Mistrz startował szayowozem
Ogromne emocje, niezapomniane walki do ostatniego okrążenia, zaskakujące rozstrzygnięcia i wspaniała atmosfera - tak zapamiętamy tegoroczną IX rundzę Mistrzostw Europy Rallycross w Słomczynie.
Finały w Dywizji 1 stały pod znakiem zaciętej walki i zaskakujących rozstrzygnięć. Murowany faworyt do zdobycia tytułu Mistrza Europy - Norweg Sverre Isachsen - niespodziewanie wypadł z toru, kończąc bieg na 5. miejscu. Mimo to - zdobył Mistrzostwo Europy! Doskonały sezon w wykonaniu Norwega i zdobyte w jego trakcie punkty, pozwoliły mu już w Słomczynie cieszyć się ze zdobytego tytułu.
Sam wyścig miał bardzo dramatyczny przebieg. Prawie przez cały bieg prowadził Norweg Frode Holte. Jednak na ostatnim okrążeniu Brytyjczyk Liam Doran zaatakował Norwega i ku uciesze licznie zgromadzonych kibiców pojechał na maksimum swoich możliwości, zwyciężając cały bieg.
Kolejnym bardzo szczęśliwym kierowcą w Słomczynie był Timur Timerzyanov, startujący w Dywizji 1A, który został Mistrzem Europy. Drugie miejsce zajął Norweg Andreas Bakkerud, a trzecie Duńczyk Ulrik Linnemann.
W Dywizji 2 zwycięzcą został Norweg Oivind Lars Enerberg , który prowadził przez cały wyścig. Drugi na metę dojechał Irlandczyk Derek Tohill, który starał się przeszkodzić Enerbergowi. Na trzecim miejscu uplasował się Norweg Ole Habjorg. Lider klasyfikacji generalnej - Ove Knut Borseth - był dopiero 5. Mistrza Europy poznamy zatem dopiero w Sosnovej (Czechy).
Polskę reprezentowali: Bohdan Ludwiczak, Andrzej Grigorjew, Zygmunt Stanek, Tomasz Nowak, Łukasz Zoll oraz Marcin Wicik (Bydgoszcz). Ten ostatni niewiele mógł zdziałać w Dywizji 1 wobec bardzo silnej konkurencji. Cieszy natomiast fakt, że pomimo słabszego sprzętu polscy zawodnicy próbują nawiązać walkę z europejską czołówką.
Podsumowując IX rundę Mistrzostw Europy na torze w Słomczynie można powiedzieć jedno: emocji i zaskakujących rozstrzygnięć nie brakowało. Zawody były pełne dramatycznych wydarzeń i zabawnych sytuacji. W niedzielę kibice byli świadkami dwóch niebezpiecznych dachowań, gdzie jeden z samochodów dosłownie "latał" nad torem. Kolejną atrakcją była możliwość zobaczenia jednego z najlepszych kierowców rallycrossowych - Kennetha Hansena - w nietypowej roli. Norweg zamienił swojego Citroena C4 o mocy prawie 600 koni mechanicznych na szayowóz - pojazd o konstrukcji rurowej na podzespołach Fiata 126p. Stanął do wyścigu szayowozów i był trzeci na mecie.