów uczestniczy wiele osób będących dopiero na stracie swojej kariery. Możliwość udziału w imprezie, w której startują najlepsi krajowi kierowcy, chyba każdego nielicencjonowanego zawodnika mocno nobilituje. W ten sposób w oczach wielu, także kibiców i mediów, rajd nabiera wyższej rangi. Dla nas to także niepowtarzalna okazja do skonfrontowania swoich umiejętności i możliwości sprzętu z poziomem prezentowanych przez mistrzów w profesjonalnie przygotowanych, wyczynowych maszynach.

Również wspominani kibice faktycznie bardzo cenią sobie udział popularnego "Stanika" w zawodach rangi Pucharu Polski Automobilklubów i Klubów PZM COVAL Rallyshop.pl. Już na 1. Zimowym Rajdzie Nowomiejskim, inauguracyjnej rundzie cyklu, nazwisko olsztynianina było magnesem, który podziałał na wielu kibiców. Wielu z nich nieukrywało, że na trasy prób sportowych dotarło głównie po to, by zobaczyć jego widowiskowe przejazdy.
Nie inaczej było na 15. Rajdzie Brodnickim, czyli piątej tegorocznej rundzie pucharu. W miejscach, w których odbywały się próby, pojawiło się naprawdę sporo brodniczan. Kibice dotarli też z wielu innych zakątków Kujaw i Pomorza oraz Warmii i Mazur. Mimo, że Staniszewski w Brodnicy wystartował dopiero po raz drugi, już zdążył zyskać tu spore grono fanów.

- Dajesz Zbyszek, dajesz! O to właśnie chodzi - wykrzykiwało, widząc Staniszewskiego jadącego po szutrze ostrym "slajdem", dwóch kibiców stojących w pobliżu mety PS-u w Augustowie.

Niewiele mniejsze emocje u widzów wywoływały inne "czterołapy" startujące w rajdzie. Samochody z napędem na cztery koła zdecydowanie lepiej radziły sobie na luźnej nawierzchni niż popularne "ośki". Co również istotne, większość zawodników startujących czteronapędowcami dopasowała się do poziomu, właściwości jezdnych swoich maszyn. Nikogo nie powinna więc specjalnie dziwić czołówka klasyfikacji generalnej "Brodnickiego". Zwycięstwo Staniszewskiego (Mitsubishi Lancer Evo IX) było rzecz jasna bezapelacyjne.

Bardzo zacięta walka trwała z kolei o drugie miejsce. Ostatecznie zajęła je załoga Adam i Marek Wojtanka, która o niespełna cztery sekundy pokonała brodniczanina Pawła Węgrzynowskiego, dla którego było to jednocześnie następne podium "generalki" rajdu na własnym terenie. Na miejscach 4. i 6. uplasowali się kolejni kierowcy startujący za kierownicami Subaru Imprez - Maciej Tworski i Jacek Tarazewicz. Rozdzielili ich weterani PPAiK - załoga Sebastian Dwornik-Adam Tomalak w Hondzie Civic. Triumfator rajdu Zbigniew Staniszewski startował w klasie Gość, tak więc zwycięzcą rundy "papika" okazał się Adam Wojtanka.

Kibice ostrzyli sobie zęby na pojedynek "Stanika" z innym olsztynianinem startującym w klasie Gość (dla licencjonowanych zawodników) - Eligiuszem Klemm (OKR). Efektownie jeżdżący "Elek", znany m.in. w organizacji "Pojeżdżafffek z Subaru", z powodu awarii niestety zmuszony był wycofać się z zawodów już przed drugą próbą sportową, która w sobotnie przedpołudnie odbyła się na brodnickim Rynku.

Ciekawie było jednak także w gronie aut z napędem na jedną oś. Zawodnicy nie oszczędzali swoich maszyn, o miejscach w klasach w wielu przypadkach decydowały ułamki sekund. Ostra walka sprawiała, że momentami bywało naprawdę bardzo szybko i widowiskowo niemal jak na Rajdowym Pucharze Polski, ale przez to też i nieco niebezpiecznie. Niejedno auto wyleciało z trasy i przedwcześnie zakończyło swój udział w zawodach. Najbardziej karkołomnie wyglądało dachowanie Peugeota 106.

- Cóż, takie są rajdy. Ryzyko zawsze musi być wkalkulowane w tą zabawę - podkreślają zawodnicy.

W klasie 1. zwyciężył Mariusz Marksz z Automobilklubu Morskiego, startujący maluchem. "Dwójka" to z kolei triumf Piotra Dzierbickiego z Automobilklubu Tomaszowskiego we Fiacie Seicento. Klasa trzecia to rzecz jasna zwycięstwo wspominanego Sebastiana Dwornik (AMK Ziemi Tyskiej). W czwartej najlepszy okazał się Hubert Poczwardowski z Automobilklubu Toruńskiego w Renaulcie Clio. W klasie piątej startowały zaledwie trzy auta. Wygrał ją Maciej Sztombierski z Automobilklubu Włocławskiego. W klasie szóstej tej rundy PPAiK numerem jeden był oczywiście Wojtanka. W klasyfikacji klubowej pewnie zwyciężył Automobilklub Toruński przez kolegami z Nowego Miasta Lubawskiego i Automobilklubem Królewskim z Warszawy. Piątkowy nocny prolog na nowomiejskim Autodromie wygrał Zbigniew Staniszewski.

Sponsorami tytularnymi tegorocznego cyklu Pucharu Polski Automobilklubów i Klubów PZM w Konkursowych Jazdach Samochodowych są firma COVAL (szeroki wybór narzędzi renomowanych marek) i sklep internetowy RallyShop.pl, oferujący akcesoria rajdowe.

Bardziej szczegółowe wyniki na stronie: http://automobilklubtorunski.pl/

Galeria fot. Michał Jasiński