
Emocje pod kontrolą
Do rasowej rajdówki czy sportowego samochodu z pazurem trochę jej brakuje, ale jako zabawka w zastępstwie gokarta spisuje się idealnie. Dwaj panowie, na co dzień prowadzący szkoły jazdy, sprawdzili możliwości Toyoty GT86 na toruńskim torze rallycrossowym.
Nie będzie to jeszcze redakcyjny test najnowszego, sportowego dziecka Toyoty - modelu GT86 - a krótki sprawdzian możliwości i charakteru japońskiego bolidu dokonany przez dwóch, nieprzypadkowo wybranych, właścicieli toruńskich szkół jazdy. Jeden z nich w swojej karierze zaliczył kilka udanych występów w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski, a dzisiaj wykorzystuje zdobyte doświadczenie i rajdową pasję w pracy z kursantami. Drugi z testerów na co dzień porusza się sportową limuzyną z Bawarii, testuje superszybkie modele BMW i prowadzi jeden z największych ośrodków szkoleniowych w Toruniu. I choć na co dzień są dla siebie konkurencją, to we wtorkowe, jesienne popołudnie spotkali się na torze MotoPark, aby wspólnie przetestować i podzielić się swoimi wrażeniami z przejażdżki Toyotą GT86.
- Toyota w końcu wprowadziła do swojej oferty sportowy model. No, może nie do końca sportowy, ale przynajmniej nie stworzony jako samochód służbowy, czy dla starszego pana - ocenia Sebastian Wesołowski ze Szkoły Rajder. - Ja pamiętam jeszcze takie auta jak Celica GT-Four czy Supra. Niestety, GT86 nie zbliża się do nich pod kątem sportowym, jest raczej zabawką, która daje sporo frajdy z jazdy.
W ocenie toruńskiego kierowcy rajdowego, Toyota GT86 bardziej przypomina jazdę gokartem niż sportowym samochodem.
- Auto testowałem w trzech trybach czułości systemów odpowiedzialnych za trakcję - kontynuuje ocenę szef "Rajdera". - Na początek zalecam niewyłączanie żadnego z nich. Choć nie poczujemy sportowej adrenaliny, to jednak auto będzie naprawiało błędy, których jeszcze nie popełniliśmy. Zabawa zaczyna się dopiero, gdy nie pozwolimy elektronice na zbyt sporą ingerencję w nasze poczynania za kółkiem. Jest szybko, dynamicznie i w końcu czujemy frajdę z jazdy. Cały czas mamy jeszcze jednak ten komfort, iż w sytuacji ekstremalnej włączy się system, który naprawi nasz błąd.
Kto jest pewien swoich umiejętności i okiełzna 200-konnego Boxera, może wyłączyć wszystkie dobrodziejstwa XXI wieku i poczuć się jak Michael Schumacher na torze... kartingowym. Toyota staje się wtedy zadziorna i brutalna. W zakrętach prowadzi się jak przyklejona i cały czas możemy przewidzieć co zrobi. W dolnej partii obrotów silnikowi brakuje jednak mocy, co nie pozwala na płynną i ekstremalną jazdę, zwłaszcza w kontrolowanym poślizgu (Toyota GT86 posiada napęd na tylne koła).
- Toruński tor bardzo dobrze pozwala poznać charakterystykę auta i jego zachowanie w szybkich zakrętach. W Toyocie GT86 daje się wyczuć dość silną tendencję do podsterowności. Mimo to auto w zakrętach prowadzi się kapitalnie. Jest jak nieokiełznany źrebak. Wymaga jednak od nas sporych umiejętności, bowiem pamiętajmy, że właśnie wyłączyliśmy wszystkie czujniki i systemy bezpieczeństwa - dodaje toruński rajdowiec.
Pod sporym wrażeniem możliwości sportowej Toyoty był również drugi z naszych uczestników testu - Marcin Marks. Na co dzień kierowca mocnego BMW 328i od razu polubił w Toyocie... tylny napęd.
- Moim zdaniem sportowy samochód musi mieć napęd na tylne koła. Takie są prawa fizyki. Auto przy ruszaniu mocniej dociska tylną oś, dzięki czemu dostajemy większą siłę pozwalającą dynamicznie ruszyć z miejsca. Jeśli sportowy samochód ma napęd na przednią oś, to dla mnie nie powinien nazywać się sportowym - ocenia Marks.
Właściciel Centrum Szkolenia MAJER podkreśla również bardzo dobre wyważenie auta, co pozwala na szybką i bezpieczną jazdę w zakrętach. Potwierdza również opinię poprzednika o bardzo dobrym zawieszeniu GT86, które klei małą Toyotę do asfaltu.
- Podoba mi się również praca silnika. Brakuje tutaj turbiny, ale dźwięk Boxera trzymany na wysokich obrotach zdecydowanie to rekompensuje - dodaje Marcin Marks.
Obaj panowie nie kryli też pochlebnych opinii na temat stylistyki Toyoty GT86. Marcin Marks przyrównał sportową Toyotę do Nissana GT-R, zaś Sebastianowi Wesołowskiemu bardzo spodobało się wnętrze, w którym czuł się jak za kierownicą rasowej rajdówki.
Na koniec tego niecodziennego testu odbył się równie niecodzienny wyścig na 200 metrów. Na starcie pojawiły się dwa auta, nie mające jednak nic wspólnego z prezentowaną Toyotą GT86. No może poza BMW - też miało napęd na tylne koła i automatyczną skrzynię biegów. Nasi testerzy sprawdzili na prostej startowej swoje własne maszyny - Saaba 93 2.8 Turbo z napędem 4x4 oraz BMW 328i Sport. Pierwszy bieg był bardzo wyrównany, później jednak kierowca białej "beemki" wczuł się w klimat i nie pozwolił się już wyprzedzić szwedzkiej limuzynie. Praca automatycznej skrzyni biegów w BMW jest niezwykle szybka i precyzyjna. Kluczem do sukcesu była też mniejsza masa auta, która wykorzystując napęd na tył pozwalała szybciej wystartować niemieckiemu kompaktowi. Taki zestaw robi różnicę.