Lokalizacja zawodów: Bydgoszcz, kujawsko-pomorskie

Sobota, 16. października, godzina 10.15. Leniwie snujemy się po bydgoskim Starym Rynku. Wokół w sumie niewiele się dzieje. Spokojnie, wręcz trochę nudnawo... Gdyby nie widok kilku stojących obok nas rasowych sportowych maszyn, w tym m.in. Subaru Imprezy N14, pewnie przez dłuższą chwilę zastanawialibyśmy się, czy trafiliśmy pod właściwy adres. Poza tym nic nie zwiastuje wielkich emocji, które, jak się później okazało, czekają nas już za parę chwil. Ponura i chłodna aura skutecznie odstraszyła kibiców. Jedynie najbardziej wytrwali krążą po placu wśród rajdówek, często uzbrojeni w aparat i w towarzystwie swoich latorośli. Aż ciepło robi się na sercu, gdy jest okazja oglądać pełnych pasji tatusiów, w których nadal od czasów wczesnej młodości tkwią gdzieś głęboko skrywane, niespełnione marzenia o karierze zawodnika rajdowego. Dziś tatusiowie mają już świadomość, że to pragnienie nie ma większych szans powodzenia, zupełnie jak w reklamie Sprite'a, jednak motorową chorobą często starają się zarazić swoich kilku-, kilkunastoletnich synów. Kiepska pogoda przegnała z tego miejsca nawet sporą część głównych bohaterów samochodowego spektaklu, a mianowicie samych uczestników, którzy po oficjalnym otwarciu imprezy, rozpiechrzli się po okolicznych cukierniach i kawiarniach. Wśród nielicznych pozostałych bardziej żywe reakcje wywołuje jedynie przedpremierowa dystrybucja najmłodszego dziecka naszego wydawnictwa, drukowanego Magazynu "Jazda Miejska".

Po chwili jednak wyraźnie widać, że najciekawsze dopiero przed nami. Groźny pomruk rozgrzewanych silników aut najmocniejszych klas utwierdza nas w przekonaniu, że będzie się działo! Szybko utwierdzają się też w tym przekonaniu wspominani przybyli kibice. Łatwo to odczytać z ich twarzy... Część z nich wygląda tak, jak gdyby właśnie ciarki przechodziły im po plecach. Niektórzy co chwila uprzejmie nas zagadują, pytając o odcinki prób sprawnościowych. Z miłą chęcią kierujemy ich na Kartodrom, do zajezdni MZK i na plac testowy Bydgoskiego Klubu Bawarek, gdzie swego czasu mieściła się zajezdnia tramwajowa.

Już na Kartodromie emocji było co nie miara. Spora część startujących nienajlepiej radziła sobie z jazdą po torze. Gołym okiem było widać, że ci którzy doskonale czują się choćby w ciasnych zakrętach i wąskich alejkach toru "Poligon" nie zawsze posiadają właściwe odruchy w sekwencjach szerokich zakrętów. To co ja zauważyłem, dostrzegli też inni, zwłaszcza ci, którzy Kartodrom znają niemal jak własną kieszeń. W tym gronie był Filip Markowski, który swego czasu ścigał się tu szajowozami.

- O, tu widać, gdzie musieli wstawić nową część ogrodzenia, po tym jak nie zmieściłem się w torze i zatrzymałem się na bandzie - wspomina bydgoszczanin. - Niestety, niewielka część tych, którzy tu dziś startują, rozumie, że te tory nieprzypadkowo są takie szerokie. Ażeby naprawdę szybko i bezpiecznie pokonać łuk, to trzeba go maksymalnie wyprostować. Zakręt tuż przy wieżyczce można przejechać niemal z nogą w podłodze, lecąć prawie na wprost. Aby przy dużej prędkości to się udało, trzeba tuż przed wejściem w łuk zejść maksymalnie do zewnętrznej. Nie wszyscy uczestnicy rajdu to rozumieją, od początku zbyt mocno trzymają się wewnętrznej i przez to tracą cenne sekundy w wyniku niedużych prędkości, albo lądują poza torem.

Faktycznie, tych którzy w sobotę zapoznali się z trawą otaczającą tor było naprawdę wielu. Wycieczki na pobocze miały nawet "czterołapy", w tym m.in. wspominana Impreza N14 kierowana przez Krzysztofa Janisza.

Wytrawne oko Filipa Markowskiego szybko wychwytywało też inne zbliżające się kłopoty zawodników.
- Zobaczcie, jak w zakrętach nienaturalnie wygina mu się koło - wskazał na pędzącą Astrę Pawła Kriksa.
Kilkadziesiąt sekund później zawodnik Wyczóła Gościeradz przejechał obok nas na kapciu w iście spacerowym tempie. Po chwili chwycił za klucz i lewarek, żeby mimo taryfy móc kontynuować zmagania w I Rajdzie BMW Dynamic Motors.

Problemy na Kartodromie miał też Szymon Świątkowski. Wyciek oleju spowodował, że przez chwilę za jego Fiatem Cinquecento ciągnęła się chmura niebieskawego dymu. Sędziowie na szczęście szybko uporali się z zabrudzeniem nawierzchni i zawody mogłyby sprawnie kontynuowane.

Jeszcze ciekawiej było na próbie przy ul. Szajnochy. Tutaj rajdowcy czuli się już jak swoim żywiole. Usatysfakcjonowana w tym miejscu była też grupa publiki, która kibicowała uczestnikom rajdu. Szczególny entuzjazm widzów wywoływały efektowne driftingi tylno- i czteronapędowców. Największa uciecha nasze oczy czekała jednak kilkadziesiąt metrów dalej. Rozpędzone auta na moment wpadały do garażu, a w zasadzie pod dużą wiatę, przemykały pomiędzy potężnymi betonowymi słupami i często w równie wielkim pędzie opuszczały to miejsce. Tak uczynił chociażby Paweł "Paproch" Roszek w swoim białym BMW E30 318is. Widzący to Filip Markowski tym razem omal nie oniemiał.
- Szaleńcy - szepnął pod nosem. - Jak widzę coś takiego to stwierdzam, że chyba jednak wolę "race" niż "rally". Mi życie jeszcze miłe.

Garażowe przejazdy od razu nasunęły nam na myśl popisy słynnego Kena Blocka, z filmów krążących choćby w Internecie. Choć maszynom biorącym udział w bydgoskim "kajtku" do akcji Gymkhany jeszcze daleko, to jednak niektóre przejazdy faktycznie mroziły krew w żyłach. "Paprochowi" ryzyko tym razem bynajmniej się opłaciło. Zwyciężył klasę czwartą w KJS-ie i jednocześnie triumfował w klasyfikacji BMW Challenge Sport. Trzeba tu dodać, że rajd był jednocześnie ostatnią rundą ogólnopolskiego cyklu BMW Challenge.

Nie wszyscy pod wiatą mieli tyle szczęścia. Niektórym w tym miejscu zdarzały się przygody, które chyba u każdego wywołałyby bardzo szybką akcję serca. Na długo zapamiętamy zwłaszcza brawurowy taniec białej Astry, która w pewnym momencie wpadła w efektowny poślizg, obróciła się na kołach o przeszło 180 stopni i zatrzymała się tyłem w odległości około... centymetra od betonowego słupa! Ciekawe, co podczas tego "lotu" czuł kierowca, jaka myśl przeszła przez jego głowę? Opel jeszcze podczas tej samej próby stracił część wydechu. Niektórzy w trakcie zawodów "gubili" inne rzeczy np. zderzaki.

- Cóż, takie są rajdy. Z uszkodzeniami zawsze trzeba się liczyć. Tego przy jeździe na maksa nie da się uniknąć. Nie ma bata - przekonuje kierowca jednej z beemek.

I RAJD BMW DYNAMIC MOTORS
*VI runda Mistrzostw Okręgu Bydgoskiego w KJS
*Finał BMW Challenge

Wyniki poszczególnych klas: 
KJS:
Klasa 1.:
1. Filip Galon/Marta Kant (Fiat Cinquecento)
2. Robert Lewandowski/Janusz Makowski (Fiat Cinquecento)

Klasa 2.:
1. Mateusz Siłakowski/Marcin Jettka (Fiat Seicento)
2. Radosław Oryszczak/Mirosław Potocki (Peugeot 106)
3. Szymon Świątkowski/Łukasz Świątkowski (Fiat Cinquecento)

Klasa 3.:
1. Michał Ziegler/Jolanta Ziegler (Citroen Saxo)
2. Oskar Lubieński/Łukasz Kuraśkiewicz (Honda Civic)
3. Marcin Kurlej/Szymon Lisiński (Honda Civic)

Klasa 4.:
1. Paweł Roszek/Bilski Marcin (BMW 318is)
2. Tomasz Smorawiński/Michał Zagórski (BMW 318is)
3. Igor Bartołd/Mariusz Kaczmarczyk (BMW 318is)

Klasa 6.:
1. Waldemar Balcerek/Małgorzata Balcerek (Subaru Impreza)
2. Paweł Żukowski/Piasecki Krzysztof (Volkswagen Golf)
3. Tadeusz Kulka/Marta Wajda (Audi Coupe)

Klasa Gość:
1. Arkadiusz Błaszczyk/Krzysztof Madziewicz (Subaru Legacy)
2. Jakub Glasse/Marek Leśnik (BMW M3)
3. Krzysztof Janisz/Tomasz Korpalski (Subaru Impreza)

Klasyfikacja zespołowa:
1. Automobilklub Toruński;
2. AK Wielkopolski;
3. AK Bydgoski.

BMW Challenge:
Sport:
1. Paweł Roszek/Bilski Marcin (BMW 318is)
2. Tomasz Smorawiński/Michał Zagórski (BMW 318is)
3. Igor Bartołd/Mariusz Kaczmarczyk (BMW 318is)

Hobby:
1. Jarosław Kołaczewski
2. Adam Ellert
3. Mikołaj Borek

Open:
1. Jakub Glasse/Marek Leśnik - BMW M3
2. Piotr Brzoskowski/Rafał Bogacz - BMW M3

Galeria fot. CoWToruniu.pl