Według Sambora Domolewskiego, który na co dzień zajmuje się profesjonalnym przygotowywaniem samochodów terenowych do ciężkich przepraw, Toyota Hilux w pełni spełnia definicję samochodu terenowego. Ma ramę, napęd 4x4, reduktor oraz porządne zawieszenie. Pod maskę nowego Hilux trafił znany z Land Cruisera 120 3.0-litrowy silnik diesla. To dobra wiadomość, bowiem poprzednie modele nie miały się czym chwalić.

Dla osób ceniących sobie komfort, można zamówić wersję ze skrzynią automatyczną. Wbrew pozorom to rozwiązanie sprawdza się doskonale zarówno na szosie jak również podczas cięższych przepraw przez piaszczyste wzniesienia.

Sambor Domolewski prowadził szkolenia m.in.: na Toyotach i Nissanach dla toruńskich pracowników Geofizyki.

- Toyota Hilux to dobra i sprawdzona konstrukcja - ocenia Sambor. - Znana ze swojej prostej i niezawodnej budowy, potrafi dzielnie sobie radzić w terenie. Oczywiście do rajdów terenowych ten samochód nie jest gotowy, ale kto tak naprawdę kupuje go po to, aby ścigać się po dach w błocie - dodaje Sambor.

Toyota Hilux najczęściej wybierana jest przez rolników, firmy budowlane czy farmerów. Świetnie sprawdza się w roli samochodu "pociągowego" - dołączenie nawet 2-osiowej przyczepy o dużych ładowniościach, nie robi na nim wielkiego wrażenia. W kwestii zawieszenia konstruktorzy zapomnieli chyba o komforcie. Auto jest bardzo sztywne, co idealnie sprawdza się w terenie, jednak na normalnych drogach zapewnia pasażerom mocną dawkę wstrząsów. Skoro jednak pod maskę trafił mocniejszy i cięższy diesel, zwiększono rozmiar kół oraz ładowność, te zmiany były niezbędne.

- Szkoda, że przy projektowaniu wnętrza, styliści nie popatrzyli na Mitsubishi L-200 - ze smutkiem wyznaje toruński szkoleniowiec jazdy samochodami terenowymi. - Z pewnością to w Hiluxie jest trwałe, ale zbyt smutne.

Pamiętajmy jednak, że pickup nie jest stworzony do codziennej jazdy po bezdrożach. To auto, które idealnie nadaje się do jazdy po polach, drogach gruntowych czy niewielkich wzniesieniach.

Galeria fot. Michał Jasiński