Bohater szklanego ekranu
Jego narodziny w pełni powierzono komputerowym specom. Ostatecznie do produkcji trafił dzięki sugestiom i pomysłom internautów. Krótko potem debiutował na filmowym planie u boku legendarnego Chevroleta Camaro. Dzisiaj można go mieć we własnym garażu.
Groszkowy Chevrolet Spark, prosto z Gali Gwiazd w "Hollywood", podjechał do naszej redakcji na krótką prezentację. Kluczyki do sympatycznego autka wręczył nam Radosław Rybacki z salonu Auto Toruń w Lubiczu. Mamy tylko jeden niepowtarzalny dzień, aby zapoznać się z gwiazdą szklanych ekranów i wskazać Wam jego mocne i słabe strony.
Klaps pierwszy: miasto
Przed testowanym Sparkiem stawiamy kilka wyzwań. Skoro jest taką gwiazdą, to z premedytacją poddamy go kilku karkołomnym próbom. Na pierwszy ogień idzie gąszcz miejskich ulic i niedostępnych parkingów. Jak tutaj poradzi sobie mały "chevi"?
Nowy Chevrolet Spark mierzy zaledwie 3,6 metra długości. Przy takich rozmiarach (szerokość 1,59m, wysokość 1,52m) wydawać by się mogło, że manewrowanie autem okaże się dziecinnie proste. I prawie takie jest. Bez kłopotu zaparkujemy Sparka wjeżdżając na postój tyłem. Świetna widoczność i krótki zwis tylny ułatwiają ten manewr. Trochę gorzej jest z jazdą do przodu. Mimo wysokiej pozycji za kierownicą i bardzo dobrej widoczności niemal w każdą stronę, początku maski zza kierownicy nie widać. Spark szybko nadrabia tą niedoskonałość świetną zwinnością i małym promieniem zawracania.
Wielką zaletą małego bohatera jest jego wnętrze. Bez najmniejszego kłopotu pomieści czwórkę rosłych pasażerów. Przednie fotele zapewniają bardzo dobre podparcie boczne i przyjemny komfort podróżowania. Również z tyłu nie powinniśmy narzekać na ukształtowanie kanapy i brak wolnej przestrzeni. Na plus Sparka zaliczymy także jakość materiałów wykorzystanych do projektu deski rozdzielczej. Już sam jej kształt nawiązujący do zegarów motocykla oraz kolorystyka podświetlenia robią ciekawe wrażenie. Faktura materiałów również nie budzi większych zastrzeżeń i nie zasługuje na miano "tandetnych".
Małego Sparka poddaliśmy dodatkowo próbie "bagażowej". Można przecież założyć, że tak wesołe autko, będzie często wykorzystywane przez panie. A one lubią robić olbrzymie zakupy. Tutaj jednak Spark wiele nie zaoferuje. Pojemność bagażnika to tylko 170 litrów, i w dodatku dostęp do niego mamy tylko poprzez kluczyk. Brakuje również możliwości przesuwania tylnej kanapy, która powiększyłaby w razie potrzeby tą przestrzeń. Plus jednak za regularne kształty i składaną asymetrycznie kanapę. A kapelusze spokojnie zmieszczą się na tylnej kanapie. Wysokie wnętrze i szeroko otwierane tylne drzwi pomogą w zapakowaniu szerokiego ronda. Aha, klamkę drzwi znajdziemy przy szybie - taki stylistyczny zabieg skopiowany z Alfy Romeo. W Sparku wygląda równie atrakcyjnie.
Klaps drugi: poza miastem
Testowany Spark napędzany był podstawowym silnikiem benzynowym 1.0 o mocy 68KM. Według producenta pierwszą setkę osiągniemy po ponad 15 sekundach. Nie sprawdzaliśmy - moglibyśmy wtedy zasnąć. Mimo małego litrażu silnik wyposażono w cztery cylindry i szesnaście zaworów. Pracuje równo i cicho, ale na nic więcej nie możemy liczmy. Jest mało elastyczny, a na wciśnięcie pedału gazu reaguje bardzo ospale. Docenimy jednak jego skromny apetyt na paliwo - w teście spalił poniżej 5 litrów.
Spark oferuje również mocniejszą jednostkę napędową. Silnik 1.2 również wykonano w technice 16-zaworowej. Osiąga moc 81 KM i potrafi rozpędzić Sparka do "setki" w czasie około 12 sekund. Według producenta spalanie powinno pozostać na tym samym poziomie, co przy mniejszej jednostce. Obie jednostki współpracują z manualną skrzynią biegów o pięciu przełożeniach. Praca lewarka jest płynna i precyzyjna, a wszystkie biegi "wchodzą" bez żadnego oporu i zgrzytu.
Krótkie i wysokie nadwozie nie czyni jednak ze Sparka auta stabilnego. Choć trudno w jego przypadku uznać to za wadę. Silnik i tak nie pozwala na sportowe szaleństwa, więc raczej nikt nie zdecyduje się na szybkie pokonywanie zakrętów czy rajdowe kręcenie bączków. A wówczas nie będzie obaw, że auto może się przewrócić. Zawieszenie Sparka w czasie testu nie sprawiało nam żadnych kłopotów. A dodajmy, że jeździliśmy również po okolicznych osiedlach domków jednorodzinnych, do których dojazd czasami trudny byłby nawet dla SUV-a. Nasze autko sprawnie pokonuje nierówności i oprócz niepokojących przechyłów nie dostarcza kierowcy i pasażerom innych niepożądanych doznań.
Choć mały i tani, nowy Spark oferuje sporo ciekawych gadżetów. Jak na miejskie auto znajdziemy w nim aż sześć poduszek powietrznych, systemy ABS i ESC (stabilizacji toru jazdy) czy ręcznie sterowaną klimatyzację. Testowana wersja Spark+ miała również wbudowany zestaw audio z odtwarzaczem CD i MP3 oraz gniazdkiem USB i AUX. Są również elektryczne regulowane szyby (choć ich obsługa nie jest wygodna), centralny zamek i nawet obrotomierz. Miłośnicy minivanów znajdą w środku sporą liczbę praktycznych schowków. Na liście opcji znajdziemy nawet 14-calowe felgi aluminiowe, sportowe zderzaki, automatyczną klimatyzację oraz elektrycznie sterowane szyby tylne.
Klaps trzeci: zbieramy autografy
Nowy Chevrolet Spark jest udanym owocem współpracy projektantów z wirtualną społecznością. Widać pomysł powierzenia projektu samochodu osobom, które będą z niego korzystały, okazał się strzałem w dziesiątkę. Ciekawe i nieco sportowe nadwozie, praktyczne i przestronne wnętrze oraz bogate wyposażenie to połączenie dość rzadko spotykane obecnie w tej klasie aut. Widać jednak, że tego właśnie klienci poszukują. Spark ma więc wiele do zaoferowania i tylko jest kwestią czasu, kiedy będzie typowany do "motoryzacyjnego" Oskara.
Uwaga! Redakcja nie odpowiada za treści i tematy publikowane w dziale "Komentarze".
Redakcja ma prawo usunąć komentarz jeśli uzna go za niezgodny z prawem, obraźliwy lub szkodliwy.
Komentarz przez Ciebie dodany zostanie opublikowany niezwłocznie po zaakceptowaniu przez Redaktora.
telewidz napisał(a) dnia: 2010-09-17