JazdaMiejska.pl | moto magazyn

Karambole pokrzyżowały plany

Data publikacji: 2010-10-14

Podczas ostatniej rundy WSK Master Series we włoskim Castelletto di Branduzzo ścigało się dwóch reprezentantów naszego regionu. Tym razem sportowa rywalizacja zeszła jednak nieco na drugi plan.

Starty na torze 7 Laghi obfitowały w dużą ilość kolizji, które nieco wypaczyły wyniki części biegów. Poszkodowani zawodnicy w wielu przypadkach nie ukrywali swojego rozgoryczenia. Swoje niezadowolenie kierowali też w stronę sędziów.

- Faktycznie, sędziowie tym razem raczej się nie popisali - stwierdza torunianin Hubert Ptaszek, startujący w barwach teamu Artur Chmielewski Racing. - Dotychczas nie miałem większych zastrzeżeń co do sędziowania za granicą, ale w Castellettto pozwalano chyba na zbyt wiele. Tor był strasznie trudny do jazdy i co chwila dochodziło do kolizji, ktoś w kogoś wjeżdżał. Zabrakło zdecydowanych reakcji na tego typu zdarzenia.

Podczas ostatniej rundy cyklu w kategorii KF2, w której startuje m.in. starszy z rodzinnego teamu braci Ptaszków, znakomicie radził sobie Jakub Dalewski. Zielonogórzanin po biegach eliminacyjnych prowadził w zawodach. Jednak i on, mimo swego doświadczenia w startach na włoskich obiektach, nie mógł pogodzić się z "wolną amerykanką" panującą podczas wyścigów. W pewnym momencie bezpardonowo zaatakował go jeden z rywali. Po biegu Dalewski w odważny sposób pokazał, co sądzi na temat wydarzeń dziejących się na torze. Zielonogórzanin w związku ze swoją reakcją został wykluczony z udziału finale.

W finale tym razem nie pojechał też Hubert Ptaszek. O niepowodzeniu zadecydowały karambole, w których zawodnik BTM-u mimowolnie uczestniczył. We wszystkich trzech biegach eliminacyjnych na jego karta wpadali kolejni rywale. Przez to spadał na niższe pozycje, a jednego z wyścigów w ogóle nie ukończył. Po potężnym uderzeniu ze strony jednego z konkurentów bardzo mocno zniszczona została rama w jego wózku.

Drugiego dnia zawodów siedemnastolatek z Torunia swojej szansy na awans musiał szukać w repasażach. Ptaszek dwoił się i troił, lecz o sukces było niezwykle trudno, gdyż w związku ze słabym wynikiem punktowym z soboty przyszło mu startować z bardzo odległej, ostatniej linii. Szanse powodzenia szybko zmalały do minimum, gdyż tuż po starcie doszło do kolejnej kolizji z udziałem kilku zawodników. Liderująca grupa w tym momencie uciekła do przodu. Torunianin z upływem czasu stopniowo przebijał się do przodu, mijając kolejnych rywali, jednak na doścignięcie Włocha Daniele Verde zabrakło nieco dystansu. Tym samym Hubert Ptaszek znalazł tuż za grupą zawodników, którzy uzyskali awans do finału ostatniej, trzeciej rundy mistrzowskiego cyklu. W decydujących biegach kategorii KF2 wystąpiło za to dwoje innych Polaków, Małgorzata Rdest z Automobilklubu Rzemieślnik Warszawa i Piotr Dobija z teamu firmowanego logiem Birela.

Na torze w Lombardii dzielnie walczył też inny z reprezentantów naszego regionu, Michał Kasiborski. Był to drugi start dziewięciolatka spod Inowrocławia w WSK Master Series. W cyklu zadebiutował pod koniec sierpnia na zawodach w Sienie.

Młodziutki zawodnik Automobilklubu Inowrocławskiego i MK-Speed Karting Teamu, startujący w kategorii 60 Mini, zaliczył naprawdę przyzwoity występ. Najbardziej cieszy fakt zauważalnego progresu w wynikach inowrocławianina.
Czasówka w jego przypadku wypadła, delikatnie rzecz ujmując, nienajlepiej. W biegach eliminacyjnych zaprezentował się ze zdecydowanie lepszej strony. Co prawda, pierwszy z tych startów nie był jeszcze zbyt udany (strata do najszybszych to blisko pół minuty), ale trzy kolejne Michał Kasiborski pojechał naprawdę dosyć szybko i równo. W drugim wyścigu zajął dobre piętnaste miejsce. Ostatni w tej grupie był Hugo Hakkinen, syn byłego mistrza świata Formuły 1. Przyzwoicie Kasiborski zaprezentował się też w swoich dwóch  kolejnych biegach. Siedemnaste miejsce ze stratą przeszło dwunastu sekund do zwycięzcy ujmy bynajmniej nie przynosi. W czwartym biegu był nieco niżej, bo na dziewiętnastej pozycji, ale do lidera stracił już tylko jedenaście sekund.
Choć w silnym gronie, liczącym blisko sześćdziesięciu młodych asów kartingu z całego świata, tym razem nie było jeszcze realnych szans na awans Kasiborskiego do ścisłego finału, to trzeba niewątpliwie dostrzec jego wspominany postęp. Dzięki temu start w Castelletto był dla inowrocławianina niewątpliwie bardziej udany niż debiutancki występ w Sienie.

W najbliższy weekend niektórych młodych kartingowców z Kujaw i Pomorza ponownie czekają bardzo prestiżowe zawody na włoskiej ziemi. Mowa o Światowym Finale ROK na torze w Lonato. W grupie polskich zawodników wystartują między innymi bracia Hubert i Patryk Ptaszkowie.

Autor: Tomasz Niejadlik

Komentarz do artykułu
Brak komentarzy.
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA