Lista startowa w sobotni ranek zamknęła się liczbą aż 34 zawodników. To zapowiadało niemałe emocje, zwłaszcza że na liście mogliśmy znaleźć znane już nazwiska. Miłą niespodziankę sprawili bracia Kurtyka, Michał i Dawid po długiej nieobecności, stęknieni sportowej rywalizacji, przyjechali się przypomnieć i powalczyć o pierwsze punkty. Tradycyjnie parkiem maszyn zespołu zajmował się Bogusław Kurtyka, który dbał o ustawienia i serwis małych rajdówek swoich synów. Na efekty nie trzeba było długo czekać - startujący w najmocniejszej klasie WRC Dawid Kurtyka w generalce zajął wysoką szóstą pozycję. Jego brat Michał nie miał tyle szczęścia i musiał zadowolić się trzynastym miejscem.

Siódmy Rajd Toruński składał się z dziewięciu odcinków specjalnych zlokalizowanych na terenie Motoareny. Podobny układ tras co na Rajdzie Zimowym nie zaskoczył zawodników. Były więc ciasne i kręte odcinki, jak również szybkie i efektowne pętle na wzór wyścigów górskich. Choć tym razem organizatorzy nieco "spłaszczyli" oesy zlokalizowane na podjazdach parkingu toruńskiego toru żużlowego. Oko cieszyło wytyczenie tras - połączenie żółto-czarnej taśmy z ciemnymi elementami z dziurkowanej gumy, dodawało rajdowego klimatu i pozwalało poczuć się jak na prawdziwych zawodach w skali 1:1. Nam się to bardzo podobało.

Na brak emocji nie mogli narzekać kibice, którzy dość licznie przybyli oglądać zmagania toruńskich (choć nietylko) kierowców. Najbardziej widowiskowym odcinkiem był oes nr. 3, na którym organizatorzy postawili specjalną "hopkę". Efektowne loty małych rajdówek wzbudzały zachwyt i podziw nie tylko zawodników. Nikt nie oszczędzał podwozi ani karoserii - przy pełnej prędkości auta wyskakiwały w powietrze pokonując kilkanaście metrów nad ziemią. Drugą, naturalną hopą był zjazd w dół tuż po starciey. Przy drugiej pętli rozpędzone auta często traciły kontakt z ziemią. Ci, którzy rajdową technikę opanowali niemal do perfekcji, przy zetknięciu się kół modelu z nawierzchnią szybko wciskali pedał hamulca, aby ustawić auto do efektownego przejazdu kolejnego zakrętu. Szybki odcinek specjalny pozwalał zawodnikom na odrobinę szaleństwa, dzięki czemu wszyscy mogli oglądać efektowne przejazdy przy pełnej prędkości ustawionych bokiem kolorowych rajdówek. Aż miło było popatrzeć.

Pierwszy odcinek specjalny Rajdu Toruńskiego, choć najdłuższy, to jednak był bardzo kręty i techniczny. Mostek łączący dwa brzegi oesu pokryty "wiosenną trawa" sprawiał duże problemy większości zawodnikom. Z jednej strony nisko zawieszone rajdówki, z drugiej strony śliska faktura nawierzchni, często powodowały nadrzucenie tyłu auta - w tym miejscu łatwo było stracić cenne sekundy. Gdy emocje sięgają zenitu i liczy się tylko czas, każdy błąd może być na wagę zwycięstwa.

Warto dodać, że po raz pierwszy na toruńskich oesach pojawił się model Mitsubishi Lancera Evo X w barwach naszego portalu - JazdyMiejskiej.pl. Kierowany przez Pawła Szczepkowskiego "misiek" dopiero uczył się specyfiki rajdów w małej skali i dojechał do mety na dość odległej pozycji. Na trasie pierwszej pętli naszą załogę dopadł defekt techniczny - jedno koło przestało słuchać kierowcy, mimo to Paweł Szczepkowski dzielnie walczył z usterką i na trzech kołach dojechał do mety. O pechu może mówić również Jakub Mierzyński. W jego fordzie focusie posłuszeństwa odmówiła elektronika i zawodnik musiał ukończyć oes pchając model do mety. Mimo sporej starty czasowej, kierowca ukończył rajd na wysokim osiemnastym miejscu. Większość zawodników nie narzekała jednak na usterki swoich maszyn, które przy tak zaciętej rywalizacji mogły w jednej chwili odwrócić tabelę do góry nogami.

Miłą niespodziankę sprawili kibice. Wierni fani teamu Rzymek Rally Team przyjechali dopingować swoich idoli z plastikowymi talerzami z napisem "GO RZYMEK". Główny kierowca zespołu nie mógł zawieżć takiego zaufania i pojechał rajd bardzo szybko i czysto. Na końcu sam się sobie dziwił, że tak "fajnie" mu się jechało. W swojej klasie S2000 zajął trzecie punktowane miejsce, a kibice nie kryli zadowolenia i na mecie składali zespołowi serdecznie gratulacje.

Efektem specjalnym 7. Rajdu Toruńskiego był podkład muzyczny. Mimo że organizatorzy nie zapewnili nagłośnienia i rajdowej muzyki z CD, o dobry akompaniament zadbali...żużlowcy. Przypomnijmy, że już wkrótce, w lany poniedziałem, rusza żużlowa ekstraklasa. Przygotowania do sezonu trwają więc pełną parą, a zawodnicy wykorzystują każdą sprzyjającą aurę do treningów. W niedzielne południe zawodnicy i kibice mogli przyglądać się pierwszym próbom na torze Adriana Miedzińskiego czy Sebastiana Ułamka. Nie zabrakło również zagranicznych zawodników Unibaxu Toruń. Potężne moce silników i niewyobrażalny hałas jakie wydobywały z siebie pędzące motocykle stały się efektownym tłem 7. Rajdu Toruńskiego.

Pobierz wyniki 7. Rajdu Toruńskiego
Więcej wyników na stronie TKM-u

Galeria fot. Michał Jasiński