JazdaMiejska.pl | moto magazyn
Mimo dość groźnego wypadku na jednym z oesów, załoga Wesołowski Juchniewicz z występu są zadowoleni.

Rajd Dolnośląski szczęśliwy dla torunian

Data publikacji: 2011-09-12

Z niezłymi nastrojami wrócili z Kłodzka do Torunia Hubert Ptaszek, Sebastian Wesołowski i Karol Juchniewicz. W kolejnej rundzie Rajdowego Pucharu Polski nie brakowało jednak trudnych momentów.

Lokalizacja zawodów: Kłodzko, dolnośląskie

W ramach 21. edycji Rajdu Dolnośląskiego rywalizowali uczestnicy piątej rundy Platinum Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski o raz siódmej i ósmej odsłony rajdowego pucharu kraju. W RPP po raz kolejny nie mogło zabraknąć reprezentantów Automobilklubu Toruńskiego.

Z wyjazdu na południe szczególnie może być zadowolony osiemnastoletni Hubert Ptaszek, dla którego był to upragniony, pierwszy rajd pod znakiem prawdziwej sportowej rywalizacji. Torunianin dotychczas startował w dwóch tego typu imprezach - Thermica Rally Luzickie Hory 2011 (Czechy) i 21. Rajdzie Rzeszowskim - jednak w obu pokonywał odcinki bez oficjalnego pomiaru czasu. W pierwszy z wrześniowych weekendów na Ziemi Kłodzkiej było nareszcie inaczej. Co więcej, 21. Rajd Dolnośląskim debiutant z Torunia zakończył na naprawdę dużym plusie.

Do udziału w siódmej tegorocznej rundzie Rajdowego Pucharu Polski zgłosiło się aż sześćdziesiąt załóg. Sobotnie zmagania dla Huberta Ptaszka potoczyły się bardzo szczęśliwie. Sporo rywali nie dotarło do mety ostatniego odcinka. Spokojna, wyważona jazda Huberta przyniosła mu nieoczekiwany sukces.

- Rajd był naprawdę trudny - podkreśla nastolatek z Torunia. - Miałem tego świadomość, a bardzo zależało mi, ażeby go ukończyć. Wiem, że jestem dopiero początkującym zawodnikiem, który jeszcze wiele musi się nauczyć, więc nie mogłem pozwalać sobie na duże ryzyko, bardzo ostrą jazdę. Na testach byłem naprawdę szybki, jednak w zawodach o takim tempie nie mogło być mowy. Nie jechaliśmy na sto procent i, jak widać, to się opłaciło. Główne założenie, którym było ukończenie rajdu, zostało wykonane. Przy okazji okazało się, że załapaliśmy się na całkiem przyzwoite miejsca. Z takich lokat trudno byłoby nie być zadowolonym, jednak my do tego wyniku podchodzimy ze spokojem. Tym razem sprzyjało nam szczęście, jednak nie da się ukryć, że przede mną jeszcze długa nauka rajdowego rzemiosła.

Hubert Ptaszek siódmą rundę Rajdowego Pucharu Polski ukończył na wysokim piętnastym miejscu w klasyfikacji generalnej. W bardzo silnie obsadzonej klasie A6, w której wystartowało aż czternaście załóg, Ptaszek pilotowany przez Bartłomieja Bobę był piąty. Na marginesie warto tu nadmienić, że drugie miejsce w generalce tej rundy RPP wywalczyła załoga z A6 ? Jerzy Tomaszczyk/Łukasz Włoch.

Niedzielna, ósma runda pucharu dla załogi Ptaszek-Boba także okazała się całkiem niezła, choć jednak ciut mniej szczęśliwa. Ostatecznie zakończyło się na 25. miejscu w klasyfikacji generalnej i siódmym w klasie. Cenne sekundy zabrał "kapeć" złapany na jednym z OS-ów i wycieczka na pobocze, w wyniku której w Fordzie nastąpiły spore uszkodzenia.

- W tym miejscu ogromne podziękowania należą się mechanikom - mówi zawodnik AT. - Serwis spisał się doprawdy rewelacyjnie. Gdyby nie oni, to tej rundy z pewnością nie moglibyśmy zaliczyć do udanych. Chłopacy wykonali naprawdę niesamowitą robotę. W 30 minut praktycznie wymienili pół samochodu. Dziękuję też sponsorom, oraz Bartkowi Bobie, Mariuszowi Woźniczce i wszystkim innym, którzy mnie wspierają. Bez Was wszystkich nie byłoby tego, co już osiągnęliśmy i co jeszcze przed nami.

Najbliższym planowanym startem załogi Ptaszek-Boba jest kolejna wrześniowa odsłona Rajdowego Pucharu Polski - Rajd Wisły.

Z wypadu na Dolny Śląsk zadowoleni są też inni torunianie, którzy kilka dni temu wystartowali w obu rundach pucharu. Także dla Sebastiana Wesołowskiego i Karola Juchniewicza lepiej poukładał się pierwszy dzień rywalizacji, choć niedziela w wykonaniu załogi Automobilklubu Toruńskiego do pewnego momentu wyglądała naprawdę imponująco. Podobnie jak Hubert Ptaszek, tak i kierowca Peugeota 206 przyznaje, że odcinki specjalne były niezwykle wymagające i niebezpieczne. W związku z tym Sebastian Wesołowski obrał podobną strategię jazdy co osiemnastolatek. Jemu również przede wszystkim zależało na ukończeniu rajdu i dlatego postanowił unikać zbędnej brawury.

- Jechaliśmy tak na 85 procent możliwości, gdyż rajd był bardzo trudny i choćby jeden mały błąd niemal w każdej chwili mógł kosztować wiele - mówi reprezentant AT. - Trasa była naprawdę szybka, lecz przy tym nierówna. W wielu miejscach asfalt bynajmniej nie był zbyt czysty, przez co pułapek na OS-ach nie brakowało. Te odcinki były bardzo wymagające. Ukończyliśmy siódmą rundę, dotarliśmy do mety. Tak więc zakładany przed wyjazdem na Dolny Śląsk plan, został przez nas wykonany. Chcieliśmy przy okazji pokazać się z dobrej strony, powalczyć w klasie i to również chyba nam się udało. Ostatecznie na około sześćdziesiąt załóg, które przystąpiły do rywalizacji w generalce, zajęliśmy 31. miejsce. Jak na możliwości tego samochodu, to z pewnością przyzwoity wynik. Większość aut z tej klasy ma niewątpliwie zdecydowanie większe predyspozycje do ścigania niż nasz Peugeot, to profesjonalnie przygotowane, nowoczesne rajdówki.

W sobotę załoga Wesołowski-Juchniewicz nie miała większych przygód na OS-ach i jechała bardzo równo. Jedynie raz, na czwartym odcinku specjalnym francuskiego "lwa" postawiło bokiem, w poprzek trasy, przez co uciekło parę sekund. Niedzielna, ósma runda pucharu podobnie jak dla Huberta, także dla Sebastiana i Karola poukładała się nieco mniej szczęśliwie.

Miłe jednak bywają złego początki...

- Wystartowaliśmy znakomicie - mówi zawodnik Automobilklubu z Torunia. - Zaczęliśmy miejscami ścigać się z szybszymi autami od naszego. Drugi odcinek był jak wymarzony. Okazał się co prawda bardzo trudny dla sprzętu, przyszło nam po nim m.in. prostować felgi, ale byliśmy naprawdę szybcy. Do Huberta i Bartka jadących Fiestą traciliśmy w tym momencie zaledwie piętnaście sekund. Niestety, na czwartym OS-ie nieco nieprecyzyjny opis spowodował, że w niedzielę nasz udział w rajdzie zakończył się zdecydowanie przed czasem. Na tym odcinku jechało nam się naprawdę super, ale przestrzeliliśmy zakręt i wylądowaliśmy poza drogą. Poza tym, że było zbyt szybko, to jeszcze na tej drugiej pętli asfalt był naprawdę brudny od tego, co ponawozili rajdowcy. Podczas obu dni pucharowej rywalizacji wielu zawodników miało wycieczki na pobocza, lądowało poza "czarnym". Generalnie, z "Dolnośląskiego" jesteśmy zadowoleni, zwłaszcza z siódmej rundy RPP. W ósmej sporo satysfakcji dało nam tempo osiągane na OS-ach. Wiadomo, jest trochę niedosytu, ale przecież to nie był rajd turystyczny. Takie rzeczy są wkalkulowane w ten sport. Co warte podkreślenia, na zawodach panowała kapitalna atmosfera pełna koleżeństwa i zdrowej, sportowej walki. Z Hubertem trzymaliśmy się razem, tworząc na miejscu jakby jeden toruński zespół.

Sebastiana Wesołowskiego w kolejnej rundzie Rajdowego Pucharu Polski kibice raczej nie zobaczą. Czy w RPP wystartuje przynajmniej jeszcze choćby z raz w tym sezonie, tego dziś nie jest w stanie jednoznacznie powiedzieć. Zapewnia jednak, że już zaczyna myśleć o przyszłorocznym cyklu. Torunianin specjalnie w tym celu chce budować kolejną, jeszcze nowocześniejszą rajdówkę.

Autor: Automobilklub Toruński

Komentarz do artykułu
Brak komentarzy.
SZUKAJ W SERWISIE!
OtoModel - ogłoszenia modeli RC, części Traxxas Arrma HPI i inne
motosport AKTUALNOŚCI UŻYWANE FOTOREPORTAŻ MODELE MOTOSPORT
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA