Na początku była "rewelka"
21. Rajd Rzeszowski miał dla Huberta Ptaszka bardzo różne oblicza. Zaczęło się od prowadzenia po prologu w Pucharze Fiesty. Potem był rów i uszkodzenie silnika. Mimo tego torunianin dobrze wspomina start na Podkarpaciu.
Lokalizacja zawodów: Rzeszów, podkarpackie
Początek 4. rundy Platinum Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski zawodnik Automobilklubu Toruńskiego miał doprawdy znakomity. Po czwartkowym prologu załoga Hubert Ptaszek/Bartłomiej Boba prowadziła w klasie 6. i markowej klasyfikacji w ramach Castrol Edge Fiesta Trophy. 19-letni kierowca Forda po pierwszym odcinku specjalnym zajmował wysokie, bo 21. miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu. Wynik tym bardziej wart odnotowania, że zawody na Podkarpaciu były jednocześnie kolejnymi rundami mistrzostw Słowacji i Pucharu FIA Strefy Europy Centralnej. Na starcie stanęło więc grono Słowaków i rajdowców z innych krajów. Nie zabrakło aut topowych klas, czyli WRC i S2000 - dużo mocniejszych i bardziej zaawansowanych technologicznie od Fiest R2.
- Początek faktycznie mieliśmy wyśmienity - mówi Hubert Ptaszek - Prawdę mówiąc wynik trochę nas zaskoczył, bo nie spodziewaliśmy się pierwszego miejsca w klasie i Pucharze Fiesty. Trasa prologu bardzo nam podpasowała. Jechało się świetnie.
Stare polskie przysłowie mówi, że miłe bywają złego początki. W przypadku Huberta Ptaszka i jego tegorocznego startu na Podkarpaciu okazało się ono w pełni prawdziwe. Nastoletni torunianin całkiem nieźle radził sobie na odcinkach pierwszej piątkowej pętli. Niestety, na OS4 Lubenia załoga Ptaszek-Boba wylądowała w rowie. Ford Fiesta tak niefortunnie "położył się" na boku, że z silnika wyciekła większość oleju. Po wydostaniu się z pułapki, zawodnik Karo BHZ Racing dotarł do mety tego OS-u. Chwilę później torunianin i krakowianin wycofali się z dalszej rywalizacji w tym dniu.
Dzięki systemowi SupeRally postanowili kontynuować jazdę w sobotę. Serwis przystąpił do szybkiej reanimacji Fiesty. W sobotni poranek wydawało się, że auto w pełni nadaje się do dalszej walki. Wcześniejsze uszkodzenia sprawiły jednak, że już kilkadziesiąt metrów za metą drugiego odcinka Ford odmówił dalszej jazdy.
- Po prostu padł motor - stwierdza Hubert Ptaszek. - Cóż, takie rzeczy na rajdach się zdarzają. Dla mnie to pierwsza tego typu sytuacja. Trochę szkoda tych straconych kilometrów, dalszej nauki, ale i tak start w Rzeszowskim będę miło wspominał. To naprawdę fajna impreza. Bardzo podobają mi się tamtejsze odcinki. Są dosyć szybkie, ale jednocześnie i techniczne. Asfalt jak na polskie warunki jest w całkiem dobrej kondycji. Już nie mogę się doczekać przyszłorocznej edycji. Bardzo mnie cieszy wynik osiągnięty na prologu. Gdyby piątek udało się ukończyć bez większych przygód, to była nawet szansa na trzecie miejsce w Castrol Edge Fiesta Trophy na koniec tego dnia. Wszystko z powodu "rolek" kilku dobrych zawodników. W tej chwili takie dywagacje nie mają jednak chyba już większego sensu. Trzeba pomału zacząć myśleć o kolejnym starcie.
Najbliższą odsłoną rajdowych mistrzostw Polski będzie słowacki Rajd Koszyc. W ramach tych zawodów nie zaplanowano jednak kolejnej rundy Pucharu Fiesty. Dlatego Huberta Ptaszka i kilku innych kierowców ścigających się Fordami na Słowacji raczej nie będzie. Priorytetem w tej sytuacji są dla nich przygotowania do odbywającego się pod koniec września 69. Rajdu Polski. Niewykluczone, że na starcie tej największej imprezy rajdowej w naszym kraju stanie też tata Huberta - Jacek Ptaszek.
Foto: Maciej Niechwiadowicz
Karambole pokrzyżowały plany
Toruń miastem... motosportu!
Oby podtrzymać dobrą passę
Rajdowe MŚ: Hubert i Kamil na pudle w Walii!!!
Mistrzostwa nabierają tempa
O podium walczył do końca
Rajd pod znakiem pecha
Sezon mistrzostw czas zacząć!
Udany debiut w mistrzostwach Europy
Taniec na lodzie
Pojadą po raz ostatni
Szkoła na rajdzie, matura po rajdzie
Subaru Poland Rally Team gotowy na Rajd Rzeszowski
Prędkość była OK, tylko zakręt za ciasny
Przerwa w mistrzostwach dobiegła końca