Lokalizacja zawodów: Zielona Góra, lubuskie

Ze Starego Kisielina do Bydgoszczy w bardzo dobrym nastroju powrócił między innymi Marcin Brzeziński. W dniach 14-15. maja na torze Wallrav Race Center jedenastoletni reprezentant BTM-u potwierdził swoją wysoką formę, którą prezentował w trakcie wcześniejszych zawodów we włoskich Lonato i Jesolo.

Zawodnik Bydgoskiego Towarzystwa Motorowego bardzo udanie zainaugurował tegoroczną rywalizację w dwóch najważniejszych polskich pucharach - Pucharze PZM (nieoficjalne mistrzostwa kraju w kategorii Młodzik 60) i Pucharze ROK. Już tak zwane regulacje gaźników, czyli sesje treningowe pokazały, że Marcin jest naprawdę szybki i na zielonogórskim obiekcie będzie ścigał się najlepszymi. W kategorii Młodzik 60 w tych przedbiegach osiągnął czwarty rezultat. Taką samą lokatę zajął w oficjalnym treningu kwalifikacyjnym, zaledwie o jedną tysięczną sekundy przegrywając trzecie pole startowe z niemieckim zawodnikiem Collinem Dressler.

W inauguracyjnym biegu finałowym pierwszej rundy Pucharu PZM Marcin Brzeziński utrzymał czwartą pozycję, do końca zażarcie jej broniąc przed napierającym inowrocławianinem Michałem Kasiborskim. W drugim z finałów było jeszcze lepiej. Jedenastolatek z Bydgoszczy dojechał do mety jako trzeci. To samo miejsce zajął w klasyfikacji generalnej sobotnich zawodów w Młodzik 60.

Równie dobrze tego samego dnia było w prestiżowym Pucharze ROK. Rywalizację w kategorii Mini ROK Marcin również zakończył na "pudle", przegrywając jedynie z Marcelem Grudzińskim z Bałtyku Gdynia i Jakubem Masztalerzem z Automobilklubu Leszczyńskiego, którego z kolei pokonał we wspominanym powyżej Pucharze PZM.

Zaczęło się od miejsc 5-6. na treningach i w pierwszym z biegów finałowych. Podium w drugim z finałów pozwoliło bydgoszczaninowi wysforować się na trzecie miejsce w "generalce" zawodów. W kategorii Mini ROK w inauguracyjnej rundzie pucharu wystartowało aż 24 zawodników.

Niedzielna rywalizacja w ROK-u zaczęła się dla Brzezińskiego znakomicie. Marcin uzyskał najlepszy czas treningu w trakcie regulacji gaźników. Sesję kwalifikacyjną zakończył z kolei na bardzo dobrym trzecim miejscu, wygrywając m.in. z mistrzem kategorii, czyli Janem Krencisz.

W pierwszym z finałowych startów Krencisz minimalnie wyprzedził jedenastolatka z Bydgoszczy i tym samym zepchnął go na czwarte miejsce.

W drugim z finałów Marcin zaciekle walczył o to, by uplasować się w czołowej trójce. Szyki bydgoszczaninowi nieco pokrzyżował jeden z... wolniejszych kolegów.
- Dublowani zawodnicy trochę w niedzielę nam namieszali, zarówno w Pucharze PZM, jak i w ROK-u - mówi Ireneusz Brzeziński, tata zawodnika BTM-u. - Jeden z wyprzedzanych doprowadził do kolizji, przez którą Marcin wypadł z toru. Potem mozolnie musiał odrabiać wiele straconych miejsc i cennych sekund. Za drugim razem dublowany na zakręcie wmieszał się w czwórkę walczących o czołowe pozycje, przez co ta grupa została rozbita. Straciliśmy na tym miedzy innymi my. Generalnie jednak, mimo niedzielnego pecha, z weekendu w Starym Kisielinie jesteśmy naprawdę zadowoleni.

Dla uściślenia dodajmy, że Marcin Brzeziński w klasyfikacji generalnej niedzielnego Mini ROK-a był ósmy, z kolei w zawodach Pucharu Polskiego Związku Motorowego - piąty. Po rozegranych dotychczas rundach w klasyfikacji PZM również plasuje się w pierwszej piątce.

Wykluczeni, bo mieli... za nowe silniki!

Godnym konkurentem dla jedenastolatka z Bydgoszczy w obu pucharach okazał się wspomniany powyżej Michał Kasiborski, reprezentujący kolejny klub z naszego regionu, a mianowicie Automobilklub Inowrocławski. Obaj zawodnicy z Kujawsko-Pomorskiego na torze w Starym Kisielinie stoczyli wiele niezwykle zaciętych pojedynków.
Dziesięcioletni inowrocławianin naprawdę dobrze rozpoczął sobotnie zmagania. W kwalifikacjach do pierwszego wyścigu kategorii Mini ROK był czwarty. Taką samą lokatę zajął w pierwszym z biegów finałowych, ustępując jedynie Marcelowi Grudzińskiemu, Filipowi Wójcikowi i Jakubowi Masztalerzowi.

W drugim wyścigu Michał stoczył wspominaną już zaciętą walkę o trzecie miejsce z bydgoszczaninem Marcinem Brzezińskim. Zawodnik BTM-u minimalnie zwyciężył, dzięki czemu w klasyfikacji indywidualnej całej pierwszej rundy Mini ROK-a wysforował się na trzecie miejsce. Michał Kasiborski w tym zestawieniu uplasował się tuż za podium, zajmując ostatecznie czwartą pozycję.

Jeszcze bardziej obiecująco dla zawodnika Automobilklubu Inowrocławskiego rozpoczęła się rywalizacja w mistrzowskim Pucharze PZM. Michał Kasiborski okazał się najszybszy w trakcie regulacji gaźników. Podczas treningu kwalifikacyjnego zanotował szósty rezultat, tracąc do trzeciego Collina Dresslera zaledwie trzy setne sekundy!

W pierwszym z biegów finałowych Michał uporał się z Niemcem, po czym ruszył w pościg za Marcinem Brzezińskim. Bydgoszczanin mimo zaciekłych ataków, zdołał jednak obronić czwarte miejsce. Wpadł na metę o włos przed reprezentantem MK-Speed Racing. W tym wyścigu doszło do rzadko spotykanej na polskich torach sytuacji. Zawodnicy walczący o czołowe miejsca wjechali na metę naprawdę szeroką grupą, przy czym różnice pomiędzy nimi okazały się minimalne. Siódmy Szymon Szyszko z Automobilklubu Morskiego do zwycięzcy Jana Krencisz z Wielkopolski na dystansie dziesięciu okrążeń (przeszło dziesięć kilometrów) stracił zaledwie dwie sekundy, do czwartego Brzezińskiego ? tylko pół sekundy. Zażarta walka trwała też bezpośrednio za plecami czołowej grupy. O ósme miejsce do ostatnich metrów ostro walczyli Hubert Zaręba z klubu Motosport Myślenice i Igor Gil z Automobilklubu Kieleckiego. Ciut szybszy okazał się ten pierwszy.

Michał Kasiborski dobrze radził sobie też w drugim wyścigu finałowym. Niestety, po przejechaniu przez zawodników pełnych szesnastu okrążeń, doszło do rzeczy wręcz niebywałej. Sędziowie podjęli decyzję o dyskwalifikacji prawie połowy startujących w tym biegu młodziutkich kartingowców. Powodem okazał się... brak homologacji PZM na nowe - tegoroczne i ubiegłoroczne - modele silników. Spokojni mogli być ci, którzy ścigali się na konstrukcjach nie nowszych niż z 2009 roku. Wśród zdyskwalifikowanych znaleźli się m.in. też Niemiec Collin Dressler i trzeci na mecie Jakub Masztalerz.
- Naprawdę nie wiem, co tej sytuacji powiedzieć - stwierdza Mikołaj Kasiborski, szef MK-Speed Racing Teamu. - To coś zupełnie niezrozumiałego. W ten sposób zabija się w Polsce karting. Przy takich numerach niedługo nikt nie będzie chciał ścigać się w mistrzostwach kraju, wszyscy zaczną szukać startów za granicą, co już czyni coraz większa ilość zespołów. W KMP w porównaniu z ubiegłym rokiem startujących wyraźnie ubyło, a można spodziewać się, że po takich decyzjach będzie jeszcze gorzej.

Mówi się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i jest w tym bynajmniej sporo prawdy. Dzień później złość wynikająca z rozgoryczenia najwyraźniej mobilizująco wpłynęła na Michała Kasiborskiego, który na torze radził sobie jeszcze lepiej niż w sobotę. Młody mieszkaniec podinowrocławskich Komaszyc uzyskał trzeci czas podczas regulacji gaźników, a następnie wygrał sesję kwalifikacyjną. W pierwszym z biegów finałowych poszło odrobinę gorzej, gdyż skończyło się piątą lokatą. W drugim - reprezentant MK-Speed Racing Teamu wskoczył na podium, przegrywając jedynie z Janem Krencisz i Oskarem Kałuża. Za jego plecami przyjechali Szyszko i Brzeziński. Udany start w drugim z finałów kolejnej rundy Pucharu PZM zapewnił Michałowi trzecie miejsce w klasyfikacji całych niedzielnych zawodów w kategorii Młodzik 60. W klasyfikacji generalnej sezonu 2011 po dotychczasowych startach kartingowiec z Inowrocławia zajmuje wysokie czwarte miejsce, tracąc do trzeciego w tym zestawieniu Szymona Szyszko zaledwie jeden mały punkt. Jego strata do drugiego Jana Krencisz też jest bardzo niewielka. Za plecami tej trójki czai się z kolei Marcin Brzeziński.
- Z wielu powodów były to dziwne zawody - mówi Mikołaj Kasiborski. - Cieszymy się jednak z tych czołowych miejsc, które udało nam się wywalczyć. Kolejna runda Briggs & Stratton Karting Sport już za parę dni w Radomiu. Nas tam raczej nie będzie, gdyż prawdopodobnie w tym czasie będziemy we Włoszech na kolejnej rundzie WSK Master Series.

Automobilklub Toruński powraca do gry, debiut siedmiolatka

W Mini ROK-u z Brzezińskim i Kasiborskim rywalizował debiutujący w zawodach najwyższej krajowej rangi Maksym Guranowski, syn znanego toruńskiego rallycrossowca - Michała Guranowskiego.

Młodziutki torunianin reprezentuje reaktywowaną po kilku latach przerwy sekcję kartingową Automobilklubu Toruńskiego. Pierwszy raz w kartingowym wózku zasiadł mając zaledwie cztery lata. Swoje pierwsze trofeum wywalczył rok później. Od bieżącego sezonu, już jako siedmiolatek, młody torunianin może oficjalnie uczestniczyć w prestiżowych zawodach cyklu Briggs & Stratton Karting Sport, obejmujących między innymi kartingowe mistrzostwa kraju. Debiut w gronie najlepszych zawodników w naszym kraju Maks zaliczył 14. maja na torze Wallrav Race Center w Starym Kisielinie k. Zielonej Góry. Reprezentant Automobilklubu Toruńskiego wystartował w najliczniej obsadzonym Pucharze ROK w kategorii Mini ROK.
- Wyszło tak, jak sobie to założyliśmy - mówi Michał Guranowski. - Nikt od Maksa nie oczekiwał walki o zwycięstwa. W tych i kolejnych zawodach ma on stopniowo nabywać cenne doświadczenie, które w przyszłości będzie procentowało. Trzeba tu wyraźnie też podkreślić, że był bodajże najmłodszy ze wszystkich startujących w całej stawce.

Faktycznie, Maksymowi w debiucie przyszło się ścigać z 9-, 10-, a nawet 11-latkami. Część z nich na swoim koncie ma już dziesiątki startów w prestiżowych zawodach. Mimo tego Maks na torze pod Zieloną Górą walczył naprawdę dzielnie. Podczas, gdy niektórzy z rywali w wyniku własnych błędów lub złego przygotowania sprzętu udział w wyścigach kończyli już na samym początku, młody torunianin jechał dalej i w spokojnym tempie pokonywał kolejne okrążenia. Przypomnijmy, do sobotnich zawodów zgłosiło się aż 24 zawodników. Kartingowiec z Torunia w klasyfikacji indywidualnej całych zawodów rozgrywanych tego dnia był ostatecznie 19., gromadząc na swoim koncie osiem punktów.

W niedzielę było podobnie. Maks zajął 20. miejsce, uzyskując łącznie sześć punktów.

Siódemka jako dobry omen

W Pucharze ROK walczyło jeszcze dwóch zawodników z naszego województwa. Byli to reprezentujący Bydgoskie Towarzystwo Motorowe Mikołaj Rybacki i Daniel Szmelcuch. Pierwszy z nich startował jedynie w inauguracyjnej rundzie kategorii Junior ROK 125. W trakcie regulacji gaźników był siódmy. Podczas treningu kwalifikacyjnego uplasował się na dziewiątym miejscu. Wyścigi finałowe ukończył na pozycjach 8. i 9. W klasyfikacji indywidualnej zawodów dało mu to ostatecznie ósmą lokatę.

Danielowi Szmelcuch przez oba dni na zielonogórskim torze uparcie towarzyszyła siódemka. Tą liczbę kojarzącą się powszechnie ze szczęściem, zespół nastolatka z Bydgoszczy przyjął jako dobry omen przed kolejnymi startami.

Choć Daniel Szmelcuch przygotowuje się do rozpoczęcia rywalizacji w wyścigach samochodowych, z kartingu, który stał się jego pasją, jak widać, nie rezygnuje. Młody bydgoszczanin w dalszym ciągu zmierza ścigać się w silnie obsadzonej kategorii ROK 125.

Inauguracja sezonu na zielonogórskim obiekcie Wallrav Race Center rozpoczęła się mocnym akcentem z jego strony. Pierwszą oficjalną sesję treningową, nazywaną regulacją gaźników, Daniel Szmelcuch ukończył z dobrym, czwartym czasem przegrywając jedynie z utytułowanymi Bartłomiejem Mireckim, Litwinem Ignasem Gelzinisem i Hubertem Cebulskim.

W treningu kwalifikacyjnym też było nieźle. Poza wspominaną trójką, która zarówno w sobotę, jak i dzień później, w niedzielę, rozdzielała pomiędzy sobą miejsca na podium, Daniela wyprzedził jeszcze jedynie Adrian Kornas z Automobilklubu Wielkopolskiego. Jak się później okazało, to właśnie z Wielkopolaninem zawodnikowi BTM-u przyszło toczyć najbardziej wyrównane boje o pucharowe punkty.

W pierwszym z wyścigów finałowych było odrobinę gorzej niż w kwalifikacjach. Daniel Szmelcuch start ten ostatecznie ukończył na siódmej pozycji. Triumfował Mirecki, przed Gelzinisem i Cebulskim. Drugi wyścig ułożył się bardzo podobnie. Ponownie najszybszy okazał się Mirecki. Cebulski i kartingowiec litewskiego JUTA Racing Teamu z kolei zamienili się miejscami.

Triumfatorem całych sobotnich zawodów w kategorii ROK 125 okazał się rzecz jasna Bartłomiej Mirecki. Daniel Szmelcuch w łącznej klasyfikacji tego dnia był siódmy.

Siódemka widniała również obok nazwiska bydgoszczanina po niedzielnej regulacji gaźników. Najlepszy czas okrążenia na tym treningu zanotował Ignas Gelzinis. Co ciekawe w pierwszej czwórce tejże porannej sesji znalazło się aż trzech Litwinów, reprezentantów zespołu JUTA Racing.

W kwalifikacjach do pierwszego z wyścigów finałowych Daniel uzyskał dziewiąty rezultat. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że trening kwalifikacyjny miał niezwykle wyrównany przebieg. Wszyscy startujący z wyjątkiem jednego z zawodników zmieścili się w przedziale czasowym o rozbieżności niespełna 0,7 sekundy.

W pierwszym z finałowych startów ponownie triumfował Bartłomiej Mirecki z Automobilklubu Wielkopolskiego. Drugi był reprezentant tego samego klubu, mający na swoim koncie między innymi udane starty zagraniczne, Hubert Cebulski. Jako trzeci linię męty przeciął Ignas Gelzinis. Daniel Szmelcuch ponownie został sklasyfikowany na siódmej pozycji.

W drugiej części niedzielnego finału role odrobinę się odwróciły. Zwyciężył Cebulski przed Mireckim, Daniel był ósmy. Tym razem o zaledwie 0,09 sekundy szybszy okazał się wspominany powyżej Adrian Kornas, kolejny z reprezentantów Automobilklubu z Poznania. W łącznej klasyfikacji całych niedzielnych zawodów bydgoszczanin i Wielkopolanin uzyskali taką samą łączną liczbę punktów.

Druga runda zaliczona na szóstkę

Siódemka podczas zmagań na obiekcie Wallrav Race Center wiernie towarzyszyła też klubowemu koledze Daniela, Janowi Winiarskiemu.

Zawodnik Bydgoskiego Towarzystwa Motorowego rozpoczął oficjalne zmagania od siódmego miejsca podczas pierwszego oficjalnego treningu, czyli tak zwanej regulacji gaźników. Identyczną pozycję Janek zajął w trakcie sesji kwalifikacyjnej. Najszybszy w trakcie czasówki okazał się Michał Grzyb z Automobilklubu Wielkopolskiego. Młody bydgoszczanin na swoim najszybszym okrążeniu stracił do niego nieco ponad 0,8 sekundy. Lokatę niżej od reprezentanta BTM-u sklasyfikowano z kolei Niemca Philipa Losera z ADAC Sachsen. W pierwszej rundzie tegorocznych międzynarodowych kartingowych mistrzostw Polski poza naszymi rodzimymi kartingowcami wzięli udział również Litwini i właśnie zawodnicy zza Odry.

W obu wyścigach finałowych Jan Winiarski na metę wjeżdżał jako siódmy. Dwukrotnie najszybszy był Grzyb przed - rywalizującym także na zagranicznych torach - Aleksandrem Kowalskim z Automobilklubu Rzemieślnik Warszawa. W klasyfikacji indywidualnej zawodów Janek zajął - i tu pewnie nie będzie zaskoczenia - siódme miejsce.
W pierwszym z niedzielnych finałów bydgoszczanin uzyskał kolejną w ten weekend siódmą lokatę. W drugim było odrobinę lepiej, bo ostatecznie skończyło się na szóstym miejscu. Tą samą pozycję Janek zajął w klasyfikacji generalnej całej drugiej rundy mistrzostw. Co ciekawe, zwycięzcą w niedzielę okazał się Kowalski. W pierwszym z finałów rozegranych tego dnia ponownie triumfował Michał Grzyb. W drugim minimalnie szybszy był właśnie reprezentant Automobilklubu Rzemieślnik, dzięki czemu w klasyfikacji indywidualnej zawodów zgromadził o jeden punkt więcej od Wielkopolanina. W mistrzostwach po dwóch pierwszych rundach prowadzi jednak Grzyb. Jan Winiarski jest szósty za niewielką, ośmiopunktową stratą do innego z zawodników Automobilklubu z Poznania - Błażeja Huminickiego.

Trzech muszkieterów - Filip wygrywa inaugurację

Jeszcze bardziej udanie w mistrzostwach kraju zaprezentował się startujący w najszybszej bezbiegowej kategorii w Polsce, czyli KF2, Filip Tomporek. Torunian reprezentujący barwy BTM-u po weekendzie w Starym Kisielinie jest wiceliderem mistrzostw z minimalną stratą do prowadzącej po tych dwóch pierwszych rundach Małgorzaty Rdest z Automobilklubu Rzemieślnik. Piąte i szóste miejsce w "generalce" czempionatu zajmują obecnie kolejni zawodnicy Bydgoskiego Towarzystwa Motorowego - Marcin Jagła i Bartosz Mruk.

Ten ostatni okazał się najszybszy podczas regulacji gaźników. W kwalifikacjach był trzeci. Te z kolei wygrał Tomporek. W pierwszym z wyścigów finałowych sobotniej rundy torunianin dojechał do mety jako drugi. Kolejny wyścig wygrał i tym samym został triumfatorem całej inauguracyjnej rundy. Na drugim stopniu podium stanął Tomasz Grygiel z Automobilklubu Leszczyńskiego, na trzecim - Małgorzata Rdest. Marcin Jagła w tym zestawieniu uplasował się tuż za "pudłem".

W pierwszym z niedzielnych finałów Tomporek był trzeci. Odrobinę szybsi byli Rdest i Grygiel. Identycznie wyglądało podium w drugim z finałowych wyścigów. Taka sama kolejność była na "pudle" drugiej rundy mistrzostw. Marcin Jagła w tej klasyfikacji zajął piąte miejsce.

Alex i Marcel razem na "pudle"

W zielonogórskich zawodach na podium stawał też kolejny torunianin - Alex Karkosik, rywalizujący w Pucharze Easykart w kategorii E-60. Młody Kartingowiec z Grodu Kopernika zaczął od piątego miejsca podczas regulacji gaźników. Z każdym kolejnym startem poprawiał się o jedną pozycję. W trakcie treningu kwalifikacyjnego uzyskał czwarty rezultat. W pierwszym z wyścigów finałowych był trzeci. Na zakończenie sobotnich zmagań, wjechał na metę jako drugi. W tej sytuacji wypada tylko żałować, że rozkręcający się z biegiem czasu Karkosik, nie miał okazji wystartować tego samego dnia jeszcze jeden raz więcej.

W klasyfikacji indywidualnej całych zawodów Alex uplasował się na drugim miejscu. Wygrał Mikołaj Cegielski z Klubu MotorSport Koszalin. Trzeci, co istotne, był kolejny z zawodników BTM-u - Marcel Jastrzębowski. Bydgoszczanin zajął drugą lokatę podczas pierwszego z oficjalnych treningów. W kwalifikacjach był trzeci. W pierwszym z finałów uległ tylko z Cegielskiemu. W drugim sobotnim finale wywalczył trzecie miejsce, minimalnie przegrywając z koszalinianinem i Karkosikiem.

Bydgoskie Towarzystwo Motorowe w sobotniej rywalizacji kategorii E-60 reprezentowało jeszcze dwóch innych zawodników - Szymon Dziennik i Kacper Wysocki. Pierwszy z nich na zakończenie zawodów sklasyfikowany został na dwunastej pozycji, drugi na ostatnim, szesnastym miejscu.

W niedzielę podczas drugiej rundy Pucharu Easykart reprezentanci BTM-u poczynali sobie odrobinę gorzej. Najlepiej z nich wypadł Jastrzębowski, który w klasyfikacji indywidualnej całych zawodów znalazł się tuż za podium. Alex Karkosik był dziesiąty, Szymon Dziennik z kolei ? czternasty. Wysocki tego dnia nie startował.

Co warte podkreślenia, zawodnicy BTM-u drużynowo w E-60 wywalczyli pierwsze (sobota) i drugie miejsce (niedziela). W mistrzostwach Polski w KF2 dwukrotnie zostali sklasyfikowani na pierwszym miejscu.
Kolejne zawody z cyklu Międzynarodowych Kartingowych Mistrzostw Polski 2011 i najważniejszych polskich pucharów odbędą się podczas następnej odsłony Briggs & Stratton Karting Sport 2011 w dniach 28 -29. maja na torze w Radomiu.

Galeria fot. Grzegorz Olkowski / Michał Jasiński