Lokalizacja zawodów: Toruń, kujawsko-pomorskie

W tym roku gospodarzem jednej z rund ogólnopolskiego cyklu Drift Open będzie Toruń. W czerwcu na obiekcie MotoPark przy ulicy Bielańskiej zagoszczą potężne maszyny i kierowcy, którzy swój tor jazdy częściej oglądają przez boczną szybę. Wcześniej jednak, bo w ten weekend, kilkunastu zawodników z Warszawy, Wołomina, Drużbic, Łodzi i Torunia spotkali się wspólnym treningu połączonym z mini-zawodami. Ich zamagniom i naukom przyglądała się spora grupka miejscowych kibiców.

- To nasz pierwszy trening. Przygotowujemy się do nowego sezonu i walki o Mistrzostwo Polski - mówi Maksymilian "Maxxx" Grabowski z Torunia i po chwili dodaje. - Ja niestety ukręciłem półoś - nie zdążyłem jej wymienić zimą no i się skończyła. Ale mechanicy już naprawiają auto i za chwilę wracam na tor - dodaje "Maxxx". 
Toruński drifter dysponuje obecnie jednym z najmocniejszych samochodów przeznaczonych do "jazdy bardziej bokiem". Jego BMW E30, tylko z zewnątrz przypominające seryjną "trójkę", wykrzesa moc ponad 400 koni mechanicznych. Pod maską białego potwora pracuje bowiem silnik zapożyczony z dużo większej, sportowej "limuzyny" bawarskiego producenta.

- BMW to bardzo trudne i narowiste auta. Podziwiam tych, którzy je tak pięknie ogarniają - mówi jeden z kibiców, który na trening do Torunia przyjechał aż spod Bełchatowa. - Z kolei Nissany S14 są niemal stworzone do driftu. Mają piękny dźwięk, idealne proporcje i są bardziej posłuszne kierowcy. 
Jednak to właśnie driftowozy z logo BMW na masce (które czasami pozostawała w parku serwisowym, żeby nie przeszkadzać w schładzaniu silnika) zdominowały toruński tor rallycrossowy. Nieco zmodernizowany obiekt MotoPark (w tym roku zarządzany przez Bogusława Bacha) jest obecnie jednym z najciekawszych torów w Polsce, na którym można organizować tego typu zawody.
- W Toruniu jestem już drugi raz. Macie naprawdę świetny tor z bardzo dobrą nawierzchnią. Zawsze przyjemnie się tutaj jeździ - mówi Jakub Tatara z Drużbic pod Bełchatowem. - Startuję BMW E36 z 3-litrowym silnikiem o mocy 250KM i 310 "niutkach". Auto spisuje się bez zarzutu. Drift to naprawdę świetna zabawa.
Nie wszyscy zawodnicy jednak pozytywnie oceniają nową nawierzchnię toru.
- Ten asfalt mocno zdziera opony - ocenia jeden z zawodników łódzkiej ekipy Jazdy Bardziej Bokiem. - Na dzisiejszy trening przywieźliśmy... 26 par opon na jedno auto! Oczywiście zakładamy je tylko na tylną oś - dodaje z uśmiechem.

Niektórzy kierowcy byli bardziej oszczędni i nie musieli decydować się na tak częstą wymianę "gum". Warto dodać, że koszt zakupu takiego kompletu używanych opon to prawie 1.500zł! Drugie tyle dość łatwo można wydać na paliwo. Obserwując jednak pierwsze tegoroczne treningi drifterów nikt chyba nie myśli o światowym kryzysie i oszczędnościach. Jak można przeczytać na masce BMW "Maxxxa" - "Albo grubo, albo wcale". Komentarz zbędny, a zdjęcia opowiedzą co było dalej.

Galeria fot. Michał Jasiński