JazdaMiejska.pl | moto magazyn

Nie taki VAT straszny...

Data publikacji: 2010-01-22

Podatek od towarów i usług, póki co, nie objął kursów na prawo jazdy. Mimo groźby podwyżki cen nie było szturmu chętnych na ośrodki szkolenia kierowców.

Przypomnijmy, jesienią media w całej Polsce szumnie informowały o rzekomym pomyśle ministerialnym, zakładającym objęcie kursów na prawo jazdy 22-procentową stawką podatku VAT. Miało to w dalszej konsekwencji spowodować wzrost cen kursów. Przykładowo, na najpopularniejszą kategorię B mogłyby one przez to zdrożeć o około 200-300 złotych. Pomysł miał wejść w życie wraz początkiem tego roku. Dlatego wielu ekspertów spodziewało się prawdziwego oblężenia szkół jazdy. Szturmu chętnych jednak nie było.

- Bez względu na to co podaje się w mediach przy pomocy statystyk, mamy jednak do czynienia z kryzysem finansowym - przekonuje Mirosław Grudziński, właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców "Gruda" w Toruniu. - Sytuacja materialna wielu rodzin w ciągu ostatniego roku znacznie się pogorszyła. My w szkołach widzimy, jak ludzie ostrożnie podchodzą do wydawania pieniędzy, niektórzy liczą niemal każdą złotówkę. Dwa lata temu tego tak nie było widać.

W podobnym tonie wypowiadają się inni właściciele szkół jazdy, z którymi rozmawialiśmy.
- Fakt, ludzie po prostu nie mają pieniędzy - stwierdza Andrzej Roszkowski ze szkoły "Pro-Auto", prowadzącej kursy w kilku miastach naszego regionu. - Dodatkowo, przyszło nam zmierzyć się z niżem demograficznym, a trzeba pamiętać, że ośrodków szkolenia w ostatnim czasie znacząco przybyło.

Biedny i tak nie przyjdzie

Zdaniem właścicieli szkół jazdy szturmu chętnych na kursy nie było także dlatego, że potencjalni zainteresowani po prostu nie uwierzyli w medialne doniesienia o podatku VAT. Okazuje się, że prawdopodobnie od kwietnia objęte nim będą jedynie największe ośrodki, osiągające bardzo wysokie obroty.
- Informacja o objęciu wszystkich kursów VAT-em być może została puszczona w obieg tylko po to, żeby wystraszyć ludzi, a tym samym ściągnąć ich pod koniec roku na kursy - mówi Bogusław Trochim z OSK "Auto-Speed", który podatkowe rewelacje również potraktował jako zwykłą plotkę. - Ten pomysł chyba najzwyczajniej komuś się nie udał. Ja zauważyłem jedynie minimalne drgnięcie. Generalnie jest tak, że ci co chcą zrobić "prawko", to i tak je robią. Jak ktoś nie ma pieniędzy, to te 200 czy 300 złotych różnicy i tak nie ma dla niego większego znaczenia. Taki człowiek w tej chwili i tak nie przyjdzie. Będzie czekał, żeby najpierw poprawiło mu się finansowo.

Być może coś się ruszy przed wejściem w życie nowej ustawy o kierujących pojazdami. Stanie się to prawdopodobnie za kilka miesięcy. Spadek ilości kursantów spowodował, że ośrodki szkolenia kierowców zaczęły bardzo intensywnie walczyć o nowych klientów. Głównymi argumentami w tej walce stały się przede wszystkim jakość szkoleń, ich intensywność, cena kursów, formy płatności i pozaprogramowe dodatki.
- Nasi instruktorzy mają kilkuletni staż pracy z kandydatami na kierowców - podkreśla Artur Wonorski z Wyższej Szkoły Jazdy. - Przez lata swojej pracy nabyli sporo cennych doświadczeń w pracy z różnymi charakterami kursantów, ich możliwościami percepcyjnymi oraz szybkością szkolenia. Dzięki temu są w stanie znaleźć złoty środek w pracy z kursantami. Ponadto, sami również starają się zwiększać swoje umiejętności, m.in. poprzez udział w szkoleniach organizowanych w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego dla instruktorów nauki jazdy.

Szkolenie teoretyczne trwa siedem, osiem dni, dzięki czemu kursant szybko rozpoczyna szkolenie praktyczne. Kwota kursu może zostać rozłożona na raty. Do dnia rozpoczęcia kursu trzeba zapłacić co najmniej 300 zł, natomiast kolejne raty można spłacać po zakończeniu "teorii". Działa to na zasadzie: "ile kursant wpłaci, tyle jeździ". Wpłacając kolejne raty, wyjeżdża kolejne godziny.

Zmęczyć, żeby nauczyć

W OSK "Auto-Speed" mówią wprost, że jednym z głównych atutów szkoły ma być to, że niemal... maltretują kursantów.
- Chcemy po prostu nauczyć ludzi jeździć, stąd ta intensywność i moja drobiazgowość - stwierdza Bogusław Trochim. - Ja staram się traktować to jak misję. Nie chodzi tylko o to, by jakoś zdali egzamin, ale by ogólnie jak najlepiej przygotować ludzi do poruszania się po drogach. Jeśli wspólnie z kursantem dobrze wykonamy swoją robotę, solidnie przepracujemy godziny szkolenia, to egzamin powinien być już tylko formalnością. Zawsze podkreślam kandydatom na kierowców, że egzamin będą zdawali także każdego dnia, kiedy tylko wyjadą na drogę. Podstawą jest teoria. Bez jej znajomości, bez rozumienia przepisów, nie ma co wyjeżdżać na ulice. Czasami kursanci trochę niecierpliwią się, gdy przeciągam planowane godziny wykładów, ale ja to robię tylko dla ich dobra. Często zwracam im uwagę na nawet drobne potknięcia za kierownicą. Jeśli zaczną dostrzegać swoje błędy i wspólnie postaramy się ich pozbyć, to łatwiej im będzie zdać egzamin, a w przyszłości bezpieczniej poruszać się po drogach.

Mirosław Grudiński mówi, że jemu łatwiej niż wielu innym funkcjonować w czasach kryzysu, gdyż szkoła obecna jest na rynku od wielu lat.
- Podstawą musi być jednak jakość kształcenia - podkreśla właściciel OSK "Gruda". - Ludzi nie można oszukiwać. Prestiż na pewno łatwiej zdobyć ośrodkom z wieloletnimi tradycjami, ale bez wysokiego poziomu szkolenia po prostu nie da się tego osiągnąć. Zadowolony kursant to priorytet. Trzeba pamiętać, że na dłuższą metę opinie przekazywane z ust do ust są najlepszą formą marketingu.

W walce o klienta coraz ważniejsza staje się lokalizacja szkoły, baza lokalowa i jej wyposażenie. Bogusław Trochim z OSK "Auto-Speeed" zainwestował w sale po szkole językowej na ul. Św. Jozefa w Toruniu, bardzo fachowo przystosowane do prowadzenia zajęć dydaktycznych. Ośrodki szkolenia coraz częściej sięgają po najnowsze zdobycze techniki multimedialnej, które mają usprawnić proces uczenia.
Podstawą stają się też szerokie zestawy gratisowych materiałów trafiające w ręce kandydatów na kierowców. Takie "pakiety kursanta" zawierają np.: przepisy ruchu drogowego, książkę z testami, a nierzadko także publikacje dotyczące pierwszej pomocy i wpływu alkoholu na zdolność prowadzenia pojazdów. Wszystkie szkoły, z którymi rozmawialiśmy korzystają z instruktorów programu profilaktycznego "Wozisz Życie", poświęconego kwestiom bezpieczeństwa ruchu drogowego, a zwłaszcza skutkom poruszania się po drogach pod wpływem alkoholu.

Tak dużo za niedużą kasę

Ośrodki zabiegają o kursantów też ofertami cenowymi. Za standardowy kurs na kategorię B (bez dodatkowych godzin jazdy) przeciętnie w naszym regionie trzeba zapłacić od 1100 do 1400 złotych. W przypadku wszystkich szkół, z którymi rozmawialiśmy przy pisaniu tego artykułu, te ceny są bardzo zbliżone. Za szkolenia w Toruniu Wyższa Szkoła Jazdy "kasuje" 1100 złotych, OSK "Auto-Speed" - 1150 (1100 dla uczniów i studentów), "Gruda" - 1200 (1100 dla osób uczących się). Trochę wyższe ceny obowiązują w mniejszych miastach regionu, zwłaszcza tych dość mocno oddalonych od ośrodków egzaminowania kierowców. Przykładowo, kursy szkoły "Pro-Auto" w Wąbrzeźnie i Jabłonowie Pomorskim kosztują 1300 złotych.

Autor: Tomasz Niejadlik

Komentarz do artykułu
Brak komentarzy.
SZUKAJ W SERWISIE!
Copyright © Fabryka Dobrych Pomysłów, 2009 - 2012r. O nas | Polityka prywatności | Reklama | Katalog firm Nasze strony: Modelmania | OtoModel | Magazyn RC AUTA