To jeden z najtrudniejszych technicznie rajdów w Polsce obfitujący w wiele zdradliwych miejsc. Sporo załóg miało problemy z utrzymaniem się na trasie, a po wypadnięciu z niej rezygnowało z dalszej walki. Rajd ten od 2003 roku był dla Marcina Gagackiego drugim rajdem asfaltowym w jakim startował (poprzedni to Rajd Elmot 2005). W tym roku startu w Rajdzie Rzeszowski nie poprzedził żaden trening na asfaltowych trasach, ponieważ decyzja o udziale w zawodach wraz z Łukaszem Włochem zapadła na dwa dni przed rajdem.

Podczas rajdu załoga z Bydgoszczy miała sporo przygód. Przez pierwsze odcinki prowadzili w swojej klasie, w generalce zajmowali wysokie lokaty w okolicy 25-30. miejsca. Warto wspomnieć, iż spośród 70 aut, które rywalizowały na trasie Rajdu Rzeszowskiego, aż 21 to samochody z napędem na cztery koła.

Na szóstym OS-ie w centrum Rzeszowa w Hondzie Civic nie wytrzymał przegub. Pozbawieni napędu stracili pozycję w tabeli, tracąc do najgroźniejszego rywala ponad minutę. Drugiego dnia, od początku ostro cisnęli rywali, odrabiając cenne sekundy i przesuwając się coraz wyżej w klasyfikacji generalnej. Gdy już odrobili straty plan był tylko jeden - dojechać do mety.

Mimo, iż mieli w tym momencie zapewnione pierwsze miejsce w klasie, nie odpuścili tempa, chcąc jeszcze trochę podskoczyć w generalce. Na cztery kilometry przed metą ostatniego odcinka specjalnego, po szybkiej partii zakrętów nie wyhamowali przed łukiem dziewięćdziesiąt stopni w prawo, w efekcie czego przelecieli przez rów, dachując swoją Hondą. Auto na szczęście stanęło na kołach, po czym odpalili je i pojechali dalej.

Na mecie otrzymali puchar, oraz zebrali gromkie brawa za ukończenie rajdu i wygranie klasy pomimo efektownego opuszczenia drogi. Start był możliwy dzięki zaangażowaniu sponsorów: Gulf, Opony.pl, Corimp, Remus-Polska, Karo-BHZ, Interset, Auto-Mag.