JazdaMiejska.pl | moto magazyn

Kubica chyba trochę się pogubił

Data publikacji: 2010-03-13

Dla pasjonatów F1 zima zawsze jest piekielnie długa. No, ale okres tego postu nareszcie się skończył. Wiemy, że wśród naszych Czytelników nie brakuje kibiców "jedynki", dlatego postanowiliśmy dorzucić przysłowiowy kamyk do tego ogródka.

W starożytności nierzadko zabijało się posłańców przynoszących złe wieści. Mam nadzieję, że mnie nikt nie będzie chciał zlinczować, choć mam świadomość tego, że u paru Kubicomaniaków tym felietonem mogę wywołać nie najlepszy nastrój. Zadaniem rzetelnego dziennikarza jest jednak pisać o rzeczach, jakimi one faktycznie są, a nie jakimi byśmy chcieli, żeby one były. Wiemy, że od mediów oczekuje się niezależnego spojrzenia i obiektywnej wiedzy, więc staramy się uczciwie realizować tą misję.

Naszym zdaniem
Tomek NiejadlikOd lat kibicuję Robertowi Kubicy. To kibicowanie w moim przypadku zaczęło się jeszcze na długo przed tym, zanim trafił on w szeregi kierowców Formuły 1. Niestety, coraz bardziej obawiam się o dalszą przyszłość krakowianina. On sam przecież niejednokrotnie publicznie podkreślał, że interesują go najważniejsze laury tej wyścigowej Ligi Mistrzów. Czy Robert Kubica ma potencjał na mistrza świata F1? Grono pretendentów w ostatnim czasie zrobiło się naprawdę szerokie, większość zawodników cyklu prezentuje bardzo zbliżone umiejętności. Często określani są oni mianem "joystickowych" kierowców. Są niemal jak zaprogramowane na perfekcyjną jazdę roboty. Robert Kubica jest niewątpliwie w tym gronie. Spośród większości zawodników wyróżnia go jednak ogromna determinacja w dążeniu w obranych celów. Całe swoje życie potrafił podporządkować pasji, która stała się jednocześnie jego zawodem. Nie wszyscy zawodnicy, również z niektórymi mistrzami świata włącznie, są takimi perfekcjonistami. Niemało wśród nich celebrytów, czasami plączą się w jakieś skandale obyczajowe, a gwiazdorstwo wielu z nich przewraca wszystko w głowach.

Kubica w porównaniu do wielu innych bohaterów aren F1 to niemalże asceta. Zawsze bardzo ceniłem go za ten perfekcjonizm i uważam, że jest on niewątpliwie materiałem na mistrza świata. Brakuje mu tylko jednego, bolidu, który zawiezie go na ten szczyt. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że w tak wyrównanej stawce zawodniczej sprzęt odgrywa ogromną rolę. Najbardziej w przypadku naszego jedynaka w F1 w ostatnim czasie martwi mnie jedna rzecz. Nie to, że w tym sezonie reprezentuje barwy Renault, a nie jeździ np. w Ferrari. Martwi mnie sposób jego myślenia. Można odnieść wrażenie, że w realizacji tego doskonałego wieloletniego planu, gdzieś, niestety, trochę się pogubił.

Zacznijmy jednak od oceny jego szans w rozpoczynającym się sezonie. Pewności nie ma, ale widać, że raczej nie będzie w gronie kierowców walczących o tytuły. Katastrofy nie będzie, do pierwszych dziesiątek się załapie, ale z walką o podium może być już dużo gorzej. Dzisiaj przyznaje to też sam Kubica. Jeszcze kilka tygodni temu był zdecydowanie większym optymistą. Z drugiej jednak strony, kiedy nasz zawodnik był z bolidu zadowolony, z reguły kończyło się to, delikatnie mówiąc, nie najlepiej. Kiedy narzekał, obawiając się o swoje wyniki, w wielu przypadkach było naprawdę dobrze. Mam nadzieję, że także tym razem zadziała ta reguła. Wiem, wiem... Grono "ekspertów" zaraz zacznie przekonywać, że te słowa polskiego zawodnika to tylko taka "zasłona dymna", po to, żeby znienacka zaskoczyć konkurencję. Ktoś też pewnie zaraz doda, że do wyników testów i pierwszych tegorocznych treningów, które właśnie w momencie, gdy piszę te słowa, się kończą, nie powinniśmy przykładać większej uwagi. Można się kamuflować, teamy przed sezonem nie chcą pokazywać całego swojego potencjału, ale nie wszystko da się ukryć. W końcu skuteczność niektórych rozwiązań można przetestować jedynie podczas maksymalnie szybkich przejazdów testowych. Nikt nie jeździ przez cały okres przygotowawczy w ślamazarnym tempie po to, by innych zrobić w "bambuko". Uważnie obserwując wyniki jazd testowych można określić, kto w trakcie cyklu Grand Prix, będzie naprawdę szybki. Nie inaczej było w poprzednich latach. Rok temu już przed sezonem swoją siłę zaznaczył zespół Rossa Brawna i Red Bull Racing. Dwa i trzy lata temu podczas testów szybkie były Scuderia Ferrari i McLaren.

Wygląda na to, że nareszcie czeka nas sezon, który nie będzie stał pod znakiem zdecydowanej dominacji zaledwie dwóch zespołów. W tej chwili trudno jednoznacznie określić, kto będzie liczył się w walce o te najcenniejsze trofea. Wiadomo, wśród faworytów zawsze jest Ferrari. Mocne mogą być McLaren-Mercedes i Mercedes GP. Trochę słabszy od tej trójki, zdaniem niektórych, wydaje się być Red Bull, choć osobiście nie przekreślałbym ich szans w walce o tytuły. Wielkie słowa uznania należą się tutaj Christianowi Hornerowi i jego inżynierom, którzy pokazują, jak ważna w świecie wyścigów jest aerodynamika. Spece Red Bulla chcieliby pozbyć się silników Renault, w kółko podkreślając, że najpoważniejsza konkurencja dysponuje lepszymi jednostkami. Mimo tego poprzedni sezon w ich przypadku był naprawdę znakomity. Jak wypadła ekipa Renault, dysponująca tymi samymi silnikami, chyba wszyscy doskonale wiedzą.

Kto spośród kierowców ma szansę na indywidualny tytuł? Tu jeszcze trudniej prorokować. Kandydatów jest kilku, jednak nie wydaje mi się, żeby był to Michael Schumacher. Kto wie, czy po tym, lub ewentualnie kolejnym sezonie, wielki mistrz już na zawsze nie wycofa się z roli kierowcy F1. W jego przypadku nie załapanie się na pudło cyklu, zawsze będzie traktowane jako porażka. A widać, że tak może się stać. Przypuszczam, że po cichu liczy na to były partner Kubicy z BMW Sauber Nick Heidfeld. Dzięki temu miałby on szansę stać się podstawowym kierowcą teamu, który bardzo mocno chce w najbliższych latach zaangażować się w F1, czyli Mercedesa. Drugim reprezentantem tego zespołu jest Nico Rosberg, który w mojej opinii jest niezłym, ale nie wybitnym zawodnikiem. "Quick Nick" paradoksalnie na zmianie barw może za jakiś czas wyjść lepiej od Roberta Kubicy. Co bardziej istotne dla nas, nie pałający miłością do Polaka Heidfeld, będzie robił wszystko, aby ewentualne zatrudnienie Kubicy w Mercedesie nie doszło do skutku. Nie jest też tajemnicą, że to właśnie Kubica mógł "przyblokować" przejście Niemca do Renault.

Opcja Ferrari w kolejnych latach w przypadku Roberta też już nie będzie wchodziła w rachubę. Zbyt wielu chętnych na jedno miejsce i to sami kandydaci z bardzo bogatymi wyścigowymi CV-kami. Jest Alonso, jest Massa, Raikkonen, gdyby dostał szansę powrotu, też pewnie by nie pogardził. Do tego dochodzi Vettel, którego wielu już teraz kreuje na następcę Schumiego. O McLarenie też w kolejnych sezonach raczej nie ma mowy, bo powszechnie wiadomo, że gwiazda tego teamu, Lewis Hamilton od dawna mocno obawia się możliwości Kubicy i wolałby, żeby Polak nie miał bolidu równie szybkiego jak on sam. Kto wie, może Red Bull będzie miał jakiś wakat, może... Force India, zespół który stopniowo i konsekwentnie idzie ku górze. Może pozytywnie zaskoczy Renault, albo coś co po nim zostanie? Akurat na tą opcję w kolejnych latach specjalnie nie liczę. Bez Flavio Briatore to już nie ten sam zespół. I bez opon Michelin, które parę lat temu były prawdopodobnie kluczem Renault do triumfów w mistrzostwach świata. Wycofał się Michelin i wygrywanie się skończyło.

Wspomniałem o tym, że według mnie Polak trochę się w tym wszystkim pogubił. Często słyszymy, że tak naprawdę to my jesteśmy tak daleko od kuluarów tego całego sportu, że nie powinniśmy się w tych kwestiach za dużo wymądrzać. Nie widzimy wielu tych rzeczy, które widzą ludzie bezpośrednio przy tym pracujący. Też mi się tak zawsze wydawało. W przypadku Kubicy teraz mam poważne wątpliwości, czy on faktycznie wie, co robi. Problemem wydaje się być menedżer Polaka, Daniele Morelli, który już chyba nie ma zbyt wiele pomysłów na to, co zrobić z dalszą karierą Roberta. Co gorsza, sporo zamętu wprowadzają polscy dziennikarze, dosyć bezkrytycznie podchodzący do wszystkich posunięć Kubicy. Wręcz się przyjęło, że o naszym rodaku w F1 nic złego pisać nie można. Jak nie wyszedł wyścig, to zawsze winne było BMW, Heidfeld, Hamilton, pogoda, albo pech. W praktyce polski rynek portali i czasopism poświęconych "jedynce" jest naprawdę szeroki, jednak na dobrą sprawę wszyscy piszą to samo. Wręcz można odnieść wrażenie, że jedni czytają artykuły drugich i w kółko powielają pewne hasła, stereotypy itp. Mało w naszym kraju jest dziennikarzy prezentujących własne niezależne opinie.

Kiedy moim zdaniem dało się zauważyć, że Kubica trochę przestał to wszystko kontrolować? W momencie wycofania się BMW z F1. To po prostu dało się przewidzieć. Przyznam szczerze, że nawet tą decyzję koncernu rozumiem. Takie marki jak Mercedes-Benz, Audi, Ferrari, czy BMW zawsze celują jak najwyżej, nie mogą pozwolić sobie na rolę średniaków. "Beemka" w F1 mimo usilnych prób i ogromnej wpompowanej kasy, nie mogła dogonić nie tylko Włochów, ale zaczął uciekać im odwieczny konkurent. Mercedes jest w tej chwili głównym udziałowcem dwóch teamów, które w ostatnich dwóch latach święciły triumfy (McLarena i b. Brawn GP-Mercedes). Wizerunek producenta z Monachium w ten sposób mocno ucierpiałby marketingowo. To nie pierwszy taki manewr ze strony Bawarczyków. W serii DTM też ich dzisiaj już nie ma i nie zamierzają wracać, bo od dawna niepodzielnie rządzą tam Audi i Mercedes. Zastanawialiście się kiedyś Państwo np. dlaczego w F1 nie zainwestuje choćby takie Porsche, mimo, że grupa Volkswagen AG jest potentatem finansowym. Dlaczego? Dlatego, że jest tam już Ferrari i Porsche przez lata dostawałoby mocne baty, a to, delikatnie rzecz ujmując, nie pomogłoby w sprzedaży aut. W przypadku BMW na wszystko nałożył się jeszcze światowy kryzys gospodarczy, który monachijczykom mocno dał się we znaki. Te przesłanki były bardzo wyraźne. Robert tymczasem decyzją bawarskiego koncernu poczuł się ogromnie zaskoczony.

Po tym wydawało mi się, że nasz zawodnik będzie przebierał w ofertach, jak w ulęgałkach. Co zrobił? Jako jeden z pierwszych podpisał kontrakt na nowy sezon. Pytany o Ferrari odpowiadał, że taka opcja nie wchodziła w grę. To znaczy, że co? Można zrozumieć, że albo on ich nie interesował, albo oni jego. Ktoś dla kogoś był za słaby? Dla kierowcy marzącego o tytułach, Ferrari zawsze musi wchodzić w rachubę. Cały czas podkreślał, że chce startować w teamie o solidnym zapleczu finansowym. Teraz jest już odrobinę lepiej, ale jak było z finansami Renault, które ostatecznie większość swoich udziałów zdecydowało się odsprzedać, to sami chyba Państwo doskonale wiecie. Gołym okiem widać, kto ma pieniądze i determinację do tego, żeby w kolejnych sezonach liczyć się w F1.

Tymczasem nadal spekuluje się, czy po tym sezonie Renault całkowicie nie wycofa się z "jedynki". Opadają ręce, gdy słyszy się słowa Kubicy mówiące o tym, jaka to w BMW była kiepska atmosfera do pracy. Mówi, że w Renault pracuje mu się dużo przyjemniej, relacje są mniej "firmowe", a bardziej koleżeńskie. Tyle tylko, że w BMW Sauber wyniki jednak były, a jak będzie z Renault, zobaczymy. W kółko słyszymy tylko o tym, jak to dobrze, że Robert znalazł team, gdzie będzie kierowcą nr 1. I co z tego? W takim Lotusie też byłby pierwszy. Kłopot w tym, że rzekomi kierowcy numer dwa McLarena i Ferrari w tym sezonie pewnie będą daleko przed nim.

Chciałbym się mylić, ale nie wróżę Kubicy świetlanej przyszłości w Renault. Jeśli będzie inaczej, to obiecuję, że będę się tutaj publicznie kajał przed naszymi Czytelnikami i posypię głowę popiołem. Wydaje mi się, niestety, że będzie to kolejny sezon stagnacji dla Roberta. Trzeba powiedzieć sobie wprost, kto się nie rozwija, ten w rzeczywistości się cofa. Jeśli Kubica nie zaistnieje z dobrym wynikiem w F1 w ciągu dwóch, trzech lat, to o jego sukcesach z BMW Sauber poza naszym krajem pamiętać będzie już niewielu. Tym bardziej, że lat przybywa, a decydenci zespołów w większości starają się stawiać na byłych mistrzów lub ambitnych młokosów. Jeśli Polak nie załapie się w tym dwuletnim okresie do grona tych, co walczą o najwyższe cele, to może już nigdy nie dostać okazji ku temu, aby zasiąść w bolidach naprawdę silnych, perspektywicznych teamów.

Autor: Tomasz Niejadlik

Komentarz do artykułu

kris MTC napisał(a) dnia: 2010-03-30

I był drugi w Australii. Liczę na niego cały czas. A rusek jest w renault bo tak chcieli sponsorzy. Nic nowego.

Autor napisał(a) dnia: 2010-03-23

No, to zobaczymy... Witalijowi też ostatnio coś rozjechali? Cały czas trzymam się swojego: punktowane miejsca dla Kubicy i jego zespołu będą (pierwszy raz być może w najbliższą niedzielę), ale w walce o najwyższe miejsca w sezonie nie będzie ostatecznie się liczył. Tak jak napisałem, jeśli się pomylę co do tych wyników, to tak za pół roku publicznie się do tego przyznam. Jeśli będę miał rację, to Ciebie Krzychu o to poproszę, OK?

kubuś wiel napisał(a) dnia: 2010-03-21

Mylisz sie Tomku reno f1 to team z tradycjami a putin kasy ma skolko. Robertowi pierwszy start nie poszedł bo mu tył... rozjechali. Będzie dobrze licze na Kubice. Pozdrawiam kris MTC

SZUKAJ W SERWISIE!
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA