
Kuzaj też tam był
Rajdowe święto w Pleszewie - to już pięta edycja tego niezwykłego widowiska. Tym razem, u boku prawdziwych rajdówek i off-roadowych maszyn, pojawiły się ich zdalnie sterowane repliki.
Rozgrywany już od 5 lat, amatorski rajd WRC-Pleszew, przyciąga do niewielkiego miasteczka w Wielkopolsce tysiące fanówsportów motorowych. Przyjeżdżają oni nie tylko walczyć o efektowne puchary i nagrody, ale przede wszystkim wziąć udział w tym niecodziennym wydarzeniu, które oprawą może równać się rajdom na mistrzowskim poziomie. Nie brakuje fajerwerków, znakomitych gości, muzycznych występów i pięknych kobiet. W tym roku w programie 5. Rajdu WRC-Pleszew znalazły się również emocje dla najmłodszych - przejażdżki zdalnie sterowanymi rajdówkami.
Zaproszenie od organizatorów przyjął toruńsko-krakowski zespół, Subaru Poland RC Team. Do Pleszewa ekipa przyjechała ze zdalnie sterowaną Subaru Imprezą WRC w skali 1:10, którą na co dzień startują w rallycrossie. Wyczynowy model, po kilku technicznych usprawnieniach, dzielnie radził sobie na dość szorstkiej i ciasnej trasie. Młodzi kierowcy nie oszczędzali jednak auta i wykorzystując jego całą moc, ostro cięli zakręty i przy pełnym ogniu pokonywali szykany. Początki jazdy, nawet tak małą rajdówką, nie są jednak łatwe. Auto często "witało się" z bandami i ustawionymi na trasie szykanami.
Małe zawody rozpoczęły się punktualnie w samo południe. Mimo, iż "oes" zlokalizowany został kilka kilometrów od pleszewskiego rynku, już o godzinie 12:00 pojawiło się kilkunastu śmiałków gotowych sprawdzić się za kierownicą elektrycznej rajdówki.
- Wyczytałam w programie imprezy, że będzie można pojeździć prawdziwym modelem. Czekałam więc na Was z dziećmi już od 10:00 - mówiła mama dwóch małych, energicznych "kierowców". - Oni już mi od kilku dni mi przypominali, żeby w sobotę tutaj przyjść. Było warto - te auta są naprawdę ładne, a dzieciom jazda takimi szybkimi samochodzikami sprawia dużo frajdy.
Wśród uczestników zabawy nie brakowało też dziewczyn, mam oraz tatusiów. Jazda czteronapędową maszyną w małej skali dostarczała wszystkim wiele frajdy. Jeszcze więcej radości pojawiało się na twarzach zawodników i kibiców, gdy rozpędzone auto wpadało w park serwisowy lub rozbijało ustawione pachołki. Dla podniesienia adrenaliny, na trasę wyjeżdżał chwilami VW Golf, zbudowany na wzór wyścigowej wersji Volkswagen Castrol Cup. Autem sterował reprezentant SPRCT, który zaprezentował uczestnikom i kibicom możliwości elektrycznej maszyny i całe piękno małych rajdów.
- To świetna zabawa, jak widać nie tylko dla dzieciaków - oceniała jedna z pań. - Zastanawiam się, czy nie można byłoby w szkole, w której uczę, zrobić jakiegoś kółka modelarskiego. Stworzyć niewielkie grupy, które zbudowałyby takie auto od podstaw, zaprojektowały naklejki, a potem zorganizowały zawody.
Nam ten pomysł bardzo się spodobał i jeśli znajdzie się dobry sponsor, to jesteśmy gotowi do pomocy.
Zwieńczeniem sobotniego dnia w Pleszewie było spotkanie z rajdowym wicemistrzem Europy i mistrzem Polski - Leszkiem Kuzajem. Specjalnie na tę okazję, organizatorzy mini-rajdu przygotowali replikę Skody Fabii S2000 w barwach Castrol Edge, którą krakowianin walczył na rajdowych oesach. Bezcenne było zdziwienie mistrza, który przy blasku księżyca zobaczył swoją małą rajdówkę odwzorowaną w 100% w stosunku do oryginału. Na dachu auta pojawił się więc szybko czarny autograf "Kuzi", a model trafił do kolekcji rajdowych replik polskich kierowców, tuż obok Krzysztofa Hołowczyca i Marcina Gagackiego.























