Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu

Nazwisko stało się uznaną marką

Data publikacji: 2010-02-22

Biznes zaczął wraz z bratem, mając trzydzieści tysięcy na koncie, czterech mechaników do pomocy i bagaż doświadczeń z Polmozbytu. Dzisiaj rodzinna firma jest potentatem na regionalnym rynku

Ze Stanisławem Złomańczukiem, prezesem spółki Z&Z Auto Złomańczuk, jednej z trzech najprężniejszych firm dilerskich w regionie o studiach, biznesie, miłości do samochodów i planach na przyszłość rozmawia Tomasz Niejadlik.

Kocha Pan samochody?
Tak, zdecydowanie tak. Cała moja droga zawodowa związana jest z motoryzacją, począwszy od studiów, a skończywszy na chwili obecnej.

Kiedy załapał Pan tego bakcyla, w jaki sposób zaraził się tą miłością? Jakie były tego początki?
Droga zawodowa, o której przed momentem wspomniałem, była spełnieniem młodzieńczych marzeń. W czasach mojej młodości samochody były swego rodzaju fetyszem, dobrem luksusowym, a przez to bardzo trudno dostępnym. To dodatkowo wzmagało fascynację. Auta były dla mnie wytworem techniki, która bardzo pociągała, ponadto dawały możliwość pewnego wyżycia się. Jazda nimi dla młodego chłopaka nieodzownie wiązała się wielkimi emocjami. Dlatego też kończąc liceum ogólnokształcące, postanowiłem realizować swoją pasję w ramach studiów na politechnice.

Jak wspomniał Pan przed chwilą, kiedyś samochód był niebywałym luksusem. Dziś jest dobrem bardzo powszechnym. Czy tą miłość do motoryzacji łatwiej było załapać wówczas, czy może właśnie teraz szybciej można ją poczuć?
Wydaje mi się, że chyba jednak teraz. Z punktu widzenia czysto użytkowego samochody faktycznie bardzo spowszedniały. Z drugiej jednak strony przez to, że są one bardziej dostępne, rynek jest niezwykle bogaty choćby pod kątem poszczególnych marek i modeli. Dzięki temu łatwiej pielęgnować tą pasję. Nawet ludzie, którzy nie mają zbyt wiele pieniędzy, mogą dziś kupić choćby tanie, stare auto i obdarzyć je formą jakiegoś uczucia. Przecież tak się niejednokrotnie dzieje.

Czy my, Polacy, generalnie kochamy samochody, znamy się na nich, czy może jesteśmy pod tym kątem zupełnym średniakiem lub nawet zaściankiem europejskim?
Myślę, że jesteśmy narodem lubującym się w motoryzacji. Oczywiście, nie jesteśmy wyjątkiem w tym zakresie, ale faktycznie, dziś samochody i motocykle wywołują w naszym kraju żywe zainteresowanie zarówno wśród mężczyzn, jak i wśród kobiet.

Stanisław ZłomańczukCzy owe zainteresowanie ze strony pań przekłada się u nich bezpośrednio na wyższy poziom wiedzy motoryzacyjnej?
Kobiety szczególną uwagę przywiązują do stylistyki aut. Pośród pań nadal rzadko zdarza się spotkać prawdziwego fachowca, ale takie przypadki też oczywiście są. Przecież kobiety niekiedy można spotkać nawet w serwisach samochodowych. Niektóre przedstawicielki płci pięknej parają się sportem motorowym. Generalnie jednak, panie poza wspomnianą stylistyką, w dużej mierze interesują walory użytkowe pojazdów i ich parametry. Coraz więcej uwagi nabywcy, i to bez względu na płeć, przykładają do kwestii bezpieczeństwa. Na ulicach zrobiło się naprawdę ciasno, a przez to dość niebezpiecznie i ludzie traktują to naprawdę priorytetowo.

Ogólnie, tak jak powiedzieliśmy, Polacy kochają samochody i podchodzą do tych spraw w coraz bardziej profesjonalny sposób. Ten profesjonalizm widać też w przypadku firm. Ludzie odpowiedzialni w przedsiębiorstwach za floty, uważnie analizują już nie tylko koszta zakupu, ale i eksploatacji pojazdów. Niekiedy różnice w tego typu sumach potrafią być naprawdę niebagatelne. Takie rzeczy, jak choćby koszta serwisowania i dostępność serwisu są dla dzisiejszych klientów flotowych naprawdę niezwykle istotne.

Kolejne moje pytanie ściśle dotyczy naszego kujawsko-pomorskiego "podwórka". Czy jesteśmy zmotoryzowanym regionem, czy też może raczej krajowym przeciętniakiem?
Jesteśmy w zasadzie średniakiem. Wiąże się to między innymi z liczbą mieszkańców województwa i poziomem rozwoju gospodarczego. Wiadomo, że duże firmy z reguły lokują swoje centrale w największych miastach kraju. To też istotnie wpływa na wysokość sprzedaży aut. Z tych kilku względów w niektórych częściach Polski jest po prostu więcej samochodów. Ilość sprzedawanych pojazdów w miastach naszego regionu znacząco odbiega od poziomu największych aglomeracji.

Abstrahując już od samej zamożności mieszkańców Kujawsko-Pomorskiego, a co za tym idzie ilości i jakości aut poruszających się po naszych regionalnych drogach, czy jesteśmy częścią Polski, gdzie ludzie pasjonują się motoryzacją? Wszakże mamy niezwykle bogate tradycje, których inni mogą nam tylko pozazdrościć. Wystarczy choćby wspomnieć, że Toruń był jedną z kolebek polskiego automobilizmu. Zarówno to miasto, jak i Bydgoszcz odegrały niemałą rolę w rozwoju naszego rodzimego sportu motorowego. Przed laty pasji motoryzacyjnej w naszych okolicach było wyjątkowo dużo. Czy ta pasja odeszła?
Nie sądzę, żeby odeszła. Ocenianie, czy znamy się, czy też nie, byłoby w tej chwili trochę ryzykowne. Można za to powiedzieć, że interesujemy się. Zainteresowanie motoryzacją w Kujawsko-Pomorskiem jest duże, może bardziej emocjonalne niż w tych bardziej rozwiniętych gospodarczo regionach. W to pobudzanie zainteresowania dobrze włączają się lokalne automobilkluby, za którymi stoją lata tradycji i bogatych doświadczeń. Popularność sportu motorowego, w tym na przykład żużla, powoduje, że motoryzacja w naszym regionie zajmuje dość szczególne miejsce. Rallycross też do niedawna przyciągał na zawody tłumy kibiców. Takich przykładów można wymienić naprawdę sporo.

Wspomniał Pan o swoich studiach, związanych z motoryzacją. Mógłby Pan coś więcej powiedzieć na ten temat?
Była to Politechnika Gdańska, Wydział Samochodów i Ciągników. Uczelnię tą wybrałem właśnie ze względu na konkretny kierunek kształcenia.

Złomańczuk Stanisław ToruńPóźniej przyszedł czas na pracę...
Tak. Przyszedł czas na tzw. TOS, czyli Techniczną Obsługę Samochodów Okręgu Bydgoskiego w starym, przedwojennym obiekcie przy ul. Dąbrowskiego. Później był Polmozbyt, mający swoją siedzibę także w Toruniu, a działający dla obszaru aż pięciu byłych województw. To były trudne, ale ciekawe czasy. Jak wspomnieliśmy, samochody były trudno dostępne. Zdarzało się, że koszt ich naprawy przewyższał wartość auta.

Dziewiętnaście lat temu założył Pan wraz z bratem własną firmę, która dziś należy do niewątpliwych potentatów regionalnego rynku motoryzacyjnego. Jak do tego doszło?
Przekształcenia ustrojowo-gospodarcze przyniosły nam wolny rynek. W głowach pojawiła się myśl, że może wartoby spróbować czegoś na własną rękę. Ja w tamtym okresie pracowałem dla zakładów FSM w Bielsku-Białej. W Toruniu powstał zakład części zamiennych dla małego fiata, magazyn wysokiego składowania. Podobny obiekt mieścił się w Łodzi. Fabryka Samochodów Małolitrażowych, toruński Polmozbyt i Łódź założyły spółkę, której celem było organizowanie zaopatrzenia części do maluchów na terenie całego kraju. Prowadziłem tą właśnie spółkę. To była bardzo intratna działalność. Gdy Fiat ponownie pojawił się w Polsce, chciał przejąć rynek zaopatrzenia w te części zamienne. Licząc się, że może pójść to w tym kierunku, zacząłem poważnie myśleć o założeniu własnej działalności gospodarczej.

Nasza firma, jak powszechnie wiadomo, jest firmą rodzinną, prowadzę ją razem z bratem. On w tamtym okresie również pracował w branży motoryzacyjnej. Na bazie własnych doświadczeń i ludzi, z którymi przed laty pracowaliśmy, założyliśmy to przedsiębiorstwo. Wystartowaliśmy w obiekcie po zakładzie budowlano-remontowym, wydzierżawionym od Spółdzielni Mieszkaniowej "Na Skarpie". Na salon i serwis mieliśmy zaledwie 300 metrów kwadratowych i co najważniejsze - pewną koncepcję rozwojową. Było to w 1991 roku. Zdecydowaliśmy się postawić na markę, która już wówczas cieszyła się wśród Polaków dobrą opinią, czyli na Skodę. Z perspektywy tych wszystkich lat widać, że był to doskonały wybór. Później doszły inne marki. Dzięki temu wszystkiemu na przestrzeni kolejnych okresów sprzedaliśmy najwięcej samochodów ze wszystkich dilerów, działających na terenie byłego województwa toruńskiego.

Czy za wyborem Skody przemówiły jeszcze jakieś inne okoliczności?
Tak. W Toruniu przy ul. Bema mieścił się obiekt Skody. Polmozbyt postanowił wówczas przekształcić go w stację Fiata. My wykorzystaliśmy tą sytuację. Mój brat do czasu, kiedy w tym miejscu mieściła się Skoda, był kierownikiem tego punktu. Jego relacje z pracownikami układały się bardzo dobrze, a trzeba zaznaczyć, że pracowali tam znakomici fachowcy. Część z nich ściągnęliśmy więc do naszego serwisu. Bardzo pomogła nam też wspominana spójna koncepcja rozwojowa firmy. W dużej mierze przyczyniła się ona do tego, że wygraliśmy walkę o autoryzację z Polmozbytem. Warto tu zaznaczyć, że początkowo byliśmy bardzo małą firmą. Zaczynaliśmy od czterech ludzi w warsztacie, mój brat był magazynierem i prowadził nadzór nad serwisem, a ja sprzedawałem samochody. Był to dla nas okres niezwykle cennych doświadczeń.

Rozumiem, że zdecydowanie łatwiej prowadzić dużą firmę, jeśli przeszło się też przez te podstawowe szczeble, takie jak praca sprzedawcy czy magazyniera.
Tak, zdecydowanie tak.

Ile osób dziś zatrudnia Panów firma?
130. Wracając jeszcze do samych początków tej działalności, to trzeba zaznaczyć, że bardzo pomogła nam doskonała renoma pracowników, których zatrudnialiśmy w serwisie, bo wielu klientów przyszło do nas za swoimi mechanikami. Dało to dosyć dobry początek, bo zaczynaliśmy właściwie z niczego. Kapitał naszej firmy wynosił... 30 tysięcy złotych. O warunkach lokalowych już wspominałem. Polacy często potrafią pokazać, że w nawet bardzo trudnych warunkach staną na nogi. Nam też się to udało.

Złomańczuk skoda toruńPrzez cztery lata funkcjonowaliśmy poniekąd jako niezależny sprzedawca samochodów, a od momentu, gdy w 1995 roku zawiązała się Skoda Auto Polska, uzyskaliśmy pierwszą naszą oficjalną autoryzację. Przez pewien czas w tym małym obiekciku prowadziliśmy aż trzy marki: Skodę, Hyundaia i FSO, które później zostało przejęte przez Daewoo. Sprzedaż dynamicznie się rozwijała i w związku z ograniczeniami, które wiązały się z bazą lokalową, trzeba było dokonać wyboru, podjąć decyzję o rezygnacji z którejś marki. Hyundai przechodził wówczas spory kryzys. Dlatego zdecydowaliśmy się pozostać przy Skodzie i Daewoo-FSO. Drugą z tych marek wkrótce przenieśliśmy do obiektów na Wałach gen. Sikorskiego, a następnie do nowowybudowanej stacji przy ul. Gdańskiej.

Dwa lata później koreański producent ogłosił upadłość, w następstwie czego znów musieliśmy szukać drugiej marki. Na Gdańską trafił Ford, który wtedy w Toruniu nie miał swojej autoryzacji. Wybór po raz kolejny okazał się trafny. To bardzo dobra marka, wprowadzająca na rynek dużo udanych modeli. Europejska część koncernu od dawna ma solidną pozycję rynkową i bez większych kłopotów przetrwała nawet kryzys gospodarczy.

Są dwie marki...
Będzie trzecia.

Właśnie o to chciałem Pana w tym momencie zapytać. Czy możemy już w tej chwili zdradzić, co to będzie?
Na razie nie chciałbym jeszcze o tym mówić, ale sprawa powinna być niebawem finalizowana. Jesteśmy już po wiążących rozmowach i w ciągu najbliższych dni powinniśmy otrzymać list intencyjny. Cenimy sobie lojalność, dlatego o sprawie poinformowaliśmy już zarówno Skodę, jak i Forda.

A możemy przynajmniej ujawnić, gdzie będzie mieściła się ta stacja dilerska?
Będzie to w niedawnym obiekcie Skody przy ul. Kusocińskiego. Jak przeanalizowaliśmy koszta utrzymania tego obiektu i zakładane korzyści, które płynęłyby z prowadzenia tam warsztatu wielomarkowego oraz sprzedaży samochodów używanych, to doszliśmy do wniosku, że mielibyśmy duże trudności z osiąganiem w tym miejscu zysków. Dlatego zdecydowaliśmy się na kolejną autoryzację. W marcu planujemy uruchomić tą nową działalność.

Możemy spodziewać się, że kiedyś w przyszłości firma Z&Z Auto Złomańczuk zamiast trzech autoryzacji będzie miała ich cztery, pięć?
Nie, nie sądzę. Chcemy skupić się na trzech markach. Nie oznacza to jednak, że nie zamierzamy dalej się rozwijać. Mamy już dalsze plany.

Skoda Auto Stanisław ZłomańczukZdarzały się trudne momenty dla firmy?
Były czasy wielkiej prosperity w naszej krajowej motoryzacji. Dla przykładu, w jednym z tych okresów zakup Felicji prosto z salonu był sporym wyzwaniem dla klientów, bo kolejki po te auta były tak długie, że trzeba było na nie czekać nawet po kilka miesięcy. Mimo tak skromnych warunków lokalowych naszej pierwszej stacji, w tamtym okresie sprzedawaliśmy nawet po tysiąc samochodów rocznie. Ale momenty trudne, rzecz jasna, też się zdarzały. Jak to mówią: nie ma tego złego... Wiele nauczyliśmy się w tym czasie.

Czyli, w myśl zasady "co cię nie zabije, to cię wzmocni"...
Tak, dokładnie. Miało to miejsce w latach 2005-2006 i wiązało się z kolejną zapaścią po boomie motoryzacyjnym, po okresie, kiedy to w polskich salonach sprzedawało się przeszło 600 tysięcy aut rocznie. W tym czasie wielu dilerów znalazło się na granicy upadłości. My tego nigdy nie braliśmy pod uwagę.

Czy Pan tak prywatnie jeździ autem jednej z marek, którą reprezentujecie?
Tak. Ja jeżdżę Skodą Superb, mój brat z kolei jeździ Fordem.

Niemal na samo zakończenie naszej dzisiejszej rozmowy mam takie trochę niedyskretne pytanie. Czy nazwisko nie utrudniało Panu kiedykolwiek prowadzenia działalności motoryzacyjnej?
Nie przeszkadzało mi nigdy. Faktycznie, mamy dość unikatowe nazwisko. Raz kiedyś na Kusocińskiego jakiś dowcipniś w nocy tak zamalował naszą blendę z nazwą firmy, że zostało same "Auto Złom". Dało się to usunąć. Do tego zdarzenia dziś podchodzimy jednak z humorem. Generalnie, to nazwisko bardzo zobowiązuje i mobilizuje. Dbamy o to, by stało się symbolem solidności. Paradoksalnie, dodatkowo na nim zyskujemy, bo pomaga klientowi łatwo zapamiętać naszą firmę. Nasze nazwisko od samego początku wpisane było w nazwę spółki.

W takim razie na przyszłość życzę jak najmniej dowcipnisiów i jednocześnie wielu zamożnych klientów oraz dalszych sukcesów biznesowych. Dziękuję za rozmowę.

JAK TAM TRAFIĆ?

Firma z pierwszej siedemdziesiątki

Spółka Z&Z Auto Złomańczuk została sklasyfikowana w pierwszej siedemdziesiątce najnowszego rankingu najprężniejszych przedsiębiorstw dilerskich w Polsce (łącznie tego typu podmiotów jest w naszym kraju około tysiąca).

Firma ma swoje obiekty w Lubiczu przy ul. Toruńskiej 85 (wyjazd z Torunia w stronę Warszawy, koniec Szosy Lubickiej; Skoda), Toruniu przy ul. Gdańskiej 4 (Ford) i ul. Kusocińskiego (niebawem nowa działalność dilerska), a także w Grudziądzu przy ul. Magazynowej 1 (Skoda).

Spółka prowadzi także działalność deweloperską.

Autor: Tomasz Niejadlik

Galeria fot. Michał Jasiński Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 1 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 2 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 3 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 4 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 5 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 6 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 7 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 8 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 9 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 10 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 11 Stanisław Złomańczuk, właściciel firmy Z&Z Auto Złomańczuk w Toruniu - 12

Dodaj komentarz do artykułu

Treść *
Autor *
Kontakt ( tylko do wiadomości Redakcji )
* - pole wymagane

Uwaga! Redakcja nie odpowiada za treści i tematy publikowane w dziale "Komentarze".
Redakcja ma prawo usunąć komentarz jeśli uzna go za niezgodny z prawem, obraźliwy lub szkodliwy.
Komentarz przez Ciebie dodany zostanie opublikowany niezwłocznie po zaakceptowaniu przez Redaktora.

Komentarz do artykułu
Brak komentarzy.
SZUKAJ W SERWISIE!
OtoModel - ogłoszenia modeli RC, części Traxxas Arrma HPI i inne
wywiady AKTUALNOŚCI TESTY UŻYWANE FOTOREPORTAŻ MODELE MOTOSPORT
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA