JazdaMiejska.pl | moto magazyn
Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14.

Ryzyko się opłaciło, Paweł zostaje pierwszym mistrzem

Data publikacji: 2011-10-19

Ma dopiero 11 lat, ale już wie jaką obrać strategię, aby zwyciężyć. A nie było łatwo. Na starcie do GP Racing Moto-Tor 2011 stanęło ponad 60. zawodników. W Wielkim Finale Paweł Kliszkowiak udowodnił, że jest najszybszym kierowcą bolidu F1 w... małej skali.

W ramach odbywających się w Toruniu 8 i 9 października targów motoryzacyjnych Moto-Tor 2011, nasza redakcja zorganizowała pierwsze w historii wyścigi modeli zdalnie sterowanych GP Racing Moto-Tor 2011. Tuż przed głównym wejściem na halę wystawową, w sąsiedztwie sympatycznych przedstawicieli CUKu, powstała profesjonalna miniaturyzacja toru wyścigowego, z bandami oklejonymi w loga sponsorów i czarno-białą szachownicą wyznaczającą linię startu i mety. Do dyspozycji zawodników oddane zostały zdalnie sterowane bolidy Formuły 1 w barwach Toyota Panasonic Racing oraz Renault Sport. Mimo małej skali, emocji podczas sobotnich kwalifikacji z pewnością nie brakowało.

W zawodach mógł wziąć udział każdy, niezależnie od wieku, płci czy posiadanej kategorii prawa jazdy. Na liście startowej pojawili się zarówno nowicjusze jak i spece od jazdy zdalnie sterowanymi modelami, z Radkiem Schenkerem i Pawłem Świtajskim na czele. Nie zabrakło również reprezentantek kobiecych teamów. W sobotę podczas biegów kwalifikacyjnych mogliśmy oglądać Karolinę Bednarską, która swoją klasę pokazała już podczas mini-zawodów organizowanych przy okazji premiery Toyoty Yaris. W tym samym stylu Karolina pojechała w GP Racing Moto-Tor 2011 wykręcając piąty czas w sobotniej "generalce". Swoich sił spróbowali również nieco starsi miłośnicy wyścigów F1. Do Wielkiego Finału, w którym startowało tylko 10. najszybszych kierowców, udało się zakwalifikować aż dwóm "doświadczonym" zawodnikom. Szczęście dopisało Marianowi Kala z Bydgoszczy (60+). Choć już w pierwszym biegu musiał uznać wyższość swojego... wnuka, to jednak z Torunia nie wyjeżdżał z pustymi rękoma, zostając zwycięzcą zawodów w "swojej" kategorii wiekowej.

Sobotnie biegi kwalifikacyjne miały na celu wyłonić dziesięciu najlepszych zawodników, którzy w niedzielę, w samo południe stanęli do walki o pierwsze w historii zwycięstwo w GP Racing Moto-Tor. Na początku każdy z zawodników miał możliwość zapoznania się z bolidem i jego "charakterem", pokonując trzy okrążenia testowe. Po jazdach próbnych przyszedł czas na poważne ściganie. Dwa kolejne okrążenia toru odbywały się już z pomiarem czasu. Najlepszy wynik zapisywany był do tabeli wyników.

Mimo dużo mniejszych rozmiarów i odpowiednio "wyskalowanej" mocy silnika, prowadzenie elektrycznego modelu wcale nie było takie proste. Zawodnicy już od startu próbowali wycisnąć z małych bolidów maksimum mocy, jednak kończyło się to zazwyczaj szybkim spotkaniem z... bandą. Kluczem do sukcesu było więc umiejętne operowanie "gazem" i kierownicą oraz spokojna i czysta jazda. Taką taktykę już podczas treningu obrał Kajetan Sawicki, który zadziwił niezwykle płynną jazdą i dobrym czasem w kwalifikacjach, choć jak twierdził - takim modelem jechał po raz pierwszy. Dzieląc jednak takie imię z aktualnym rajdowy mistrzem Polski, czegóż innego można było się spodziewać. "Kajtek" bez problemów zakwalifikował się więc do niedzielnego finału uzyskując drugi czas.

Spotkanie w samo południe

W niedzielę nie było już żartów. Wszyscy finaliści zameldowali się w Biurze Zawodów gotowi do ostrej walki. Po krótkim wyjaśnieniu zasad oraz dopisaniu do listy zawodników rezerwowych, przyszedł czas na "rosyjską ruletkę", czyli losowanie par. Aby podnieść zawodnikom ciśnienie we krwi, a kibicom dostarczyć jeszcze więcej emocji, w finale zrezygnowano z pojedynczych biegów na czas. Do kolejnego etapu przechodził ten zawodnik, który jako pierwszy pokonał trzy okrążenia toru pozostawiając za swoimi plecami rywala. Jazda w parach dała wszystkim zgromadzonym wokół toru namiastkę prawdziwych wyścigów F1. Zawodnicy nie mieli już jednak tylu powodów do radości, co kibice. Nie dość, że musieli opanować szybki i mocny model, to jeszcze patrzeć we wsteczne lusterko, co robi przeciwnik. Niesamowita atmosfera udzieliła się jednak wszystkim i każdy chciał wygrać. Nie raz mogliśmy oglądać potężne "dzwony" i wjeżdżanie "pod pachę" rywalowi. Na szczęście bolidy przetrwały te ciężkie próby, choć mniej szczęścia miały reklamy sponsorów przymocowane do band toru.

Po pierwszym rozdaniu do kolejnego etapu przeszło już tylko pięciu zawodników. Pewne miejsce w finałowej trójce mógł w tym momencie świętować siedmioletni Marek, który "skorzystał" z nieparzystej liczby uczestników. Ostry bój toczył się więc o kolejne dwa miejsca. W pierwszym biegu spotkał się Paweł Kliszkowiak ze zwycięzcą rodzinnego pojedynku - Mateuszem Kala. Niestety bydgoszczanin, który równie dzielnie radzi sobie w rajdach w skali 1:10 organizowanych przez Toruński Klub Motorowy, tym razem "nie zaprzyjaźnił się" ze sporo mniejszym od swojej rajdówki bolidem F1 i odpadł z dalszej rywalizacji.

W drugiej parze mogliśmy ponownie zobaczyć świetnie jeżdżącego Kajetana Sawickiego i najlepszego kierowcę sobotnich kwalifikacji - Łukasza Mowińskiego. Młodszy "Kajtek" popełnił jednak nieco więcej błędów na torze od swojego rywala i nie zdołał już odrobić strat przegrywając z Łukaszem walkę o miejsce w ścisłym finale. 

Teraz dopiero emocje sięgnęły zenitu. Na polu bitwy pozostało już tylko trzech zawodników. Aby wyłonić tego najlepszego, organizatorzy postanowili przeprowadzić rozgrywki w systemie "każdy z każdym". Po trzech biegach było już prawie wszystko wiadomo. Na najniższym stopniu podium stanął najmłodszy finalista zawodów - Marek Rauchfleisz. Paweł i Łukasz walczyli teraz o wszystko. Wspólnie też zaryzykowali i podjęli decyzję, że "jedziemy do trzech zwycięstw". Zaczęło się...

Pierwszy bieg, przy dość sporej liczbie błędów i widocznym zdenerwowaniu, wygrał pewnie Łukasz.
- Dobrze, że jedziemy do 3. zwycięstw... - ucieszył się w tym momencie Paweł, który na początku nie był zwolennikiem tego systemu.

Ryzyko jednak się opłaciło i młody torunianin nie pozwolił już rywalowi na szybką i skuteczną jazdę, w jednym z biegów zaliczając nawet dubla. Gorąco zrobiło się podczas ostatniego biegu, kiedy to niemal pewnie zmierzający do mety Paweł, zaczął tracić kontrolę nad bolidem. To pozwoliło Łukaszowi odrobić stratę i dojść dość blisko swojego rywala. Paweł w porę jednak zebrał myśli i docisną pedału "gaz" przekraczając linię mety ponownie na pierwszym miejscu. Tym samym jedenastolatek mógł już pochwalić się pierwszym, historycznym tytułem mistrza GP Racing Moto-Tor, odbierając z rąk Piotra Kempińskiego, dyrektora Centrum Targowego "Park", specjalną statuetkę. Pamiątkowe figurki od naszej redakcji odebrali również pozostali kierowcy z "pudła". Dzięki wsparciu sponsorów, firmy Bednarscy, CUK Centrum Ubezpieczeń Komunikacyjnych, MaxMaster, Cenega Poland, Agencji Reklamowej MARTYN, najlepsi zawodnicy otrzymali także cenne nagrody i pamiątki, również w kategorii "najmłodszy zawodnik" oraz "najszybsza kobieta".

Od redakcji:

Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękujemy za odwagę, sportową rywalizację, determinację i wspaniałą zabawę, kibicom za gorący doping, sponsorom za cenne nagrody oraz panom Piotrowi Kempińskiemu i Pawłowi Starczewskiemu za ufundowanie statuetki oraz okazaną pomoc. Do zobaczenia na następnych zawodach. Czekamy na Wasz opinie i sugestie, oraz propozycje wyścigów, które możemy dla Was zorganizować.

Klasyfikacja generalne GP RACING MOTO-TOR 2011
1. Paweł Kliszkowiak
2. Łukasz Mowiński
3. Marek Rauchfleisz

Kategoria "Pań"
Karolina Bednarska

Kategoria "Najmłodsi i Naj..."
Marian Kala (60+)
Kamil Kala (4,5)

Autor: Michał Jasiński

Galeria fot. Jazda Miejska Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 1 Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 2 Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 3 Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 4 Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 5 Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 6 Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 7 Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 8 Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 9 Paweł Kliszkowiak okazał się najszybszym kierowcą zdalnie sterowanego bolidu F1 w skali 1:14. - 10

Komentarz do artykułu
Brak komentarzy.
SZUKAJ W SERWISIE!
aktualnosci AKTUALNOŚCI TESTY FOTOREPORTAŻ MODELE MOTOSPORT
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA