Bardziej od kosmetyków kocha zapach benzyny, smarów i spalin. Karierę fotomodelki zamieniła na starty w rajdach samochodowych. Jej marzeniem jest zdobycie licencji rajdowej oraz mistrzostwa okręgu w swojej klasie. Twierdzi, że jak się czegoś mocno chce, to wyniki przyjdą same. Eliza Specjał - wicemistrzyni Okręgu Bydgoskiego KJS testuje nową Subaru Imprezę.

Jest sobotnie przedpołudnie. Na toruńskim "Poligonie" stoi już czarne Subaru wypożyczone od bydgoskiego dilera, firmy Reiski. Wersja cywilna, pod maską dwulitrowy boxer o mocy 150 KM, bez turbosprężarki, bez wlotu na masce, bez złotych felg. Choć do wersji STI dużo jej brakuje, to jednak na samą wiadomość, że usiądzie za kierownicą nowej Imprezy nie pozwoliła jej spać przez dwie noce. Mówiła, że nie jest jeszcze godna jeździć tym samochodem.

Na plac podjeżdża biały, zmęczony walką na osesach, Volkswagen Polo z naklejkami zakrywającymi niemal cały lakier. Z nieprzerwanym uśmiechem na twarzy wysiada z niego Eliza, która na ten dzień czekała całe życie.

- Jest to jedno z wielu moich marzeń. Cieszę się, że zostałam obdarzona takim zaufaniem i mogę poczuć serce Imprezy. Mam łzy w oczach, nie mogłam spać, czuję się taka podekscytowana. Radość, że mogę poczuć "jak się zbiera" nie pozwoli mi zasnąć chyba przez kolejne noce.

Marka Subaru kojarzy się Elizie oczywiście z rajdami. To tam zasłynęła Impreza WRC zdobywając corocznie mistrzowskie tytuły. Dźwięk silnika, napęd na cztery koła i agresja w każdym calu pozwala jej zapomnieć o całym świecie. Teraz liczy się tylko ona i "czarny bokser". Wręczamy kluczyki, aby mogła się z nią zaprzyjaźnić, poczuć jej siłę i agresję.

Rusza.

Czarna Impreza znika nam z oczu. Jedynie fotograf w biegu stara się uchwycić ją w kadrze. Ręczny, pisk opon i kolejny zakręt pokonany w pięknym efektownym stylu. Teraz Eliza może poszaleć, sprawdzić jak jeździ się prawdziwą "czteronapędówką". Czasami podjeżdża do nas - uśmiech nie znika z jej twarzy. Widać bardzo się polubili.

- Pierwsze wrażenie? Osobiście wolę starsze wersje "subika", "w sedanie" - wyznaje Eliza. - Ale jej "spojrzenie" jest bezbłędne, do tego piękne ksenony i halogeny.. Agresja w każdym calu. Nawet podstawowy silnik, gdy jest na wolnych obrotach, kusi i brzmi przepięknie! Mało tego - Subaru Impreza wygląda bardzo agresywnie i aż zachęca do szybszej jazdy, którą ja preferuję.

Na chwile uspokajamy emocje i pytamy o wnętrze.
- W środku Impreza jest prosta, a zarazem tak porażająca. Kierownica - delikatna i pięknie przeszyta. W połączeniu z krótką skrzynią świetnie się prowadzi. Podczas nocnego przejazdu mogłam nawet podziwiać czerwone zegary - max agresji.

Wracamy na tor, bo trudno jest nam utrzymać Elizę w miejscu. Ponownie gaz w podłogę, jedynka i... znika nam z oczu. Jak wyznaje nasz rajdowiec, największą zaletą Imprezy jest napęd 4x4. Mimo wyłączonej kontroli trakcji auto pewnie pokonuje szybkie zakręty i momentalnie wraca na właściwy tor jazdy. Elizie brakuje jedynie trochę mocy.

- Nie będę ukrywać, że zabrakło mi troszkę mocy (śmiech) Te krótkie testy pokazały, że silnik ożywa dopiero przy ponad 6 tys. obrotów (śmiech). Ja potrzebuję czegoś więcej.

Pomału kończymy testy. Ostatnie spojrzenia, dotyk silnika i wspólne zdjęcia. Eliza wciąż z uśmiechem na twarzy. Doszły jedynie czerwone wypieki.

- Subaru wypracowała sobie opinię "męskiego samochodu". Kiedy wyjechałam na drogę nie było mężczyzny, który by się za nami nie odwrócił . To było niesamowite uczucie. Dziękuję za te chwile.

Zdjęcia fot. Michał Jasiński