Ostre upalanie na toruńskiej patelni
Kilkusetkonne silniki, tony utylizowanego ogumienia i dziesiątki facetów co chwila puszczających kierownice w zakrętach. Po kilkuletniej przerwie zawody driftowe zagościły w naszym regionie.
Na toruńskim torze Coloseum Motosport w miniony weekend odbyła się druga tegoroczna runda cieszącego się dużą popularnością zarówno wśród kibiców, jak i zawodników cyklu Drift Open. Do rywalizacji przystąpiło aż 48. zawodników, wśród których znalazło się kilku czołowych polskich drifterów. Do Torunia przyjechał m.in. Przemysław Jańczak, trzykrotny mistrz Polski w tej dyscyplinie. Pojawił się też znany motocyklista Jakub Przygoński, wicemistrz świata FIM w klasie powyżej 450 ccm w rajdach terenowych, reprezentujący wraz z Krzysztofem Hołowczycem, Jackiem Czachorem i Markiem Dąbrowskim barwy Orlen Teamu. Dwukrotny uczestnik legendarnego Rajdu Dakar poza dwoma kółkami, pokochał też cztery, zwłaszcza te, które ślizgają się po asfalcie. Od 2008 roku uczestniczy w zawodach najbardziej prestiżowej w naszym kraju Super Drift Series.
Na tor w sobotnie popołudnie wyjechały BMW, Nissany i Mercedesy. Wśród startujących znaleźli się też zawodnicy z naszego regionu. Pecha już na samym początku miał Mateusz z Wąbrzeźna, w którego Mercedesie 190 uszkodzeniu uległ korbowód. Szkoda, bo podczas sesji treningowej wąbrzeźnian zaczynał prezentować się na torze naprawdę przyzwoicie. Niefart z kolei długo tym razem opuszczał Maksymiliana Grabowskiego. Torunianin zakwalifikował się do TOP 16. Tuż po rozpoczęciu przejazdów o czołową ósemkę, z jego BMW zaczęło cieknąć paliwo. Wyciek na szczęście udało się zatamować, jednak podczas decydującego przejazdu otworzył mu się... bagażnik. W tym momencie Grabowski zaliczył spina, jego beemka po wyjściu z łuku obróciła się wokół własnej osi.
Do bardzo zaciętej konfrontacji, w której decydowały dogrywki, doszło pomiędzy wspominanym Przygońskim (Nissan S14a 200SX), a późniejszym półfinalistą Marcinem Skwierzyńskim z PUZ Drift Teamu. Z tego pojedynku zwycięsko wyszedł kierowca BMW E46 M3, w środowisku driftowym nazywany też Małpą.
Jeszcze większą ilość niezwykle zażartych pojedynków kibice obejrzeli podczas TOP 8. Znowu porządnie musiał napocić się Skwierzyński, który wygrał z kolejnym kierowcą Nissana, Adrianem Pelcem. Rozstrzygnięcie ponownie zapadło w dogrywce. To zwycięstwo zadecydowało też o końcowym triumfie "Małpy" w klasyfikacji końcowej zawodów Pucharu Polski, driftowej drugiej ligi, które odbywały się przy okazji ProfiAuto Drift Open. Pelc zajął w tym zestawieniu trzecie miejsce. Drugi wśród uczestników pucharu był Michał Klasa (Nissan S14a).
Podczas walki o czołową czwórkę w bandę uderzył jeden z faworytów do podium Marcin Mospinek (PUZ Drift Team). W ten sposób półfinałach znaleźli się wspominani już Skwierzyński i Jańczak, oraz Szymon Budzyński i Mateusz Włodarczyk. W tym momencie driftowa gorączka sięgnęła zenitu w przenośni i dosłownie. Zawodnicy dysponujący potężną mocą silników, wykorzystujący technikę power over w widowiskowy sposób smażyli opony na asfalcie. Tor w tym momencie przypominał prawdziwą, wielką patelnię. Jego nawierzchnia była rozgrzana do przeszło 50 stopni Celsjusza. Topił się też sam asfalt. Temperatura powietrza mierzona w cieniu przekraczała 30 kresek.
Tym razem widowiskowo jeżdżącemu Skwierczyńskiemu zabrakło szczęścia, a w zasadzie nie tyle szczęścia, co odrobiny zimnej krwi. "Małpa" chyba nie do końca wytrzymał presję. Najpierw wyspinował już podczas przejazdu rozgrzewkowego. Potem dokładnie to samo uczynił podczas przejazdu punktowanego. W drugiej oficjalnej próbie Mateusz Włodarczyk mógł więc pojechać na sporym luzie. Musiałby popełnić jakiś kardynalny błąd, żeby nie awansować do ścisłego finału.
"Włodar" szansy nie zawalił. W walce o zwycięstwo w toruńskiej rundzie ProfiAuto Drift Open spotkał się z utytułowanym Przemysławem Jańczakiem. Dopiero dwie dogrywki przyniosły rozstrzygnięcie. Zagraniczny zespół sędziowski uznał minimalne zwycięstwo Włodarczyka.
Chwilę wcześniej w "małym finale" rywalizowali Marcin Skwierczyński i Szymon Budzyński. Wygrał ten drugi, dzięki czemu w generalnej klasyfikacji zawodów zajął trzecie miejsce. W ten sposób na wszystkich stopniach podium stanęli kierowcy DriftTube Team. Do tego zespołu należy też wspominany torunianin, Maksymilian Grabowski.
Majówka z dawką adrenaliny
Drift Magazyn ma już roczek
Finał SSSuper Drift Cup w Toruniu
Pełnym bokiem na papierze i w sieci
Jazda bokiem po wejściówki
Transitem po orkiestrowe serduszko
Nissan na Motor Show Poznań 2015
Nissan wraca do segmentu C
Nowa dawka emocji
Nissan X-Trail atakuje
Nowy Nissan Juke Nismo RS: ekstremalne emocje w standardzie
Nissan na Salonie Samochodowym w Genewie 2014
BMW żegna sezon
Nowe BMW X3
Nowe BMW serii 4 Gran Coupe
Biznesmeni wybrali BMW 5
Deszczowy Happy End
.Miejski Kingsize
Nissan Juke.Nissan Juke w zbliżeniu
.Nowe szaty króla z Bawarii
Ulubione auta używane Polaków
Wiatr we włosach nie tylko dla najbogatszych
Oni naprawdę są "crazy"
Odrzutowe wspomnienia z wakacji
Toruń tylnymi kołami pędzony...
Piknikowo, lecz pod znakiem BMW
Na przekór złej pogodzie
Od Syrenki po domy na kółkach
BMW odkrywa nowego GS-a
Piotr Kozłowski wygrywa na Jastrzębiu
Drifterzy znów odlecą na Jastrzębiu
Odlecieli na Jastrzębiu
Uwaga, Jastrząb atakuje!
Toruńskie deja vu
Drifterzy trenowali w Toruniu
Przygoda, jakiej jeszcze nie było
Zwyciężył dla córki
Rusza kolejny sezon cyklu AB CUP i FEDERAL BMW-Challenge
Do Torunia wraca wielkie ściganie
Kwalifikacje przerwane, wyścig wygrywa Rockenfeller
Konopka przed Piątkiem i Grabowskim