JazdaMiejska.pl | moto magazyn
Rajdowe MŚ: Istne szaleństwo na koniec rajdu!

Rajdowe MŚ: Istne szaleństwo na koniec rajdu!

Data publikacji: 2014-04-07

Jeden wygrany odcinek w swojej klasie, kilka innych w czołówce! To wszystko w bardzo doborowym gronie. Mimo szeregu przeciwności losu Hubert Ptaszek i Kamil Kozdroń wyjeżdżają z Portugalii z podniesionymi czołami.

Lokalizacja zawodów: Portugalia, -- świat --

Ten start z pewnością  na długo pozostanie w pamięci Huberta Ptaszka i całego zespołu. Ilość przygód, która spotkała młodego torunianina na portugalskich trasach była tak duża, jak na kilku innych rajdach razem wziętych. Dwudziestoletni rajdowiec przeżył na Półwyspie Iberyjskim prawdziwą huśtawkę nastrojów. Całe zawody zakończył jednak z dużym uśmiechem na twarzy.

- Ten rajd wyszedł na wielki plus – stwierdził na mecie Hubert Ptaszek. – Mimo całego szeregu przygód mamy naprawdę dużo powodów do zadowolenia. Tutaj chcieliśmy przede wszystkim pokazać, że jesteśmy w stanie jechać naprawdę dobrym tempem, także w konfrontacji z najlepszymi, najbardziej doświadczonymi zawodnikami naszej klasy. To się niewątpliwie udało!

Hubert Ptaszek w Portugali wystartował w bardzo silnie obsadzonej klasie RC4. Wśród osiemnastu kierowców z tego grona znaleźli się tak mocni i utytułowani zawodnicy jak Jose Suarez, Quentin Gilbert, Thomas Cave, Max Vatanen, czy Yeray Lemes. Toruńsko-krakowska załoga pomimo tak mocnej konkurencji powody do zadowolenia miała już po pierwszych OS-ach. Miejsca 5-6. i kilkunastosekundowe straty do zwycięzców poszczególnych odcinków specjalnych pokazały w piątek, że Ptaszek i Kozdroń przy odrobinie szczęścia są  stanie powalczyć nawet z najlepszymi. W sobotę udało im się narzucić jeszcze większe tempo, dzięki czemu pokusili się o swoje pierwsze oesowe „pudło” w Portugali. Apetyt, zgodnie z popularnym porzekadłem, rośnie w miarę jedzenia, więc pod sam koniec rajdu młodzi Polacy postanowili jeszcze bardziej przyspieszyć. Dało im to wygraną na arcytrudnym odcinku Sao Brás de Alportel.

- To było istne szaleństwo – podkreślał po zakończonych zmaganiach Kamil Kozdroń. – Tam już nie było żadnego miejsca na błąd. Limit opon i warunki drogowe wykorzystaliśmy praktycznie w stu procentach. Wygrana na tym odcinku z bardzo utytułowanymi, znanymi rywalami to doprawdy niesamowite uczucie. Mam nadzieję, że takie sytuacje będą nam się zdarzały coraz częściej. Co tu więcej powiedzieć? To był dla nas po prostu  świetny rajd.

W podobnym tonie o jeździe na karkołomnym OS-ie S. Brás de Alportel wypowiedział się Hubert Ptaszek.

- To właśnie z tego, wygranego odcinka najbardziej się cieszymy – zapewniał torunianin. – W niedzielę bardzo chcieliśmy pokazać, że przy odrobinie szczęścia jesteśmy w stanie wygrać nawet z najszybszymi konkurentami. Ta wygrana jest dla nas tym cenniejsza, że udało ją się osiągnąć na bardzo wymagającym odcinku. Tam warunki były naprawdę ekstremalne. Od zawodników z czołówki WRC, którzy jechali tamtędy przed nami, wiedzieliśmy, że w niektórych miejscach jest bardzo ślisko. Całe cztery kilometry były iście hardcore’owe. Tam poległy bodajże aż trzy załogi, ale my nie odpuściliśmy, daliśmy z siebie wszystko i - jak widać - dało to pozytywny efekt.

Ptaszek i Kozdroń ostatecznie zajęli 57. miejsce w klasyfikacji generalnej całej  imprezy. Dosyć odległa lokata jest spowodowana całym szeregiem przeciwności losu, z którymi młoda polska  załoga dzielnie zmagała się przez niemal cały rajd. Problemy pojawiły się w zasadzie jeszcze przed startem do pierwszego odcinka i wiązały się z powodziami, które nawiedziły Portugalię. Już na drugim OS-ie Ptaszek i Kozdroń musieli zatrzymać się na trasie w wyniku wypadku jednego z konkurentów. Pod koniec piątkowych zmagań w wyniku drobnego błędu zaliczyli dachowanie i nie dotarli do mety. Dzięki skorzystaniu z systemu Rally 2 wystartowali do sobotniego etapu, jednak po raz kolejny dopadł ich niebywały pech. Jadącym pod koniec stawki młodym rajdowcom przyszło zmagać się z bardzo zniszczoną nawierzchnią jednego z odcinków. Przód Fiesty R2 cały czas dobijał do nawierzchni, przez co w pewnym momencie uszkodzona została chłodnica. Silnik zaczął się przegrzewać, jednak Hubert Ptaszek i Kamil Kozdroń jeszcze przez pewien czas mieli nadzieje na kontynuowanie jazdy.

- Próbowaliśmy dosłownie wszystkiego, co przychodziło nam do głowy – relacjonował Hubert. – Nawet skorzystaliśmy z uprzejmości organizatorów, którzy użyczyli nam całą zgrzewkę wody, jednak i to nie wystarczało. Musieliśmy wycofać się z dalszej części zmagań tego dnia. Ogromne podziękowania w tym miejscu należą się naszym mechanikom, którzy w Portugalii mieli ręce pełne roboty. Gdyby nie ich wysiłek, to z pewnością nie wyjeżdżalibyśmy stąd w tak dobrych nastrojach. Dziękuję, też wszystkim partnerom i sponsorom. Bez ich wkładu bardzo trudno byłoby szukać miejsca w mistrzostwach świata. Mając takie wsparcie możemy ścigać się z najlepszymi w najbardziej wymagających rajdach, co w coraz większym stopniu zaczyna procentować. Rajd Portugalii dał nam kupę doprawdy bezcennego doświadczenia.

 

 

Autor: Zespół prasowy KARO BHZ Racing

Komentarz do artykułu
Brak komentarzy.
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA