Konin to niewielka miejscowość położona na Szlaku Bursztynowym w województwie wielkopolskim, co ciekawe - z własnym dostępem do Morza Bałtyckiego. Licząc niespełna 80.000 mieszkańców należy do jednych z najważniejszych ośrodków przemysłowych w kraju. Ma własną kopalnię węgla brunatnego oraz trzy elektrownie, które produkują blisko 8,5% mocy krajowej. To właśnie w tym mieście znajduje się też jedyna w Polsce huta aluminium. Miasto może pochwalić się także ciekawą inwestycją drogową, o szumnej nazwie - Most Unii Europejskiej.

Iście "europejskie" są też premiery motoryzacyjne, które mają miejsce przy okazji corocznych targów Moto-Show. W tym roku, przed centrum handlowym Ferio, zaparkowały naprawdę ciekawe okazy. Fani czterech kółek mieli co podziwiać.
- Ja już mam samochód i na razie nie planuję go sprzedać - mówi pan Andrzej, który na Moto Show trafił dość przypadkowo. - Ale patrząc na niektóre z tych aut, zastanawiam się, czy tego planu nie zmienić - dodaje z uśmiechem.

Niektórzy zwiedzający przyjechali do Konina nawet z pobliskich miejscowości. Impreza, dzięki dobrej organizacji i ciekawych atrakcji, znana jest już w całym regionie. W tym roku, oprócz wyjątkowych premier, warto było przyjechać do Konina z jeszcze jednego powodu. Każdy, kto zrobił w centrum handlowym Ferio zakupy za ponad 50zł, mógł wziąć udział w losowaniu jednego z pięciu samochodów na weekend, i to z pełnym bakiem!

Wróćmy jednak do motoryzacyjnych premier. Najciekawszą wystawę przygotował koniński salon Fiata i Citroena, firma Automobile Torino. Oprócz "cywilnych" wersji Punto Evo czy nowej C4 mogliśmy zobaczyć trzy, naprawdę wyjątkowe perełki. Specjalnie na Moto Show 2011 przyjechały do Konina czarny Abarth Punto Evo, nieco zabawny - Abarth 500 oraz szybkie, sportowe auto dla kobiet (choć w rajdach jeździ takim sam Sebastian Loebe) - Citroen DS3.

Abarth Punto Evo to prawdziwie sportowa odmiana "cywilnej kropki". Z zewnątrz wyróżnia się agresywnymi zderzakami (tylny z dyfuzorem i dwiema końcówkami rury wydechowej), dodatkowymi listwami progowymi, spojlerem na klapie bagażnika, 17" calowymi felgami oraz... czerwono-żółtym logiem "skorpiona" na masce. Pod nią drzemie turbodoładowany silnik benzynowy o skromnej jednak pojemności 1.4 litra, ale mocy ponad 165 KM! W niedzielę, podczas testów na hamowni, okazało się, że czarny "skorpion" został podkręcony do blisko 200KM! Fiat zadbał też o odpowiedni klimat w środku. Kubełkowe fotele Salbet, sportowa kierownica i... mały przycisk z napisami "Normal" i "Sport", który w tej drugiej opcji, daje kierowcy tyle frajdy z jazdy, co randka z Olivią Munn. Do tego Abarth Punto Evo został wyposażony w elektroniczną "szperę" przedniej osi, który pozwala szosowej wyścigówce połykać zakręty bez zdejmowania nogi z pedału gazu. 

Nie mniej emocji wzbudzała prezentacja białego Fiata 500 przygotowanego przez stajnię Abarth. Najmniejszy model "skorpiona" wyposażony został w silnik 1.4 turbo o mocy 135KM. Oryginalna stylistyka bardzo szybko przypadła do gustu paniom, szukającym w swoim "drugim auciem w domu" własnego stylu, mody i szyku. Włoskiego chrabąszcza trudno bowiem pomylić z jakimkolwiek innym autem, a wersja Abarth dodaje mnóstwo sportowych gadżetów. Wystarczy zajrzeć do środka. Kubełkowe fotele ze zintegrowanym zagłówkiem i obszyte czerwoną skórą już na wejściu podkreślają ognisty charakter właścicielki. Do tego wskaźnik doładowania turbo, ogromna kierownica z równie ogromnym logiem producenta i ponownie tajemniczy przycisk Sport, zapewniający jeszcze większą dawkę adrenaliny podczas jazdy.

Jeśli jednak komuś taki "hardcore" nie odpowiada, polecamy przesiadkę do Citroena DS3. Tutaj od razu można poczuć francuski styl i komfort. Choć samochód nie należy do najłagodniejszych (na jego bazie Citroen pobudował rajdową wersję WRC), to z całej trójki oferuje najwięcej "codziennego" komfortu przy zachowaniu sportowych walorów. Auto również dysponuje turbodoładowanym silnikiem, jednak jego moc zamknięto w 155KM. Francuzi postarali się też, aby kierowca i pasażerowie niezbyt często byli informowani o temperamencie jednostki napędowej. W środku jest zdecydowanie ciszej niż u włoskich skorpionów, a fotele i materiały użyte do wykończenia wnętrza bardziej celują w klasę Premium niż sport. Niemniej "cytrynka" potrafi wycisnąć z kierowcy ostatni pot i zapewnić mu niesamowitej frajdy z jazdy.

Podczas Moto-Show 2011 Automobile Torino przygotowało dla mieszkańców jeszcze jedną niespodziankę. Prosto z fabryki, nieznany jeszcze nikomu, wprost pod galerię Ferio przyjechał nowy van Fiata - Freemont. Zbudowany na bazie Dodge Journeya zapewnia komfortowe warunki do podróżowania nawet siedmiu pasażerom. Wysoki prześwit, ogromna przestrzeń, znakomite silniki i atrakcyjna cena będą z pewnością gwarancją wielkiego zainteresowania tym autem.
- Już dzisiaj bardzo dużo osób pytało się o ten samochód, a spora ich część deklarowała nawet, że chciałaby takie auto kupić - mówi Adam Obidowski z Automobile Torino. - Choć wiem, że od takich deklaracji do sprzedaży droga jeszcze daleka, to jednak rzadko spotykamy się z tak ciepłym przyjęciem nowego modelu. To coś wyjątkowego - podkreśla szef konińskiej koncesji Fiata.

Sporo zachwytu wzbudzał też najnowszy Lexus CT200h, i nie dlatego, że jego ambasadorem jest Paweł Małaszyński. Lexus CT200h jest bowiem pierwszym, luksusowym autem kompaktowym w którym zastosowano w pełni hybrydowy napęd. Dzięki temu średnie zużycie paliwa wynosi niespełna... 4 litry benzyny na 100km. Auto wykorzystuje dwa motory: benzynowy 1.8 o mocy 99KM, oraz elektryczny generujący moc na poziomie 81KM. Hybryda tych jednostek daje Lexusowi moc na poziomie 131KM i zapewnia przyspieszenie do 100km/h w ciągu 10,3 sekundy. W takim przypadku "hybryda" silnika benzynowego i instalacji LPG wydaje się być mało uzasadniona. 

Uczestnicy Moto-Show mieli też okazję do zapoznania się z bardziej "tradycyjną" ofertą lokalnych firm z branży motoryzacyjnej oraz dilerów samochodowych. Na parkingu przed galerią Ferio zaparkowały popularne modele Toyot, Opli, Renault, Mitsubishi oraz Hyundaia. Ford pokazał najnowszą generację popularnego Focusa, wyposażonego dodatkowo w system automatycznego parkowania. Dynamiczna prezentacja tego urządzenia na chwilę wprowadziła zebranych kibiców w stan grozy, kiedy testowe auto dość niebezpiecznie zbliżyło się tylnym zderzakiem do zaparkowanego obok samochodu. Oba pojazdy dzieliła odległość dosłownie kilku centymetrów. Focusem kierował komputer i mimo, że wszystko wyglądało groźnie, elektroniczny system wiedział "co robi". Podczas niedzielnej odsłony Moto Show każdy kierowca mógł osobiście sprawdzić, ile "koni" pod maską ma jego "bolid". Mobilna hamownia, która zawitał aż z Torunia, pracowała niemal non-stop. Było więc coś "moto" i było też "show".  

Galeria fot. Michał Jasiński