Amerykański kierowca może nie odnosi jakiś spektakularnych sukcesów w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Świata WRC, ale z pewnością nie można mu odebrać pozycja lidera w kategorii "Monster Showman". Jego wyczyny w filmowym miasteczku, w nadmorskim porcie czy na ścianach francuskiego toru Linas at I'Autodrome są rozsyłane w cyberprzestrzeni szybciej, niż wirusy komputerowe. Filmy z jego udziałem mają wyższą oglądalność, niż wszystkie polskie seriale telewizyjne razem wzięte. Zarażeni jego eksplozją mocy zostali również... modelarze, którzy postanowili zbudować wierną replikę Subaru Imprezy Kena Blocka w barwach Monster Energy.

Na pomysł przeniesienia świata szalonego kierowcy zza Oceanu do świata w małej skali wpadli Radosław "Rekin" Schenker oraz Waldemar "Blaszak" Blachowski. W Toruniu powstały więc trzy repliki rajdowej broni amerykańskiego kierowcy zbudowane w skali 1:10. Za bazę modelarzom posłużyły zdalnie sterowane maszyny z napędem na cztery koła i bezszczotkowymi silnikami. Karoserie, w całości wykonane z niezwykle odpornego lexanu, wyprodukowały dwie liczące się w świecie modelarskim firmy: Tamiya oraz HPI. Na początku były oczywiście przezroczyste.

Monstery w skali 1:10

Pierwszy powstał model zbudowany na karoserii Subaru Imprezy z 2004 roku. Trudność w odwzorowaniu firmowych oklein Kena Blocka polegała jednak na tym, że... Ken Block nie posiadał takiego auta. Radek Schenker chciał się jednak wykazać modelarskimi umiejętnościami i wzorując się na modelu 2009, przeniósł kształty, barwy i naklejki na nieco starszą karoserię. Sporo problemów było z tylną częścią nadwozia, bowiem budowane auto było klasycznym sedanem, a model wzorowy to 5-drzwiowy hatchback. Po kilku dniach ciężkiej i precyzyjnej pracy, efekt końcowy zaskoczył wszystkich, nawet samego twórcę. Gdyby nie wszechwiedzące Google, nikt by się nie domyślił, że Impreza Radka to nie wierna kopia auta amerykańskiego kierowcy.

Oklejenie modelu to jednak dopiero połowa sukcesu. Aby móc choć w kilku procentach naśladować widowiskową jazdę Amerykanina, potrzebna jest jeszcze cała mechanika. Model "Rekina" bazuje na fabrycznych podzespołach firmy Himoto. Wyposażony jest w bardzo mocny elektryczny silnik bezszczotkowy klasy "WRC". Napęd, za pomocą aluminiowego wałka, przenosi wysoki moment obrotowy na wszystkie cztery koła. Niezależne zawieszenie utrzymuje nadwozie na olejowych amortyzatorach. W zależności od nawierzchni Imprezę można uzbroić w opony szutrowe lub typowe slicki. Dla zwiększenie efektu uślizgu tylnej osi i efektownego "latania bokami" pomiędzy pachołkami i betonowymi bandami, kierowca ma możliwość zblokowania tylnego dyferencjału. Co ciekawe, cały czas piszemy o modelu zdalnie sterowanym, a nie prawdziwym aucie w skali 1:1. Technika zastosowana do budowy małej rajdówki jest niemal w stu procentach identyczna z tą, stosowaną w prawdziwych sportowych maszynach. Tylko skala i budżet są... dużo mniejsze.

Dwa następne modele Subaru Imprezy Monster Energy, to już kolejne generacje japońskiej rajdówki. Auta Waldka Blachowskiego powstały na bazie karoserii z 2009 roku. Okleiny Monster Energy można było kupić w sklepie modelarskim i nie wymagały dodatkowych zabiegów stylizacyjnych. Było więc trochę łatwiej niż w przypadku modelu "Rekina". W stosunku do oryginału, autor projektu zastąpił nazwisko Kena Blocka na tylnej szybie swoim nickiem "Blaszak". Zniknął również charakterystyczny, ogromny numer 43. Różnice widać także w kolorze aluminiowych, wykonany z odpornego tworzywa, felg. Wersja w małej skali posiada koła zielone, zachowany w stosunku do oryginału został jednak bieżnik opon. Mała replika Subaru Imprezy została też zarejestrowana w miejscowym Wydziale Komunikacji i posiada indywidualne tablice rejestracyjne "C1 BLASZAK". Oczywiście to już jest mały żart, ale jak się bawić, to na całego - tablice są i śmiało można poruszać się po drogach.

Oba modele Waldka Blachowskiego bazują na nieco innym podwoziu, jak "Monster" Radka. Tutaj znajdziemy mechanikę japońskiej firmy Tamiya TB-05. Auto posiada również stały napęd na cztery koła. Pod maskę trafiły nowoczesne i bezszczotkowe, lecz już dużo słabsze silniki elektryczne. Model oferuje jednak możliwość ingerencji niemal w całą mechanikę. Można wymienić silnik na mocniejszy, obniżyć i utwardzić zawieszenie czy ustawić kąty pochylenia kół. Zawodowi kierowcy małych rajdówek starają się również zmniejszyć wagę całego modelu poprzez stosowanie aluminiowych lub karbonowych zamienników. Mechanizmy różnicowe, jeśli wiemy o co w tym chodzi, można "zeszperować" i poprawić dzięki temu trakcję auta w bocznym poślizgu.

Show TAK, rajdy NIE

Jak zgodnie mówią twórcy przepięknych replik, auta są ich oczkiem w głowie i stoją w specjalnie wyznaczonych miejscach w domu. Codziennie czyszczone stanowią ważną część salonowego wystroju. Z wielkim żalem wystawiane są na asfaltowy tor. Warunek - musi być czysto i sucho. Nikomu też nie wolno samemu poprowadzić rajdówki. Za sterami zasiadają jedynie ich właściciele.

Radek Schenker pokazuje się ze swoim modelem na różnego rodzaju festynach i imprezach motoryzacyjnych, podczas których promuje również sport motorowy w skali 1:10. Sam bowiem jest aktywnym zawodnikiem startującym w Rajdowych Mistrzostwach Torunia Modeli RC. W ciągu kilkuletniej kariery może pochwalić się sporą liczbą sukcesów. W debiutanckim sezonie od razu zajął 3. miejsce w generalce. W kolejnym roku był już rajdowym mistrzem. Jeszcze lepiej "Rekin" radził sobie w kontaktowym rallycrossie. Przez trzy lata z rzędu zgarniał puchar za mistrzostwo w najmocniejszej dywizji. Później było drugie miejsce, aby w sezonie 2010 i 2011 ponownie cieszyć się z pierwszego miejsca. Teraz, oprócz startów w rajdach i rallycrossie, przyjmuje zaproszenia na pokazy rajdowej szkoły jazdy w skali 1:10.

Wracając do modelu "Rekina", jego Subaru Impreza dysponuje potężnym silnikiem "WRC", który pozwala mistrzowi w iście amerykańskim stylu pokonywać pełnym bokiem ustawione szykany i pachołki. Niezwykle widowiskowo potrafi też zakręcić modelem wokół zminiaturyzowanej beczki, objeżdżając ją wokół z niemal zatrzymanym w miejscu przednim zderzakiem. Brakuje tylko strzałów z wydechu i kłębów białego dymu. Widowisko, jakie funduje "Rekin" nie tylko najmłodszym fanom rajdów i Kena Blocka, dostarcza ogromnych emocji i niezapomnianej zabawy.

Rajdowe Imprezy w barwach Monster Energy nie uczestniczą jednak w sportowej rywalizacji. Zawody w małej skali są bardziej urazowe, niż te prawdziwe. Na odcinkach specjalnych pędzący model częściej traci odpowiedni kierunek i ląduje w twardych bandach lub poza trasą. Pourywane zderzaki, połamane wahacze czy drążki kierownicze to tutaj nie rzadkość. Dobrze wie o tym choćby Tomasz Czopki, rajdowy mistrz Polski, który miał okazję pokonać "oes" taką elektryczną rajdówką. Na zakrętach myliły się kierunki, i zamiast ciąć w lewo, model pojechał w prawo uderzając przy pełnej prędkości w metalowe złączki węży strażackich, z których kiedyś budowane były odcinki specjalne. Dzisiaj jest bezpieczniej, ale trzeba za "kółkiem" spędzić sporo czasu, aby móc jeździć tak jak Radek Schenker czy Waldek Blachowski. Choć skala mniejsza, to umiejętności prowadzenie czteronapędowego modelu nie są wcale takie małe.

Artykuł ukazał się w magazynie dla miłośników Subaru - "Plejady" (nr 3/2012).

Galeria fot. Michał Jasiński