JazdaMiejska.pl | moto magazyn
 Dodge Journey. Wielki, masywny i prosty jak kawałek deski

Autobus w mniejszej skali

Zobacz zdjęcia: Dodge Journey SXT | Data publikacji: 2009-09-30

Jest tak wielki, że siedząc na fotelu kierowcy, z trudem dotkniemy drzwi pasażera, a przy wsiadaniu przydałyby się schodki z ciągnika siodłowego. Oto przybysz zza Oceanu - Dodge Journey.

Ma prawie 5 metrów długości i prawie dwa szerokości. W rodzinie Dodge-Jeep-Chrysler wypełnia lukę po Voyagerze. Dodajmy - po krótkim Voyagerze. I to jest w tym wszystkim najśmieszniejsze. Jak coś, co ma prawie pięć metrów długości może zastępować coś "krótkiego"?

Pamiętajmy jednak skąd pochodzi marka Dodge. Amerykanie, ojcowie samochodów z rogatym muflonem na masce, słyną przecież z nadprzeciętnych wymiarów i pojemności. Na tamtejszych drogach trudno znaleźć auto, które będzie przypominać Fiata 126p lub inny słynny produkt europejskiej myśli motoryzacyjnej w skali mikro. Tam liczy się wielkość, niemal na każdym kroku.

I taki "przypłynął" do nas, Europejczyków, Dodge Journey. Wielki, masywny i prosty jak kawałek deski - linia prosta, kąt prosty, to jedyne kształty, jakie znajdziemy w tym amerykańskim autobusie. Journey ma jeszcze coś z terenówki - szerokie nadkola i duży prześwit, które dodają mu off-roadowej muskulatury. I na tym kończy się nasz "podziw" dla sylwetki Dodga.

Zabawa w chowanego
Wnętrze Journeya to klasyka w amerykańskim wydaniu. Bo Amerykanie kochają wszystko w formacie XXL, a samochód ma im służyć do dalekich podróży, przewozu całego dobytku na miejscową plażę lub do spożywania posiłków na parkingu przy McDonald's. I Dodge to wszystko nam oferuje - jest przestronny jak miejski autobus, może przewieźć nawet 7 osób, a schowków znajdziemy w nim tyle, że zabraknie rzeczy, aby je tam włożyć. Idealny samochód dla rodzin, które spędzając wakacje nad polskim morzem muszą zabrać ze sobą cały swój dom.

Na pochwałę zasługuje długa lista konfiguracji wnętrza. Fotele możemy dowolnie składać, przesuwać czy wyjmować. Przedni fotel pasażera, oprócz praktycznego i pojemnego schowka pod siedziskiem, możemy szybko zamienić w stołowy blat. Zrobienie z Journeya małego dostawczaka to tylko kwestia chęci i kilku minut pracy przy dźwigienkach foteli. A potem możemy cieszyć się płaską jak deska podłogą (pod którą znowu znajdziemy schowki) i objętością sięgającą ponad 1.500 litrów.

Dodge JourneySporym udogodnieniem dla kierowcy i pasażerów są otwierane niemal pod kątem 90 stopni drzwi boczne. Jeśli wybierzemy wersję 7-miejscową, drugi rząd foteli zyska możliwość przesuwania, a nad głowami pojawi się dodatkowa, regulowana niezależnie automatyczna klimatyzacja. Wszystko to ma służyć naszej wygodzie. Gdyby tylko jeszcze poprawiono wyciszenie, byłby medal.

Zajęcie miejsca za kierownicą nie stanowi problemu, nawet dla osób o wzroście powyżej 190 cm. Fotel kierowcy ma wszechstronną regulację, szkoda tylko, że zabrakło konsekwencji - część ustawiamy elektrycznie, część ręcznie. Koło kierownicy obszyte skórą posiada dwupłaszczyznową regulację. Nam ciągle jednak zasłaniało wskaźniki paliwa i obrotomierza, a efektowne podświetlenie zegarów nie zdołało wynagrodzić prostej jak w dużym fiacie deski rozdzielczej.

Znajomy pod maską
Niestety zawiodą się ci, którzy myślą, że ten amerykański autobus będzie miał również amerykański silnik. Na próżno szukać w ofercie widlastych jednostek benzynowych o minimalnej pojemności 4 litrów. Co najwyżej 2.7 i to w układzie V6 i mocy 185 KM. Dostępny na zamówienie, bo importer nie uwzględnił go nawet w cenniku. Nasz testowany model miał turbodoładowany silnik... diesla. Na początku sami byliśmy zdziwieni - w końcu to nasze pierwsze spotkanie z marką Dodge. Ale gdy tylko Robert Lewandowski, doradca handlowy w salonie Dodga w Toruniu, wyjaśnił nam pochodzenie auta i jego związki z Volkswagenem (Amerykanie produkują dla VW model Routan) wszystko było jasne.

To, co słyszeliśmy pod maską to znana jednostka 2.0 TDI montowana od Skody Octavii poczynając, po niemal całą gamę modeli SEAT-a, Volkswagena, aż na prestiżowym Audi A6 kończąc. Taki sam motor znajdziemy jeszcze w ofercie Mitsubishi Outlandera. Czyżby silnik dobry na wszystko?

Dodge, aby się wyróżnić, oznaczył "swoją" jednostkę skrótem CRD. Moc pozostała na poziomie 140 KM, a połączenie jej z automatyczną, dwusprzęgłową skrzynią biegów, pozwala temu wielkiemu pancernikowi rozpędzić się do 100km/h w czasie poniżej 12 sekund. Zaskakuje przy tym wynik spalania - średnio 7,0 litrów na 100km (wg danych producenta). Nam podczas testów wyszło więcej (około 9,0 litrów), ale to z uwagi na agresywny charakter jazdy i sesję zdjęciową, podczas której Journey przez ponad 10 minut objeżdżał żółwim tempem dobrzyński stary rynek.

Dodge Journey skrzyniaJourney sam zmienia biegi
Testowany przez nas model wyposażony był w automatyczną skrzynię biegów. Co przecież nie dziwi, bo w Ameryce nikt nie lubi bawić się lewarkiem zmiany biegów. Europejski Dodge ma jednak coś lepszego - zamiast czterech biegów, dostajemy ich aż sześć, i to w dodatku z układem dwusprzęgłowym. Na czym to polega?

Skrzynia dwusprzęgłowa, jak sama nazwa wskazuje ma dwa sprzęgła. W gotowości są zawsze dwa sąsiadujące ze sobą przełożenia. Jeśli jedziemy na 4-tym biegu, układ dba o to, aby bez uszczerbku na komforcie jazdy i dynamice auta (a tym bardziej na mocy silnika) "zapiąć" bieg trzeci lub piąty. I faktycznie to działa! Zmiana biegów odbywała się bardzo płynnie i bez szarpnięć. Słychać było tylko spadek obrotów silnika - i nic więcej. Naszym zdaniem godne polecenia..., ale do jazdy po mieście. Na trasie, ani 140 amerykańskich muflonów pod maską, ani 310 Nm momentu obrotowego w połączeniu z tą skrzynią biegów nie pozwoli na bezstresowe wyprzedzanie kolejki tirów czy choćby autobusu szkolnego. Na sportowe emocje i wciskanie w fotel nie mamy co liczyć.
Skrzynia oferuje również możliwość samodzielnej zmiany przełożeń, ale dla nas było to mało intuicyjne. Lewarek zamiast przesuwać góra-dół, wędrował w prawo lub lewo - chyba nie tędy droga.

Płyniemy po drodze
Journey potrafi zadbać za to o najwyższy poziom komfortu dla swoich pasażerów. Nic nie stuka, nie puka, ani nie trzeszczy. Zawieszenie bardzo sprawnie radzi sobie z tłumieniem drgań i nierównościami na drodze. Ostrzegamy jedynie przed próbą sportowej jazdy, zwłaszcza na śliskiej nawierzchni. Unikajmy gwałtownych ruchów kierownicą, bo auto przy pełnej prędkości potrafi niebezpiecznie stać się nadsterownym. Nad bezpieczeństwem czuwa mnóstwo elektroniki, w tym system zapobiegający przewróceniu się auta. Ale pamiętajmy, że praw fizyki nie oszukamy.
Wysoki prześwit ułatwi nam opuszczanie wielkomiejskich arterii. Nie liczmy jednak na napęd na cztery koła - Dodge Journey to nie SUV czy terenówka. Auto walczy w klasie Crossover, czyli krzyżówki wielkiego kombi z cechami mini terenówki, i w tej klasie zdobywa uznanie.

Idziemy do salonu
Testowany przez nas Dodge Journey w wersji SXT to wydatek rzędu 33.000 euro. No właśnie - importer podaje ceny w euro, przez co wybrany w piątek model, w poniedziałek może już kosztować np.: o 5.000 zł więcej. Warto więc śledzić notowania i być na bieżąco w kontakcie ze sprzedawcą. Przedsiębiorców ucieszy z pewnością fakt, że Journey posiada homologację ciężarową - od ceny zakupu odliczymy sobie więc 22% VAT.

Wersja SXT to drugi poziom wyposażenia oferowany w Journeyu. Od standardowego modelu wyróżnia się lampami przeciwmgielnymi, tempomatem, komputerem podróżnym, elektrycznie regulowanym fotelem kierowcy w 6-płaszczyznach oraz tapicerką odporną na plamy i brzydkie zapachy. Na liście wyposażenia wersji SXT znajdziemy również 17" felgi aluminiowe, składane na płasko oparcie fotela pasażera z przodu oraz wiele pomocnych lampek i uchwytów na bagaże.
Za najbogatszą wersję R/T zapłacimy około 3.500 euro więcej, otrzymując elektrycznie składane lusterka boczne, spryskiwacze reflektorów, programowane centrum informacji o samochodzie EVIC, skórzaną tapicerkę z podgrzewanymi fotelami, chromowane relingi dachowe i felgi aluminiowe w rozmiarze 19-cali.

Dodge Journey zachwyca bogatą listą dodatkowych pakietów. Auto możemy skonfigurować według własnych życzeń i upodobań. Trzeci rząd siedzeń, podgrzewane przednie fotele, elektrycznie otwierany dach czy chromowane klamki to tylko niektóre elementy montowane w Journeyu na życzenie klienta. Dzięki temu nasz Dodge może być wyjątkowy, tak samo jak wyjątkowi muszą być właściciele tych samochodów.

Autor: Michał Jasiński

Zdjęcia fot. Michał Jasiński Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 661Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 662Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 663Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 664Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 665Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 666Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 667Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 668Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 669Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 670Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 671Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 672Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 673Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 674Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 675Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 676Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 677Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 678Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 679Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 680Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 681Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 682Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 683Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 684Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 685Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 686Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 687Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 688Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 689Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 690Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 691Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 692Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 693Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 694Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 695Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 696Dodge Journey 2.0 CRD SXT test -foto 697

Komentarz do artykułu
Brak komentarzy.
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA