Lokalizacja zawodów: Toruń, kujawsko-pomorskie

Na początku ubiegłorocznego sezonu Oskar Lubieński, reprezentant Automobilklubu Toruńskiego, wykazywał doprawdy znakomitą formę. Planował powalczyć o ambitne cele w takich cyklach jak Mini-Max czy PPAiK. Niestety, pasmo kłopotów, które go spotykały, sprawiło, że przedsezonowe plany było trzeba jednak mocno zweryfikować. Oskar złamał nogę, potem pojawiły się problemy natury rodzinnej. W końcu wszystko dobrze się poukładało i zawodnik z powiatu golubskiego w minioną niedzielę nareszcie mógł skoncentrować się na ściganiu.

- Jest już OK - mówi z uśmiechem. - Wszystko w porządku.

Słowa Lubieńskiego znalazły potwierdzenie na próbach sportowych pierwszej rundy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Torunia 2012. Kierowca czerwonego Civica jeździł bardzo pewnie, niemal bezbłędnie. Jedynie na przedostatnim odcinku popełnił nieduży błąd, który sprawił, że walczący o zwycięstwo Dariusz Topolewski odrobił do niego kilka sekund. Lider nie dał sobie jednak wydrzeć wygranej. Tym samym historyczny, pierwszy triumf załogi Lubieński-Kuraśkiewicz w generalce zawodów cyklu RSMT stał się faktem.

Przed rozpoczęciem rywalizacji jednak to nie Oskar i Łukasz byli głównymi faworytami do zwycięstwa. Na starcie zabrakło kilku bardzo mocnych rywali, którzy w ostatnich latach z sukcesami walczyli o tytuły w mistrzostwach Torunia. Nie zabrakło jednak aktualnego mistrza - Mirosława Witkowskiego. Kierowca niezwykle mocnego Mitsubishi Lancera Evo IX w tym sezonie tytułu broni już po raz drugi z rzędu. 11. marca na Poligonie pojawił się w podwójnej roli, bowiem należąca do niego firma Blachocar była tytularnym sponsorem inauguracyjnej rundy Mini-Max 2012.

Witkowski wydawał się być pewnym kandydatem do zwycięstwa. Wielki pech wyeliminował czempiona z walki jeszcze przed zawodami, w trakcie jazd próbnych. Awaria półosi napędowej sprawiła, że czteronapędowy potwór spod znaku trzech diamentów w ogóle nie stanął tego dnia na starcie.

- Cóż w takiej sytuacji można powiedzieć - stwierdził zawodnik AT. - Po prostu jestem załamany. Tyle czasu po grudniowym wypadku odbudowywałem samochód... Wydawało się, że wszystko jest w najlepszym porządku. Czuliśmy się znakomicie przygotowani, duże pieniądze zainwestowałem w topowe opony. Chcieliśmy po raz kolejny powalczyć o zwycięstwo, a tu coś takiego...

Oskar Lubieński wykorzystał daną mu przez los szansę. Jego wygrana tego dnia była podwójna, a wręcz potrójna. Klubowy kolega Witkowskiego nie tylko triumfował w klasie 2. (do 1600ccm) i generalce pierwszej tegorocznej rundy RSMT, ale także objął prowadzenie w SuperPucharze Prezesa Automobilklubu Toruńskiego. To zupełnie nowa klasyfikacja przeznaczona wyłącznie dla reprezentantów AK z Torunia. Ta wewnętrzna rywalizacja będzie odbywała się w ramach aż dziesięciu imprez samochodowych organizowanych przez stowarzyszenie. Pierwszą z nich był właśnie Blachocar Rally Cup 2012.

Już po inauguracji sezonu na torze Poligon widać, że załoga Lubieński-Kuraśkiewicz będzie poważnie aspirowała do zwycięstwa w SuperPucharze, tym bardziej, że obaj zawodnicy zapowiadają dużą regularność startów w tym sezonie.

- O ile tym razem nie wydarzą się jakieś niespodziewane rzeczy, to powinniśmy pojawiać się nie tylko w Mini-Maksach, ale też w kolejnych rundach Mistrzostw Okręgu. Chcemy również powalczyć w Pucharze Polski Automobilklubów i Klubów PZM.

Oskar Lubieński nieśmiało wspomina o jeszcze ambitniejszych celach. Mówi, że pomału zaczynają mu się marzyć starty w Rajdowym Pucharze Polski.

Takich górnolotnych zamierzeń nie ma w tej chwili Tomasz Andrzejewski. Włocławski Mistrz Kierownicy z lat 2009, 2010 i 2011 ubiegły sezon, podobnie zresztą jak Lubieński, miał mocno pod kreską. Również jemu marzyły się starty w RPP, czyli na zapleczu rajdowej ekstraklasy. Niestety, po sprzedaży wysłużonej Fiesty XR2i, mimo intensywnych poszukiwań sponsorów, zabrakło funduszy na nowocześniejszy, bardziej rozwojowy sprzęt. W minionym roku zawodnik automobilklubu z Włocławka głównie kibicował kolegom. Apele medialne (m.in. na stronach naszego portalu) i determinacja zawodnika w końcu przyniosły pewien sukces. Udało się znaleźć auto (Honda Civic), którym na zasadzie użyczenia Andrzejewski w końcu mógł wystartować w zawodach.

- Bardzo się cieszę - podkreśla włocławianin. - Jak ma się benzynę w żyłach, to trudno uciec od ścigania. To jest tak silne, że robi się wszystko, aby powrócić do tej niesamowitej pasji.

Pierwsza odsłona cyklu Mini-Max 2012 była niewątpliwie rundą spektakularnych powrotów. Poza Lubieńskim i Andrzejewskim kibicom z dobrej strony przypomniał się weteran Georges Achard. Pochodzący z Francji reprezentant Automobilklubu Toruńskiego miał roczny rozbrat z rajdami. Charakterystyczny Peugeot 205 zanim po tak długiej przerwie wystartował na Poligonie, wcześniej pojawił się na oficjalnym treningu połączonym ze spotkaniem integracyjnym, które odbyło się w MotoParku dwa tygodnie temu. Doświadczony zawodnik już na Bielańskiej udowodnił młodszym rywalom, że nie zapominał jak się jeździ. Na asfaltowym torze pokazał naprawdę dobre tempo (w treningowej czasówce uzyskał trzeci wynik w gronie szesnastu zawodników), które potwierdził na betonowych alejach Poligonu. Pierwszą rundę tegorocznych Mini-Maksów zakończył na podium w mocno obsadzonej klasie 2., w której startował choćby wspominany Oskar Lubieński i kolejny weteran regionalnych tras - Andrzej Pietrzak.

Trening na MotoParku w przypadku kilku zawodników okazał się prawdziwą wyrocznią sportowej formy. Dwa tygodnie temu szybką i techniczną jazdę na obiektach w pobliżu toruńskiego lotniska prezentował Mateusz Siłakowski. Chełmżanin bardzo dobrą dyspozycję zgodnie z naszymi potreningowymi przewidywaniami, podobnie zresztą jak Achard, zademonstrował też w trakcie inauguracyjnej rundy mistrzostw Torunia. W imprezie sponsorowanej przez Blachocar wygrał w swojej klasie (1.) i jednocześnie triumfował w pierwszej odsłonie nowego cyklu, odbywającego się przy okazji RSMT, a mianowicie Automobile Torino Cup. Jest to markowa rywalizacja kierowców Fiatów o pojemnościach silników nie przekraczających 1250ccm.

Zadanie Siłakowskiemu ułatwił nieco jego kolega i jednocześnie rywal z rajdowych tras - Szymon Świątkowski, który wydaje się być głównym kontrkandydatem do zwycięstwa w cyklu sponsorowanym przez sieć Automobile Torino. Popularny "Święty" co prawda pojawił się na obiekcie przy ul. Andersa, ale z powodów technicznych nie przystąpił do rywalizacji. Szyki "Matiemu" w trakcie inauguracji pucharu Fiata starało się jeszcze pokomplikować dwóch zawodników Automobilklubu Wielkopolski. Maciej i Mariusz Szkudlarkowie (także Seicento Sporting) mimo dobrej jazdy okazali się jednak ostatecznie nieco wolniejsi od zawodnika Automobilklubu Toruńskiego. Kolejne miejsca w tej klasyfikacji zajęli Adam Obidowski i Janusz Makowski (obaj Cinquecento 900).

ZOBACZ FILM Z I RUNDY MINI-MAX BLACHOCAR RALLY CUP 2012 - autor. Śvięty

W pozostałych dwóch klasach triumfowali bydgoszczanie - Dariusz Topolewski (3. - Opel Astra GSi) i Dawid Struensee (BMW E36 2.8). Obaj też w takiej właśnie kolejności uzupełnili podium klasyfikacji generalnej Blachocar Rally Cup. Co ciekawe, miejsca 2-8. w generalce (z wyjątkiem 6. - Przemysław Jędras, Automobilklub Orski) zajęli właśnie reprezentanci bydgoskich stowarzyszeń. Największym pechowcem w tym gronie był niewątpliwie Michał Głogowski (Astra GSi). To kolejny z zawodników, którzy wyborną formę z treningu w MotoParku potwierdzili na także Poligonie. Niestety, okazało się to jeszcze ciut za mało do dużego sukcesu w klasyfikacji generalnej. Zawodnik klubu z Gościeradza w tym zestawieniu był ostatecznie czwarty, przegrywając miejsce na pudle z Dawidem Struensee raptem o niespełna trzy sekundy. Piąty był Paweł Fałdowski w Nissanie Sunny.

Kolejna odsłona RSMT Mini-Max za miesiąc, 15. kwietnia.

Galeria fot. Michał Jasiński