"Dakar Północy" pod dyktando torunianina
Marcin Krüger, reprezentant Motosport Castrol Teamu był najszybszy wśród motocyklistów największego terenowego rajdu w Europie. Niestety, na zakończenie imprezy doszło do rozstrzygnięć, które z profesjonalnym sportem mają raczej niewiele wspólnego.
Lokalizacja zawodów: Wrocław/Drezno, -- świat --
Rajd Wrocław-Drezno odbił się szerokim echem w mediach nie tylko polskich i niemieckich. Setki europejskich dziennikarzy, przeszło tysiąc osób obsługi technicznej, ponad trzystu startujących, wśród, których pojawili się nawet kilkukrotni uczestnicy słynnego Dakaru i sam Adam Małysz, dla którego był to oficjalny debiut na off-roadowych rajdowych trasach.
- Spotkaliśmy się z Adamem gdzieś na poligonie - mówi Marcin Krüger z toruńskiego Motosport Castrol Teamu, który wystartował w tych prestiżowych zmaganiach. - Była chwila na to, ażeby zamienić parę zdań. Mamy wspólnych dobrych znajomych. Dobrze znam ludzi z zespołu, w barwach którego Małysz obecnie startuje, czyli RMF Caroline Team.
Takie chwile, podczas których można odsapnąć i spokojnie porozmawiać, w trakcie ciężkich rajdów przeprawowych należą jednak do rzadkości. Nie inaczej było i tym razem. Przykładowo, morderczy maratoński etap z Recza do Żagania, wymownie przez zawodników nazwany "Hannibalem", to setki kilometrów ciężkiej trasy, na której zlokalizowano aż siedem wymagających odcinków specjalnych. Startującym zafundowano między innymi dwudziestokilometrowy przejazd w miejscu przebiegu starej trakcji kolejowej. Teren dziś po rozbiórkach najeżony jest różnego rodzaju pułapkami w postaci choćby głębokich na około dwa metry dołów. Chwila nieuwagi na tym odcinku niektórych kosztowała bardzo wiele, choćby przymusową zmianę pojazdu z off-roadowej maszyny na karetkę ratunkową.
Multum kilometrów przeznaczanych na jazdę sprawiało, że doba dla startujących robiła się po prostu za krótka.
- Osobiście to była dla mnie jedna z największych trudności tego rajdu - stwierdza Marcin Krüger. - Przypomniały mi się chwile z Maroka, gdzie również nie mieliśmy zbyt wielu czasu nawet na spanie. Podczas ostatnich zawodów po zakończeniu maratońskiego "Hannibala" spałem niespełna dwie godziny. Kwadrans po drugiej w nocy kładłem się zdrzemnąć, a już o czwartej znowu trzeba było wstawać, bo godzinę później znów ruszaliśmy w trasę.
Reprezentant MCT, zaprawiony w terenowych bojach nawet na marokańskiej pustyni, w Rajdzie z Wrocławia do Drezna (dawniej Wrocław-Berlin) radził sobie naprawdę dobrze. Zmagania te nieprzypadkowo nazywane są "Dakarem Północy". Jest to największa tego typu impreza w Europie, jednocześnie niezwykle wymagająca, choćby ze względu na zróżnicowaną charakterystykę odcinków. Zawodnikom miejscami przychodziło przeprawiać się przez bardzo ciężkie, lepkie grunty, często taplali się, "nurkowali" w wodzie (na jednym z odcinków Marcin Krüger jako jedyny samodzielnie, bez pomocy kogokolwiek, pokonał niedużą rzekę, co entuzjastycznie docenili licznie zgromadzeni w tym miejscu kibice, nagradzając za ten wyczyn zawodnika MCT brawami), niekiedy mieli przed sobą tereny, gdzie maszyny można było rozpędzić do bardzo dużych prędkości, nawet 150km/h. Podczas jednego z takich szybkich, dynamicznych przejazdów toruński zawodnik wpadł na muldę, która wybiła go na bardzo dużą wysokość w górę. O mały włos nie skończyło się to ciężkim wypadkiem.
- W Maroku momentami nuciłem piosenkę "Co ja robię tu...". Tym razem mogłem zaśpiewać "I belive I can fly" - z humorem komentuje to zdarzenie torunianin. - Teraz na spokojnie mogę już sobie pożartować, choć uczciwie trzeba przyznać, że wtedy przez tą chwilę bynajmniej nie było mi do śmiechu.
Do śmiechu zawodnikowi Motosport Castrol Teamu i wielu innym nie było także po ogłoszeniu oficjalnych wyników całego rajdu. Doszło do sytuacji, która w sporcie na jakimkolwiek szczeblu nie powinna mieć miejsca. Na liście wyników po zakończeniu rywalizacji nazwisko torunianina widniało na pierwszym miejscu pośród 90 motocyklistów. Wszystko wskazywało na to, że Marcin Krüger będzie pierwszym Polakiem, który na motocyklu wygra tą imprezę.
- Wyniki wisiały na zewnątrz, ja już byłem przygotowany do dekoracji, ludzie podchodzili i już mi gratulowali - relacjonuje reprezentant MCT. - Moje, i w sumie nie tylko moje, zdziwienie podczas uroczystego zakończenia było ogromne, gdy okazało się, że zwycięzcami są Niemcy, którzy skorzystali na tym, że w ostatniej chwili zdecydowano o anulowaniu jednego z etapów. Rzekomym powodem był jeden zdjęty "cepek". Praktycznie nikt z tego nie robił problemu, zawodnicy przez to jakoś specjalnie nie pobłądzili, ba nawet nikt nie złożył oficjalnego protestu. I właśnie to mnie najbardziej boli!
W sumie to pokierowano się jedynie zasłyszaną od paru niemieckich zawodników informacją. Organizatorzy nie postarali się nawet sprawdzić, czy tak faktycznie było. Nigdzie przed dekoracją nie wisiały wyniki z inną klasyfikacją, wskazującą, że zwycięzca jest inny. W każdych normalnych zawodach na całym świecie zgodnie z międzynarodowymi przepisami, obejmującymi wszystkie krajowe federacje, jest tak, że podaje się wyniki nieoficjalne, a potem przychodzi czas na ewentualne oficjalne protesty. Tu nic takiego nie miało miejsca. Wszystko zrobiono jakby za naszymi plecami i po prostu postawiono nas przed faktem dokonanym.
Po zakończeniu imprezy poprosiłem odpowiednie osoby o wyjaśnienie tego zamieszania, jednak nie dostałem jakichkolwiek konkretnych odpowiedzi. Złożyliśmy więc oficjalny protest, który ma być w tym tygodniu rozpatrzony. Póki co, jeszcze nie został, więc czekamy na wynik. Najbardziej irytujący jest sposób, w jaki ktoś z nami się obszedł. To już nie tyle chodzi o te zajęte przez nas miejsca, co o zwykłą przejrzystość, uczciwość i profesjonalizm. Aż dziwne, że na takiej imprezie na rzeczy niezgodne z jakimikolwiek regulaminami, najzwyczajniej się pozwala.
Dodajmy, że zwycięstwo niemieckiego motocyklisty było jedynym triumfem naszych zachodnich sąsiadów w tegorocznym Rajdzie Wrocław-Drezno. W klasyfikacji quadów i aut terenowych wygrali Polacy.
Śladami budynków, których już nie ma
Święto Niepodległości z... włoską motoryzacją
Miasteczko Rajdowe z Doskoczem, Herbą, Zawadą
Pojadą dla przyjaciela
Jagna Marczułajtis-Walczak twarzą Rajdu Polski Kobiet
Big Game Expo
Dar życia w cieniu tragedii
Walczą o tytuł Sportowca Torunia
O tytule dowiedzieli się przez telefon i z maila
Torunianie jadą walczyć o podium
Małysz byłby pod wrażeniem
Crossowcy powalczą w Chełmnie
Gollob chłopaka z Lipna nie dogonił
Od rowerów po Rollsa
Auto Moto Show Toruń 2023 już za miesiąc
Wielkie święto motoryzacji w Grodzie Kopernika
Będą auta, będzie show
Auto Moto Show Toruń po raz drugi
Za rok zrobią jeszcze większe show
Chevrolet Spark.Bohater szklanego ekranu
Mercedes-Benz CLS.CLS, Czyli Luksusowo i Sportowo
Honda CR-Z.Romantyczna marzycielka
Fiat Bravo.Włoska uwodzicielka
.Miejski Kingsize
Rajdowanie po toruńsku
Trening pod obstrzałem
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta
W drodze do Monte Carlo
Ściagnie na wystawie
Przekraczać granice, bezpiecznie
Zakończenie z przytupem
Toruń tylnymi kołami pędzony...
Ostatnia prosta do zimy
Piknikowo, lecz pod znakiem BMW
Gwiazdy znów zleciały do Grodu Kopernika
Pięknego Małego Dakaru
Rajdowy klasyk na krzyżackich szutrach
Rajd z widokiem na Wisłę
Kopernik ruszył rajdami
Katarzynka otwiera rajdowy sezon
Pakiet atrakcji na Powitanie Lata
Duże Toyoty w małej skali
Pech Artura, szampan dla Kamila
Wielki Zamek dla małych rajdówek
Znamy kalendarz RSMP 2023
Rajd z tradycjami w Grodzie Kopernika
Hołowczyc zwycięża w Drawsku Pomorskim
Drawsko Pomorskie otworzy rajdowy sezon w Polsce
Toyota zwycięża Dakar
Podwójne podium Toyoty
Rajdowy kwiecień plecień
Grzali kapcie przed atakiem
W pogoni za... talerzem
Attack z gradobiciem
Corolla WRC dla najmłodszych
Indywidualnie i drużynowo
Torunianie wicemistrzami Polski
Udany finisz w mistrzostwach Polski
W trudnym terenie walczyli do upadłego
Motocyklem przez piachy i góry
Toruń! Hałas!
Oderwani od ziemi
Toruńska Barbórka wyjechała na ulice
Piernikowa Barbórka po raz czwarty
Finał z rewersem na Torze Toruń
Ogniem po Torze Toruń
Znakomite zakończenie sezonu AF Racing
Słodko-gorzkie zakończenia w Misano